Komisja imienia Burdenki

A im więcej sygnałów potwierdzać będzie wersję wydarzeń, która dziś wydaje się najbardziej prawdopodobna - że winę za śmierć prawie trzystu pasażerów ponoszą prorosyjscy i wspierani przez Moskwę terroryści, prowadzący wojnę z legalnym władzami Ukrainy - tym więcej będzie rosyjskiej propagandowej dezinformacji. Zaczęło się od pierwszych godzin po zdarzeniu, gdy prezydent Putin przedstawił taki mniej więcej wywód, że odpowiedzialność spoczywa po stronie Ukrainy, gdyż to na jej terytorium malezyjski samolot spadł.
Zgodnie z tą logiką, za śmierć ponad 240 pasażerów amerykańskiego boeinga, którego w 1988 roku rozerwała bomba podłożona przez libijskich agentów, ponosi Wielka Brytania, bo szczątki samolotu spadły na szkocką miejscowość Lockerbie. Kolejną odsłoną tej propagandowej wojny była wczorajsza konferencja w rosyjskim ministerstwie obrony, na której dowodzono, że malezyjski boeing mógł być strącony przez ukraiński samolot wojskowy.

Nie takie rewelacje jeszcze zobaczymy i usłyszymy. Może nawet powstanie specjalna rosyjska komisja do wyjaśnienia okoliczności tej tragedii. Mogłaby nosić imię dr. Nikołaja Burdenki. Przed 70 laty kierował on komisją, która ostatecznie ustaliła, że polskich oficerów w Katyniu rozstrzeliwali... Niemcy.
Przekazanie prowadzenia śledztwa Holandii, bo o tym wczoraj też dużo mówiono, utrudni dezawuowanie jego wyników i ukrywanie prawdy, ale na pewno przed takimi próbami nie uchroni.