<!** Image 3 align=none alt="Image 215747" >
Nie tylko przewożą pasażerów i sprzedają im bilety. Bywa, że kierowcy i motorniczowie udzielają pierwszej pomocy, a nawet - jak Adam Sośnicki - ratują życie.
W toruńskim Miejskim Zakładzie Komunikacji pracuje od trzech lat. Przyznaje, że zdarzało mu się już wzywać policję i pogotowie, ale jeszcze nigdy nie był uczestnikiem tak dramatycznego zajścia.
Wczoraj Adam Sośnicki odebrał nagrody i przyjmował wyrazy uznania od prezydenta miasta, komendanta wojewódzkiego policji oraz swojego szefa.<!** reklama>
- Pan Adam wykazał się nie tylko odwagą, ale i refleksem oraz znajomością zachowania w tak trudnej sytuacji - komplementował prezydent miasta Michał Zaleski. - Cieszy, że z pomocą przyszli mu szybko toruńscy policjanci. Życie pokazuje, że bycie kierowcą MZK polega nie tylko na tym, by prowadzić łagodnie, sprawnie i na czas. Łatwo odwrócić głowę w drugą stronę i powiedzieć: „nic nie widziałem, nic nie słyszałem”. Tym razem nasz bohater nie odwrócił głowy i nie tylko pomógł mocno poszkodowanemu, ale także powstrzymał bandyckie zachowanie.
To wydarzyło się na trasie „dwunastki” na moście Piłsudskiego.
- Z odległości kilkudziesięciu metrów zauważyłem kilku mężczyzn, dwóch z nich się biło - relacjonuje pan Adam. - Okładali się strasznie. Kiedy tam dojechałem, jeden z nich upadł, a drugi podniósł go, złapał za włosy i zaczął uderzać jego głową o metalową barierkę.
Pan Adam nie zastanawiając się długo, otworzył drzwi. Do jednemu z pasażerów krzyknął, by zadzwonił po policję. Sam pobiegł za napastnikami, ale po chwili wrócił do poszkodowanego.
Na miejscu czekali już policjanci i dwójka podróżnych, która powiadomiła pogotowie. Następnie w nieoznakowanym samochodzie pan Adam pojechał z policjantami za napastnikami. Natknęli się na nich na końcu mostu, kierowali się w stronę kempingu. Tam zostali zatrzymani. Okazało się, że okradli, a następnie pobili mężczyznę, który próbował odzyskać swoje rzeczy.
- Byłem zszokowany, jak młodzi ludzie mogą być tak okrutni - mówi pan Adam. - Nie wyobrażam sobie, by złapać czyjąś głowę i uderzać tak, że krew leje się strumieniem. Ten człowiek nie miał wręcz twarzy. Jego głowa zrobiła się kwadratowa, a zamiast oczu widać było tylko napuchnięte kreski. Lekarze długo próbowali zatamować krew. Podobno jeszcze jedno, dwa uderzenia i ten człowiek by nie żył.
Równie dramatyczne sytuacje zdarzają się kierowcom MZK rzadko. Kiedy do nich już dochodzi, najczęściej wystarczy kontakt z dyspozytorem, a ten powiadamia odpowiednie służby. Bywa jednak, że na interwencję policji lub straży miejskiej nie ma czasu.
W maju ubiegłego roku grupa pseudokibiców obrzuciła kamieniami jeden z autobusów przewożących fanów innej drużyny. Wandale sięgają po kubły z farbą, kosze na śmieci, a nawet broń pneumatyczną. Od stycznia 2012 do końca kwietnia bieżącego roku doszło do 30 przypadków wandalizmu. Straty wyniosły w tym okresie ponad 60 tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?