Którą wybrać szkołę?

Sale z częścią dydaktyczną i rekreacyjną, osobiste szafki, dostęp do internetu – m.in. to powinna zagwarantować pierwszakom każda podstawówka. A rodzice mają prawo pytać, czy rzeczywiście tak jest.

<!** Image 3 align=none alt="Image 186608" sub="Szkoła Podstawowa nr 3 przy ul. Legionów może się pochwalić, że była jedną z pierwszych w Toruniu , w których zamontowano szafki dla uczniów [FOT.: ADAM ZAKRZEWSKI]">Marzec to bardzo gorący okres w szkołach podstawowych, bo właśnie trwa nabór do klas pierwszych. Placówki chcą pokazać się z jak najlepszej strony i wyprzedzić konkurencję najciekawszą ofertą edukacyjną.

<!** reklama>Nie każdy rodzic jednak wie, że są ministerialne wytyczne dotyczące wyposażenia sal i metod pracy z dziećmi. Czytamy tam m.in., że klasy na etapie nauczania zintegrowanego nie mogą być liczniejsze niż 26 dzieci. Pomieszczenia, z których korzystają pierwszaki, powinny zostać podzielone na część dydaktyczną z ławkami i krzesłami oraz wypoczynkową - z dywanem bądź wykładziną.

W klasach powinny być komputery z dostępem do internetu, sprzed audiowizualny, gry i zabawki dydaktyczne, kąciki tematyczne oraz podręczna biblioteczka. Każde dziecko powinno też mieć możliwość pozostawienia choć części swoich przyborów w szkole. Ministerstwo zaleca realizację zajęć z wychowania fizycznego w salach gimnastycznych, a lekcji informatyki - w pracowniach komputerowych. Obowiązkiem szkoły jest także prowadzenie kół zainteresowań oraz zajęć wyrównawczych. Warto, by rodzice szukając odpowiedniej placówki, o tym nie zapominali.

- Byliśmy z mężem już w trzech różnych podstawówkach i wciąż nie potrafimy podjąć decyzji. Mam dobre wrażenia, sale wyglądają przytulnie i wszędzie są nowoczesne tablice interaktywne. Gorzej z szafkami, które wciąż nie są powszechne - opowiada Anna Makowska, mama 7-letniego Franka z Torunia. - Chcemy, żeby syn chodził do takiej szkoły, która pozwoli mu na optymalny rozwój. Ważne też, żeby była przyjazna rodzicom.

To można łatwo sprawdzić patrząc chociażby na godziny otwarcia świetlic, menu w szkolnej stołówce i ceny posiłków.

Barbara Iwanowska, dyrektor SP 17 na Rudaku do atutów swojej szkoły zalicza przede wszystkim jej kameralność, fachową kadrę, indywidualne podejście do każdego dziecka. Na dalszych miejscach wskazuje nowy plac zabaw czy skomputeryzowane sale.

- W mojej ocenie przy wyborze szkoły pod uwagę powinna być brana odległość od miejsca zamieszkania. Jestem przeciwna wyrywaniu dzieci z ich środowiska. To ważne chociażby ze względów czysto praktycznych, np. w przypadku choroby koledzy z klasy mieszkają w sąsiedztwie - przekonuje.

Wanda Antonowicz, dyrektor Zespołu Szkół nr 31 na Rubinkowie mówi, że w jej podstawówce działają specjalistyczne pracownie: artystyczna oraz językowa. Na plus działają też liczne projekty edukacyjne wykraczające ponad podstawę programową, małe klasy, brak anonimowości i dobra współpraca z rodzicami.

- Najmłodsze dzieci jedzą śniadania ze swoimi wychowawcami, żeby kontakt między nimi był jeszcze lepszy. W ogóle uważam, że na etapie nauczania zintegrowanego kluczową rolę odgrywa nauczyciel, który potrafi wpłynąć na dalszą drogę edukacyjną dziecka. Myślę, że wybierając szkołę trzeba też pytać, kto będzie uczył w pierwszych klasach – tłumaczy Wanda Antonowicz. Ostateczna decyzja leży jednak w rękach rodziców.

WARTO WIEDZIEĆ

Szkoła podstawowa musi przyjąć każde dziecko zamieszkałe w jej obwodzie.

Jeśli rodzice decydują się na zapisanie malucha do placówki w innej części miasta, to też mają taką możliwość. Tu jednak zgodę wyrazić musi dyrektor szkoły.