Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak reanimować telewizor [felieton]?

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Czasami głupio się robi i przykro bardzo, a czasami wręcz przeciwnie... Bo kiedy kultowe przed laty programy wracają na anteny, to albo mamy sukces, albo smętny koniec legendy i jęki zawiedzionych fanów. Częściej, niestety, są to jęki i zawodzenia. Bo telewizja ucieka do przodu przed nowymi mediami, jak może - i w związku z tym zmienia się ekspresowo. Nie wierzą Państwo?

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Czasami głupio się robi i przykro bardzo, a czasami wręcz przeciwnie... Bo kiedy kultowe przed laty programy wracają na anteny, to albo mamy sukces, albo smętny koniec legendy i jęki zawiedzionych fanów. Częściej, niestety, są to jęki i zawodzenia. Bo telewizja ucieka do przodu przed nowymi mediami, jak może - i w związku z tym zmienia się ekspresowo. Nie wierzą Państwo? Polecam w ramach rozrywki pooglądanie w Internecie „Wielkiej gry” sprzed lat, pani spikerki odczytującej program albo wąsacza w „Zwierzyńcu”.

Ale wracając do reanimowania staroci, jak wiadomo, każdy nawet najpopularniejszy format telewizyjny funkcjonuje w pewnym cyklu. Najpierw rozbieg, potem apogeum, w końcu wygaszanie zainteresowania, które może zresztą trwać całymi dekadami, że wspomnieć pana Karola i jego „Familiadę”. Ostatecznie program znika i albo na dobre umiera, albo ktoś po paru suchych sezonach próbuje go wskrzesić.

Taka superreanimacja czeka nas niebawem, po raz czternasty zmajstrowany zostanie „Taniec z gwiazdami”, zdjęty z ekranów w 2011 roku z powodu marniejącej oglądalności. Moda na taniec w Polsce ciągle trwa, na celebrytów również, więc dlaczego miałoby się nie udać? Ano właśnie dlatego, że telewizyjny świat nie stoi w miejscu. Nie udała się swego czasu kompletnie reanimacja „Big Brothera”, tak samo jak „Koła fortuny”. Niby stosowano te same numery, co przed laty, tyle że telepublika miała już innych ulubieńców.

<!** reklama>

Cieszy mnie za to powrót, z jednej strony, programu „7 dni świat”, idealnego do publicznej TV, a z drugiej, kultowej „Usterki”. Tak, tak, to ten cykl, w którym mamy drobną usterkę pralki albo pokój do wytapetowania i zapraszamy fachowców z ogłoszenia. Ukryta kamera pokazuje, jak sobie radzą albo raczej tragicznie nie radzą. To jeden z tych programów, które poza czystą rozrywką portretują nam też lud polski i, niestety, nowy sezon „Usterki” pokazuje, że niewiele się zmieniło. Może i pracujemy już dłużej od Niemców, ale w dalszym ciągu tak fatalnie, że tylko siąść i płakać. Chyba, że rzeczywiście w międzyczasie ci, którzy zaczęli coś potrafić, udali się na zasłużoną emigrację.

Cóż, może dożyjemy jeszcze reanimacji naszych ulubionych programów, bo przecież każdy jakiś ma. Ja czekam z utęsknieniem na kolejną serię „Najgorszego polskiego kierowcy”. Bo tak jeżdżąc codziennie po mieście mam wrażenie, że na castingi przyszłyby tłumy.

Mariusz Załuski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska