Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak umierają marzenia

Mariusz Załuski
„Gwiazdy”, reż. Jan Kidawa-Błoński
„Gwiazdy”, reż. Jan Kidawa-Błoński fot. Robert Jaworski
Troszeczkę nas zaczarowali. Tym Deyną, Górskim, tymi czasami, kiedy naszych piłkarzy z dzikiego kąta Europy bał się świat cały… Bo „Gwiazdy” to tak naprawdę nie jest film ani o piłce, ani o legendzie drużyny, przy której dokonania pana Lewandowskiego i przyjaciół wciąż są, delikatnie mówiąc, chudziutkie. A tak można by wywnioskować z reklam filmu. Ale czy to pierwszy raz, kiedy reklamiarze robią nas w balona? Jest za to w „Gwiazdach” parę fajnych atrakcji. I jak zwykle parę niefajnych też.

Co jest więc najciekawsze? Chyba to zapętlenie głównych bohaterów - Ślązaków - w rzeczywistość dwóch narodów i dwóch systemów, w czasach niby już spokojniejszych, ale gdzie wciąż wszystko zgrzyta. Polska i Niemcy, komunizm i kapitalizm... I to zapętlenie oglądamy z perspektywy człowieka prostego, bez politykowania i martyrologii. Człowieka, który wbrew pozorom niespecjalnie potrafi się w tym zapętleniu odnaleźć. Bo ten podwójny klincz daje niby pewne przewagi, ale też niestety możliwość skutecznego dawania delikwentowi po łapach, kiedy jest taka potrzeba. I właściwie każdy z naszych Ślązaków - co to u siebie są wszędzie i nigdzie- dostaje tu od wielkiego świata mocno w kość.

Zobacz także: Pora na profesora [CAŁY TEN POP]

No a gdzie w tym wszystkim piłka? Dla głównych bohaterów filmu jest i środkiem spełnienia się, i celem życia. Nadzieją na wyrwanie się do wielkiego świata, jak z niemieckiego magazynu. I przy okazji przeskoczenia paru społecznych klas tu, na miejscu. Choć może być też wielkim rozczarowaniem - śmiercią marzeń już na starcie. Cóż, pewnie w takiej opowieści o gromadce przyjaciół można by wymyśleć inny motyw, ale nie czarujmy się- z piłką, najpopularniejszym sportem świata, jest zdecydowanie najefektowniej.

Paradoksalnie najsłabsza jest za to sama główna oś fabularna. Ballada o dwóch przyjaciołach i dziewczynie, którą obaj kochają, jest w sumie prościutka. Panowie robią sobie wbrew, choć ich do siebie ciągnie, a dziewczyna jest tu i nagrodą, przy której wszystko blednie, i źródłem zemsty na tym drugim. Tyle że cóż, jakoś szybko przy tej przeplatance opadamy z emocji, bo robi się przewidywalna.

Tak więc cały film oparto na historii Jana Banasia, piłkarza, którego - bądźmy szczerzy - mało kto już dziś pamięta. Urodził się w Berlinie, ale kiedy ojciec zaginął na wojnie, matka wróciła z nim na Śląsk. Poznajemy go jako chłopaka- mieszkają w jednym budynku razem z kumplem Ginterem i piękną Marleną. Wkrótce razem z Ginterem zaczynają grać w nogę. No a nadciągają złote czasy polskiej piłki. Już za chwileczkę, już za momencik, zaczną się cuda. I będziemy ogrywać Brazylię czy Anglię. Choć życie gwiazd w PRL okazuje się być takie, jak i cały PRL. Generalnie mocno przaśne.

Jedna rzecz wyszła w tym filmie jak rzadko. Klimat tamtej epoki, z masą drobniutkich szczegółów i świetnie uchwyconych smaczków. Takich smaczków, które - jak się okazuje - wielu osobom wciąż siedzą gdzieś w tyle głowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska