Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komentarz: Salon polityków odrzuconych [Mydło mediów]

Ryszard Warta
Wiadomo było, że powróci i powrócił. Adam Hofman. Niegdyś wpływowy polityk partii dziś rządzącej, jej rzecznik, młody, zdolny i uśmiechnięty.

Pięknie rozwijającą się karierę przerwała wyprawa do Madrytu, po której wybuchła długa dyskusja o tym, jak się ma inkasowanie kasy na zagraniczny wyjazd autem a następnie uskutecznianie tej podróży tanimi liniami do poselskiej etyki i zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Teoretycznie po takich przygodach polityk powinien stać się trwale byłym politykiem i na zawsze zniknąć z publicznego życia.

Hofman jednak zniknąć nie zamierza, od pewnego czasu już występuje w roli politycznego komentatora, a teraz ma swój program publicystyczny na portalu wp.pl. Pierwszy wywiad przeprowadził z Antonim Macierewiczem. Był to więc taki salon odrzuconych. Tu i ówdzie rozpoczęła się dyskusja o tym, czy były polityk może być dziennikarzem. W tym akurat przypadku dyskusja niezbyt mądra, bo jak w TOK FM trzeźwo zauważył Jan Wróbel, nie ma powodów, by kogoś, kto przed kamerami rozmawia z politykami, od razu nazywać dziennikarzem. I słusznie.

Dziennikarstwo i polityka - te dwie domeny przeplatają się i przeplatać się będą zawsze, choć na różne sposoby. Przed wojną czynny dziennikarz i jednocześnie aktywny polityk nikogo specjalnie nie dziwił. Podobnie, choć w zupełnie innej sytuacji, było po wojnie. Mieczysław Rakowski kierował „Polityką”, Tadeusz Mazowiecki „Więzią”, a Jan Gerhard - tygodnikiem „Forum” - jednocześnie zasiadając w poselskich ławach. Bywało tak jeszcze na początku transformacji: przez pierwsze dwa lata Adam Michnk kierował „Gazetą Wyborczą” jako poseł kontraktowego Sejmu.

Dziś to jednak zupełnie egzotyczny układ, ale na poziomie krajowym, bo już w „terenie” dziennikarz będący np. radnym trafiał się i zapewne - niestety - trafia się do dziś.

Bywa też tak, że urodzeni dziennikarze miewają polityczne epizody a urodzeni politycy epizody dziennikarskie. Dwa przykłady z dwóch różnych bajek. Jerzy Urban, dziennikarska gwiazda popaździernikowej Polski, świetny reporter, jeden z prekursorów dziennikarskiej prowokacji, cięty felietonista z zakazami druku za Gomułki. Przez jedną dekadę - lat 80. - był po drugiej stronie: rzecznik rządu, specjalista od propagandy w ekipie Jaruzelskiego, zręcznie posługujący się inteligencją, cynizmem i arogancją. Po upadku PRL twórca „Nie”, tygodnika dla mentalnych sierot po PRL. Drugi przykład z innej półki - Jarosław Kaczyński, niewątpliwy talent polityczny, świetny we wszystkich tych zakulisowych gierkach, a przez zrządzenie politycznych losów przez bodaj dwa lata redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność”...

Do Hofmana wracając, nie wiem, czy on chce wrócić do polityki, czy może będzie budował markę superspeca od politycznego PR. Bez względu na to, co będzie robił, zawsze chyba będę miał wrażenie, że robi to, by coś załatwić. Sobie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska