Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak miliony zmieniały się w złotówki

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
W dziejach odrodzonej Rzeczypospolitej wymieniano pieniądze kilkakrotnie. Trzy z tych operacji spowodowane były rosnącą gwałtownie inflacją. Dwie wymiany ocenia się jako uczciwe, trzecią - tę z 1950 roku - jako złodziejstwo ze strony państwa.

W dziejach odrodzonej Rzeczypospolitej wymieniano pieniądze kilkakrotnie. Trzy z tych operacji spowodowane były rosnącą gwałtownie inflacją. Dwie wymiany ocenia się jako uczciwe, trzecią - tę z 1950 roku - jako złodziejstwo ze strony państwa.

<!** Image 3 align=none alt="Image 223183" sub="Członkowie komisji konkursowej zebrani 31 marca 1925 roku w sali konferencyjnej Banku Polskiego podczas wybierania projektów nowych banknotów, które miały być wprowadzone do obiegu. fot. Narodowe archiwum cyfrowe">W szufladach, albumach, pudełkach niemal u każdego z nas znaleźć można zachowane celowo lub przypadkowo nieaktualne już od dawna banknoty czy monety. Z Tadeuszem Kościuszką, Ludwikiem Waryńskim, Fryderykiem Chopinem, robotnikiem albo chłopką. To owoc kolejnych wymian pieniędzy w XX wieku.

Ta pierwsza - po odzyskaniu niepodległości - była koniecznością. Doszło do niej już w 1924 roku. Wprawdzie trzy obowiązujące w czasie zaborów obce waluty już w 1919 roku ujednolicono, wprowadzając na obszarze II RP markę polską, jednak inflacja dawała się bardzo we znaki. W 1923 roku wszyscy chodzili z teczkami pełnymi banknotów. Ceny ustawicznie rosły, podobnie jak i płace.

Do przełomu doszło 1 kwietnia 1924 roku.

Jeszcze w przeddzień reformy firma „Chudziński i Maciejewski” urządziła w Bydgoszczy „rewję mód”, z czego pobrała tzw. wstępne w wysokości... miliarda dwustu milionów marek. Za dolara płacono wówczas prawie 10 mln marek polskich, za kilogram tuszy wieprzowej 2 mln, za kwintal pszenicy - 39 mln. Płaszcz nieprzemakalny kosztował 50 mln marek, garnitur męski - 45 mln. Przeciętne zarobki sięgały setek milionów.

Ostateczna decyzja o kursie wymiany marek polskich do przyszłej złotówki zapadła 3 kwietnia tego roku, kiedy premier i minister skarbu Władysław Grabski, twórca tej wysoko dziś ocenianej reformy finansowej młodego państwa, przychylił się do wniosku Rady Finansowej RP, aby wymieniać pieniądze w stosunku 1:1 800 000.

<!** reklama>

Nowe banknoty drukowane były we Francji. Ich ostatni transport nadszedł 2 kwietnia czterema specjalnymi wagonami kolejowymi, jechały wówczas same papierowe złotówki. Poprzednie, większe nominały docierały do kraju wcześniej w najściślejszej tajemnicy. Nim jednak weszły do obiegu, minęły miesiące, podczas których rozliczano się dalej w markach.

14 kwietnia 1924 roku zaproszeni dziennikarze mogli z ust samego dyrektora Mennicy Warszawskiej, inż. Szczepkowskiego, dowiedzieć się, jak działa mennica i zobaczyć na własne oczy bicie pierwszej polskiej monety metalowej z gotowych krążków sprowadzonych z Francji. Dopiero dwa dni później Rada Ministrów podjęła uchwałę w sprawie szczegółów systemu monetarnego: bilon wartości 1, 2 i 5 zł miał być ze srebra, drobniejsze monety - z niklu i brązu.

Dopiero 1 maja wprowadzono walutę złotówkową w rachunkowości i księgowości przy przeliczeniu według wcześniejszej zapowiedzi. Dwuwalutowość obowiązywała przez dwa miesiące, do końca czerwca. W Bydgoszczy nowe ceny na bilety tramwajowe wprowadzono dopiero 1 lipca: 10 gr dla dorosłych, zniżkowe 5 gr, nocne dwukrotnie drożej.

Złotówka wprowadzona w 1924 roku przetrwała tylko 15 lat. Była bardzo silną walutą, zwłaszcza w krajach ościennych.

- Mój ojciec przed wojną mieszkał na Pokuciu, blisko rumuńskiej granicy - wspomina torunianin Jakub Natkowski. - Często opowiadał, że chodził z kolegami przez zieloną granicę do Rumunii, wchodzili w kilku do najbliższej knajpy i kładli na stół po złotówce. Ponoć jedzenia i picia mieli wówczas w bród...

W 1940 roku złotówkę II RP w naszym regionie zastąpiła marka, GG miało swoją walutę. Po wojnie najpierw były banknoty „lubelskie”, potem „robotniczo-chłopskie”. Wierzono, że będą równie stabilne jak te przedwojenne. Kto jednak ówczesnej władzy zaufał, zdrowo się przejechał.

28 października 1950 roku ogłoszono reformę walutową. Nowy złoty, który miał zastąpić obiegową walutę o tej samej nazwie, wchodził do obiegu dwa dni później. Czas na wymianę gotówki był bardzo krótki, wynosił 10 dni. Przygotowano za mało punktów wymiany. Szczególnie brakowało ich w małych miastach i na wsiach.

Zadowolona klasa robotnicza

Reforma była objęta ścisłą tajemnicą, nie wiedzieli o niej wcześniej nawet posłowie. Nowe banknoty wydrukowano za granicą z datą 1 lipca 1948 roku i były przechowywane w magazynach wojskowych. Podczas wypłacania pensji pracownicy dostawali za każde 100 starych zł - 3 nowe zł. W taki też sposób były przeliczane ceny w handlu. Oszczędności wymieniane w punktach wymiany zorganizowanych w zakładach pracy, urzędach, instytucjach i w bankach były liczone inaczej. Za każde 100 starych zł wypłacano 1 nowego złotego. Jedynie pieniądze trzymane w PKO, bez względu na wysokość wkładu, przeliczane były w stosunku 100:3. Przy okazji o 50 proc. zdrożała wódka. Władzom udało się w ten przebiegły sposób zdusić rosnącą inflację i ściągnąć z rynku ogromne ilości pieniędzy.

Za stare pieniądze, ale właściwie za 1 proc. ich wartości można było nabywać przez 10 dni jedynie mięso, wędliny nietrwałe, warzywa i owoce, tłuszcze, mleko, sól, ryby, kwiaty, świeczki, lekarstwa, gazety i czasopisma, książki, papierosy i zapałki. W wielu sklepach przez kilka dni po wymianie było zupełnie pusto, w innych ludzie tłoczyli się, aby wydać posiadane stare banknoty, ale niczego tam nie było.

Rząd tłumaczył, że reforma ma pozbawić pieniędzy kapitalistów, kułaków, prywaciarzy i spekulantów, którzy ogałacali rzekomo rynek z poszukiwanych towarów. Przeciwko nim skierowana była też ustawa o zakazie posiadania walut obcych, złotych monet, złota i platyny. Za nielegalny obrót tymi walorami przewidziane było dożywocie, a nawet kara śmierci.

Reforma wprowadziła do obiegu po raz pierwszy po wojnie bilon. Do tej pory w użyciu były jedynie banknoty. Nowe pieniądze papierowe miały nominały: 2, 5, 10, 20, 100 i 500 zł. Zdobiły je wizerunki ludzi pracy.

Zaskoczeni sytuacją ludzie z dnia na dzień potracili swoje oszczędności, bowiem znaczna część społeczeństwa, nieufna wobec kłamliwej nowej władzy, gromadziła pieniądze w przysłowiowych pończochach. Wielu musiało w tej sytuacji swoje życie zaczynać praktycznie od nowa. Ogół jednak uwierzył propagandzie, że wszystko to zrobiono dla ludzi pracy. W ówczesnej prasie robotnicy zakładów pracy z naszego regionu tłumaczyli, że są z wymiany zadowoleni. „Nareszcie będzie porządek” - mówili.

Nauczka ze zmianą pieniądza spowodowała na długie lata wielką nieufność wobec państwa i podatność na plotki. Co jakiś czas przez kraj szła szeptana wieść, że oto znów szykowana jest złodziejska wymiana, w związku z czym rozpoczynał się masowy wykup podstawowych długotrwałych towarów spożywczych - mąki, cukru, ryżu, makaronu. Kiedy tzw. panika rynkowa przybierała poważniejsze rozmiary, władza uważała za stosowne zdementować szeptane niusy i publikowano wówczas komunikaty, iż „rząd nie planuje w najbliższym czasie wymiany pieniędzy”.

Koniec epoki miliarderów

Złotówka z 1950 roku przetrwała do kolejnej reformy, wprowadzonej 1 stycznia 1995 roku, wymuszonej hiperinflacją powstałą na skutek reformy Balcerowicza, wprowadzającej zasady gospodarki rynkowej. W przeliczeniu 1 nowy złoty odpowiadał 10 000 starych złotych. Żartowano wówczas, że z dnia na dzień miliony Polaków przestały być milionerami lub nawet miliarderami, że w starych portfelach pozostało mnóstwo zer.

Stare pieniądze obowiązywały w handlu przez dwa lata, potem jeszcze aż do 2010 roku można było je wymieniać w banku.

Sylwester 1994 roku w wielu przedsiębiorstwach upłynął pod znakiem denominacyjnych zabiegów, w sklepach masowo wypisywano podwójne ceny, bowiem za ich brak miała grozić grzywna ze strony PIH-u.

W naszych miastach zabrakło nagle w sklepach bilonu, w kioskach biletów komunikacji miejskiej i parkingowych o nowych nominałach, znaczków pocztowych. Najgorzej było ze Świerczewskim, banknotem 50-złotowym wartym teraz pół grosza. W sklepach odmawiano jego przyjęcia i nie wolno było nim wydawać reszty. Kto miał fantazję, mógł nim tapetować ściany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska