Jak się zarabia na darach dla dzieci

[break]
- Mam już tego dość! Wydzwania do mnie telemarketerka i usiłuje skłonić do wpłacenia 120 zł tytułem pomocy przedszkolu (tu numer) w Toruniu. Kwota ma być równowartością dwóch ręczników dla dzieci, których podobno całą paczkę przedszkole już otrzymało - mówi toruński prawnik (nazwisko do wiadomości redakcji).

Skarżących się na telefony z tej firmy jest więcej - m.in. biuro poselskie. Podejrzliwość wszystkich budzi i cena ręczników, i sama forma wsparcia przedszkola. Komercyjna firma zarejestrowana jest na Śląsku, ma skromną stronę internetową. Pisze o sobie, że zajmuje się „darmowym zaopatrywaniem placówek oświatowych, szpitalnych oraz domów dziecka, na które pozyskuje fundatorów”.

- Żałuję, że w to weszłam - mówi dyrektorka miejskiego przedszkola. - Owszem, dostałam paczkę z 75 ręcznikami do rąk dla dzieci (koszt jednego szacuję na 5 zł). W zamian miałam tylko napisać podziękowania sponsorom i to zrobiłam. Żadnej umowy na piśmie z firmą nie zawierałam. Nie wiem, ile zebrała „na nas” pieniędzy. Miałam sygnały z okolicy, że natarczywie zbierane są pieniądze.

„Nowości” najpierw zadzwoniły pod numer komórki telemarketerki, podając się za kancelarię prawną z Torunia. Damski głos nie krył radości. - Dzieci z przedszkola będą szczęśliwe! Dostanie pani podziękowanie od dyrekcji na piśmie. Te pieniądze może sobie pani wrzucić w koszta, a my pro forma wyślemy mailem fakturkę - szczebiotała.

Następnie zadzwoniliśmy do siedziby firmy. Tu właścicielka zapewniła nas, że, po pierwsze, ma zgodę na współpracę od dyrektorki miejskiego przedszkola. Po drugie, prowadzi legalną działalność od 2008 r. Przyznała, że sponsorów wyszukuje w internecie. Oburzyło ją jednak pytanie o cenę jednego ręcznika. Kategorycznie odmówiła odpowiedzi.