Zobacz wideo. Budowa linii tramwajowej na JAR
"Nie wiedziały, czym jest zupa"
W 2020 życie pani A. wywróciło się do góry nogami. Nagle została rodziną zastępczą dwójki dzieci – czteroletniego chłopca i sześcioletniej dziewczynki. - Wiedziałam, że będzie to trudny okres dla mnie, jak i dla dzieci, że teraz zacznie się "jazda bez trzymanki" – wspomina nasza rozmówczyni i przyznaje, że gdy odwiedzała maluchy jeszcze w ich rodzinnym domu, domu jej krewnych, pewnych rzeczy nie dostrzegała.
- Maluchy nie wiedziały, co to jest zdrowy posiłek, taki jak obiad, że trzeba go przygotować i zjeść, żeby być silnym i zdrowym, że istnieje również posiłek rano i wieczorem – wspomina.
Dzieci nie wiedziały, czym jest zupa. Przy podawaniu posiłków wszystkim towarzyszył stres. - Czasem brakowało cierpliwości, ale wiedziałam, że jeżeli się poddam, to nic z tego nie będzie, więc postanowiłam stanąć na wysokości zadania i trzymać się zasad panujących w domu – mówi pani A.
Polecamy
- 500 plus dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji! Kto otrzyma pieniądze?
- Składasz wniosek o 300 plus na dziecko? Nie popełnij tych błędów!
- Gdzie jest Piękna Madonna i inne skarby zrabowane podczas wojny z Torunia?
- Marek Rubnikowicz, były dyrektor muzeum w Toruniu, o kradzieży zabytkowych monet
Posiłki to dopiero wierzchołek góry lodowej. Dziewczynkę trzeba było nauczyć ubierania się, a chłopca – mowy, bo jako 4-latek nie znał słów, nikt nie mógł go zrozumieć, a jego umiejętności zatrzymały się na poziomie rocznego malucha. Dziecko miało problemy z rysowaniem. - Rysował tylko czarne kręgi. W domu nigdy wcześniej nie malował, zazwyczaj bawił się telefonem. Miałam problem z tym, żeby go od tego odzwyczaić. Nie rozumiał prostych poleceń, jakby był w innym świecie – mówi nowa opiekunka dzieci.
Ciężka praca dała efekty
Niestety, biologiczni rodzice w ogóle nie interesowali się swoimi dziećmi. - Odwiedziny były sporadyczne i niekiedy późną porą – wspomina nasza rozmówczyni. Kobieta nie otrzymała żadnej sensownej pomocy z ich strony. Nie interesowali się dziećmi, gdy te były jeszcze z nimi, nie dbali o nie i później.
Poznaj ciekawe grupy lokalne na Facebooku:
- Bieżące wypadki i utrudnienia w Kujawsko-Pomorskiem
- Gdzie dobrze zjeść w Toruniu i okolicach?
- Toruń Retro!
- Sport w Toruniu
Pani A. znalazła jednak siłę, by im pomóc. Za swoją anielską cierpliwość otrzymała bezcenną nagrodę: wdzięczność i miłość maluchów.
- Teraz, po ciężkich miesiącach, dzieci są zupełnie inne, wiele się nauczyły, doceniają każdy posiłek. Ciągle powtarzają, że nie wiedzą, co by zrobiły beze mnie, że mnie kochają i nie chcą wracać do rodziców – przyznaje kobieta.
Jest szczęśliwa, że jej poświęcenie dało takie rezultaty. - Ta dwójka dzieciaczków jest warta tego poświęcenia.
Chcieli zmian. Zostali rodziną zastępczą
Państwo B. są małżeństwem. Rok temu o sobie mówili tak: "Dogadujemy się nieźle, mamy dobrą pracę, oszczędności.” Nie mieli jednak dzieci. Ich dom był pusty. Co rano małżonków witał tylko wierny, nieco znudzony pies. Nikt nie zostawiał śladów łapek na szybie, nie przestawiał rzeczy na półkach. Małżeństwo tęskniło za pełną rodziną. Towarzyszyły im badania, modlitwy, łzy… W końcu odbyli kurs na rodzinę zastępczą. Napisali pismo do MOPR-u. Chcieli zmian, a te przyszły w okamgnieniu. Po trzech tygodniach otrzymali telefon od MOPR-u o dwójce dzieci, które potrzebują domu. Wyrazili zgodę, niedługo potem taksówką przyjechały do nich dzieci, o których nie wiedzieli prawie nic.
Zobacz koniecznie
- Toksyczna substancja wpływa na tarczycę, kości i mózg. Aluminium może spowodować raka
- To warto jeść, jeśli chcesz zachować zdrowie. TOP 10 najzdrowszych warzyw według CDC
- Mistrzowie parkowania w Toruniu i regionie. Zobacz, jak niektórzy parkują!
- Piękne panie na imprezach w HEX CLUB TORUŃ. Zobacz zdjęcia!
- Pierwsze dni to wielki kocioł, a w nim: poznawanie maluchów, organizowanie naprędce wszystkiego, co potrzebne, bo nie mieliśmy nic, papierkowe sprawy, o których nie mieliśmy pojęcia, ogromna fala uczuć, w dużej mierze tych mniej przyjemnych. Nieocenioną pomoc duchową i materialną dostaliśmy od rodziny – wspominają.
"Tu i teraz jesteśmy rodziną"
Po nagłym i rewolucyjnym początku rodzina przystąpiła do żmudnej pracy. Małżeństwo uczyło się być rodzicami, a dzieci rosły, rozwijały się i przywiązywały. Rodzina z radością spacerowała z dwójką dzieci i psiakiem, odwiedzała place zabaw, spotykała się z krewnymi i znajomymi. Jak wspominają, czasem aż w nich kipiało, czasami padali na twarz ze zmęczenia. W tym całym trudzie towarzyszyła im koordynatorka z MOPR-u, która regularnie gościła w ich domu.
Minęło pół roku, a do państwa B. i rodzeństwa dołączyło trzecie dziecko.
- Mimo obaw przed dużym wysiłkiem, trudno nam wyobrazić sobie naszą rodzinę bez tej istotki. Chcemy, aby rodzeństwo mogło wychowywać się razem. Jesteśmy więc już w piątkę (plus pies) – mówią.
Zobacz koniecznie
W ekspresowym tempie stali się dużą rodziną. - Przybyło więc sensu, zmęczenia, radości, pieluch, nerwówki, dylematów, bałaganu. Z trudem wciskamy się do samochodu. Znajomi mówią, że nas podziwiają, natomiast my, po codziennych wyzwaniach, jesteśmy coraz bardziej świadomi własnych słabości. Cieszymy się, że możemy świadczyć o tym, że rodzina i dzieci są dla nas bardzo ważne. Sama niepewność co do przyszłości jest nielekka, ale staramy się o tym wiele nie myśleć. Tu i teraz jesteśmy rodziną. Tu i teraz jesteśmy dla siebie ważni i sobie potrzebni – mówią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?