Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak to mój ojciec wywiózł z Torunia dwie skrzynie tajnych dokumentów [ALBUM RODZINNY]

red
Archiwum rodziny Zdzisława Klempa
Trzeciego dnia wojny grupa urzędników ewakuowała się z miasta. Był wśród nich ojciec i dziadek naszej Czytelniczki. Dzięki uprzejmości pani Bogumiły Klemp-Dyczek dziś zaglądamy do pamiętnika jej ojca Zdzisława, spisanego trzy lata przed śmiercią.

[break]
Jest połowa lutego 2011 roku. Ja, Zdzisław Klemp mam w tej chwili 85 i pół roku. Chcę opowiedzieć o wydarzeniach, jakie miały miejsce jeszcze w 1939 roku.

Jako że w zaborach pruskim i rosyjskim nie można było pobierać nauki w języku polskim, dziadkowie wysłali Franusia - mojego ojca - do gimnazjum prowadzonego przez ojców Palotynów do Wadowic, na Kopiec. Tam ukończył ojciec wszystkie klasy gimnazjalne, aż do klasy przed maturą.

PRZECZYTAJ:Obiad z zielonych pomidorów i praca przy suszeniu warzyw [ALBUM RODZINNY]

Trwała wtedy pierwsza wojna światowa. Ojciec ukończył w lipcu 1918 roku 18 lat i jako pruski poddany, bo urodził się w Toruniu, został powołany do wojska pruskiego. Po przeszkoleniu rekruckim nabawił się wrzodów pod pachami i musiał nosić rękę na szynie. Wojna się skończyła.

Więcej pieszo niż koleją wrócił do Torunia. Po przejęciu miasta przez polskie władze służył w toruńskiej kompanii wartowniczej, potem przy ulicy Wały w Pierwszym Komisariacie Policji Państwowej biuro meldunkowe, które potem przeniesiono do ratusza.

1926 r. Państwo Klempowie na spacerze z pierworodnym synem Zdzisiem, autorem tych wspomnień
1926 r. Państwo Klempowie na spacerze z pierworodnym synem Zdzisiem, autorem tych wspomnień

Po niedługim czasie awansował Franciszek Klemp na stanowisko kierownika Hali Maszyn. Polska Akademia Umiejętności wprowadziła nowe zasady pisowni polskiej. Jeden z prominentnych urzędników magistrackich napisał pismo według nowych zasad. Maszynistka zauważyła w treści pisma zmiany, które uważała za błędy i przyszła z tym do swojego kierownika, a ten czerwonym ołówkiem poprawił to, co autor pisma napisał zgodnie z nowymi zasadami.

Rozpętało się piekło i nowy dyrektor przeniósł ojca na stanowisko personalnego w Zarządzie Miejskim. Zarządowi Miejskiemu podlegały wtedy: elektrownia, gazownia, tramwaje, wodociągi, kanalizacja, lasy miejskie, ogrody miejskie, cegielnia, klinkiernia, rzeźnia, Zakład Oczyszczania Miasta i tak dalej...

1933 r. Autor wspomnień Zdzisław Klemp z ojcem Franciszkiem
1933 r. Autor wspomnień Zdzisław Klemp z ojcem Franciszkiem

Na początku września 1939 roku ojciec otrzymał polecenie wywiezienia dwóch skrzyń tajnych akt do Lublina, do jednego z klasztorów na przechowanie na czas wojny. Akta miały wieźć dwa czteroipółtonowe samochody ciężarowe chevrolet z gazowni. Samochody te miały zawieść urzędników miejskich i ich rodziny na wschód, jak najdalej od frontu.

Zabrali się więc Franciszek Bała, wiceprezydent miasta, z żoną Marią i synami Stanisławem lat około 11 i młodszym Zenkiem. Marian Reinke z żoną Stanisławą i synami, Bohdanem lat 13 i Julkiem 6 lat. Alojzy Kirschtein z żoną i trójką dzieci: synem Witoldem, córką, którą nazywano Buba, i najmłodszym Kazikiem - Kagi. Władysław Łukaszewski z żoną, bezdzietni. Damian Lipski bez rodziny. Kierowca Przyborowski zabrał żonę i jedynego ich syna, lat około 14, Henryka. Kierowca Rybacki z żoną i córeczką Jadwigą, lat około trzech.

1934 r. Rozalia Klemp z dziećmi przed toruńskim mostem drogowym. Tym mostem rodzina Klempów wyjeżdżała z Torunia 3 września 1939 r.
1934 r. Rozalia Klemp z dziećmi przed toruńskim mostem drogowym. Tym mostem rodzina Klempów wyjeżdżała z Torunia 3 września 1939 r.

I nasza rodzina. Franciszek Klemp z żoną Rozalią i trzema synami: Zdzisławem lat 14, Marianem i Andrzejem. Marianowi do 12 lat brakowało wtedy miesiąc, a Andrzejowi do 6 lat też miesiąc.

Obydwa samochody z otwartymi skrzyniami ładunkowymi podjechały w niedzielę 3 września 1939 rano przed nasze mieszkanie przy ulicy Podmurnej 6/8 w Toruniu (Dwór Mieszczański) już z wszystkimi pasażerami. Nie pamiętam, o której godzinie wyruszyliśmy, aby wyjechać przez most im. Józefa Piłsudskiego w kierunku do Lublina.

Była niedziela, zatrzymaliśmy się przy jakimś wiejskim kościółku na mszę świętą i jazda dalej. Zatrzymaliśmy się kilka razy z powodu przelotu niemieckich samolotów. Samochody stawały pod drzewami, a my pasażerowie biegliśmy daleko w pole. Nie pamiętam już którego września dojechaliśmy do Lublina...

(Dokończenie za tydzień)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska