Ile kosztują dożynki w podtoruńskich gminach? [WYWIAD - CZĘŚĆ II]

Ile gmina Czernikowo wydała na swoje dożynki?
Z budżetu gminy około 15 tysięcy zł. Od licznych sponsorów natomiast (44 różne podmioty) pozyskaliśmy z kolei ok. 13 tysięcy zł w gotówce, a także wsparcie rzeczowe w postaci nagród na konkursy, jogurtów, owoców, kiełbasek.

Gmina Obrowo wydaje na swoje święto plonów 100 tysięcy zł i sprowadza Golec uOrkiestrę za 50 tysięcy. Wydałby Pan tyle na dożynki?
Zdecydowanie nie. Szkoda byłoby mi pieniędzy, szczególnie na tę gwiazdę wieczoru, nawet gdyby pochodziły z Urzędu Marszałkowskiego. W gminie są zdecydowanie pilniejsze potrzeby niż występy za takie sumy. Zresztą, ludzie potrafią się świetnie bawić przy kapeli, której za występ płaci się 500 zł. To w końcu dożynki, a nie koncert.

Świętowanie u Was było w tym kontekście „na biednie”?
Powiedziałbym, że osiągnęliśmy złoty środek. Zresztą, tak staramy się robić od 12 lat. W Czernikowie na dożynkach nie ma darmowych prosiaków, ani, nie daj Boże, piwa. Za darmo goście posilić mogli się grochówką (wkład od sponsorów), kiełabaskami, jogurtami i owocami (też od sponsorów). Jeśli ktoś miał ochotę na karkówkę z grilla, to sobie kupił.

Jak Wam się udało namówić do wymiernej współpracy aż 44 firmy, z Energą na czele?
Cóż, w większości są to przedsiębiorstwa, które pracują na terenie Czernikowa. Wygrywają przetargi i wykonują dla nas różne zadania: budują drogi, wywożą śmieci i tym podobne. Co roku prosimy: skoro u nas jesteście, to dołóżcie się finansowo. Sponsorami dożynek zostały też przedsiębiorstwa, które na terenie gminy mają swoje siedziby.

Na koniec pytanie, którego nie mogę nie zadać. W relacji z imprezy piszecie na stronie gminy, że wystąpiły (cytat) „długonogie blond-piękności, kryjące się pod rozpalającym wyobraźnię pseudonimem CamaSutra”. Co tam się u Was działo?!
To były trzy śpiewające blondynki, kompletnie ubrane. Tylko tak się nazywały...