Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy winda ciągle zgrzyta

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Bohaterów głównych lub prawie jest tu niemal dwudziestka. Wszyscy zasiedlają bieda-wieżowiec numer 5 w pośledniej części Duesseldorfu. Wszyscy są, hm, nietuzinkowi. Na życzenie autorki mamy tu zatem galerię homoseksualistów, gastarbeiterów z kilku krajów (z Polską na czele), prostytutek, ćpunów, złodziei i...

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/czarnowska_ewa.jpg" >Bohaterów głównych lub prawie jest tu niemal dwudziestka. Wszyscy zasiedlają bieda-wieżowiec numer 5 w pośledniej części Duesseldorfu. Wszyscy są, hm, nietuzinkowi. Na życzenie autorki mamy tu zatem galerię homoseksualistów, gastarbeiterów z kilku krajów (z Polską na czele), prostytutek, ćpunów, złodziei i...

W „Blokowisku” centralnym miejscem akcji jest brudna winda, do której co i rusz wpada z przekleństwami, aferami, pretensjami i plotkami któryś z „kolorowych” lokatorów, każdą z tych emocji wyrażając krzykiem i nadmierną ekspresją. A że autorka uparła się, by każdy z licznej grupy bohaterów miał na dodatek wybitnie pogmatwane życie i wchodził w interakcje dosłownie ze wszystkimi, czytelnik wkrótce ma dość tego hałasu.<!** reklama>

I trudno się dziwić, że Justyna (wdowa po... geju zmarłym na AIDS, salowa w prywatnym domu starców), niby tęskniąca do stabilizacji przy boku solidnego Niemca, wytrzymuje życie w takim bałaganie. Bo na dodatek, jeśli już to denerwujące towarzystwo wyniesie się z windy, dziwnym trafem zawsze zjawia się, wbrew woli gospodyni, w jej mieszkaniu, gdzie dochodzi do nieskończonego ciągu qui pro quo i gagów rodem z bardzo złych komedii.

Ja lekkie powieści obyczajowe lubię. A wielokulturowe blokowisko dawało nadzieję na zgrabne wygranie kontrastów, ale tu rysunek został przerysowany i to bardzo grubą krechą. W trakcie lektury nieznośna staje się na przykład stylizacja językowa czarnoskórego, zakochanego w Justynie olbrzyma Ameda (składak jakiegoś barokowego makaronizmu z nieporadną składnią - i to po niemiecku?!), drażni konwencja niby-rozmów autorki z przyjaciółką, która na gorąco (i, oczywiście, entuzjastycznie) recenzuje powstającą powieść, tłumacząc przy okazji jej „złożone” tło... Z tych rozmów wynika, że czytelnik powinien z niecierpliwością oczekiwać kolejnego dzieła Julity Szpilewskiej. Sorry, ja odpadam. <

Julita Szpilewska, Blokowisko, czyli co w windzie piszczy, Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2011

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska