Rodzina Małgorzaty Rybackiej mieszka przy ul. Bartkiewiczówny od 1939 r. Co roku miasto sprzedaje najemcom z bonifikatą ponad setkę lokali. Jej każe się wyprowadzać.
<!** Image 3 align=none alt="Image 199414" sub="- I pomyśleć, że całą rodziną głosowaliśmy na Michała Zaleskiego... - mówi z płaczem Małgorzata Rybacka [Fot.: Jacek Smarz]">Biały domek przy ul. Bartkiewiczówny 102 stoi na ładnej, zadrzewionej działce o powierzchni około 600 metrów kwadratowych.
- Nasza rodzina mieszka tu od 1939 roku. Regularnie płacimy czynsz. Przez dziesięciolecia, na własny koszt, robiliśmy remonty: dach, tynki, podłogi, instalację elektryczną, kanalizację i wiele innych - kobieta pokazuje rachunki za roboty z lat 60., 70., 80. i kolejnych. I pożółkłe już pisma do ADM-u z wnioskiem o remonty, na które nie było odpowiedzi.<!** reklama>
Zmarł zarabiając na wykup
W latach 90. w Toruniu, podobnie jak w całym kraju, pojawiła się możliwość wykupu mieszkań gminnych od najemców z dużą bonifikatą. W 1998 r. mąż pani Małgorzaty wystąpił do miasta o wykup i usłyszał „tak”. Brakowało im jednak pieniędzy, więc wyjechał pracować do Irlandii. - Tam dostał zawału i wrócił do mnie w urnie - płacze kobieta.
Zarabiać zaczął jednak jej starszy syn i w marcu br. lokatorka wystąpiła z wnioskiem o wykup. Oprócz standardowej w takiej sytuacji w Toruniu 80-proc. bonifikaty, jako wdowie należy jej się dodatkowe 5 proc. Niestety, w sierpniu magistrat poinformował ją, że prezydent miasta odmawia jej prawa do wykupu. Więcej! Okazało się, że jest już ujęta w planie wykwaterowań i od ręki zaproponowano jej wyprowadzkę na Podgórz, do nowego bloku komunalnego przy ul. Andersa 79. - A podobno na takie mieszkanie czeka się w Toruniu w kolejce latami - zauważa Małgorzata Rybacka.
Urząd Miasta nie kryje, że w całej sprawie chodzi o pieniądze. - Cena przy uwzględnieniu wysokiej stawki bonifikaty byłaby niewspółmiernie niska w stosunku do wartości rynkowej całej nieruchomości lub ewentualnych zysków, osiągniętych ze sprzedaży w trybie przetargowym - mówi Magdalena Krzyżanowska, p.o. rzecznika prezydenta. I dodaje, że miasto korzysta z prawa odmowy sprzedaży, jeżeli zbycie „nie leży w interesie gminy” (art. 11a zasad sprzedaży, uchwalonych przez radnych).
Co ciekawe, i pani Małgorzacie, i nam, magistrat przekazał informacje o prawdopodobnym zbyciu nieruchomości w przyszłości w drodze przetargowej. Zgodnie z prawem, gdyby kobieta tam jeszcze mieszkała, miałaby prawo do pierwokupu (miasto spytałoby ją, czy z niego skorzysta, dając 21 dni na odpowiedź). No, ale jeśli zostanie wykwaterowana, pytać nie będzie kogo...
Prezydent: decyzja ostateczna
W zeszłym roku miasto sprzedało najemcom z bonifikatą 102 lokale, a odmówiło trzy razy. W br. - 96 lokali, przy dwóch odmowach.
Małgorzata Rybacka prosili o litość. Jest gotowa do wielu ustępstw. - Mogę całkowicie zrezygnować z bonifikaty i wykupić nieruchomość za 100 procent wartości, byle rozłożono mi ją na raty. Mogłabym z synami płacić np. 10 tysięcy zł co roku - mówi. - Gotowa jestem też oddać grunt, byle tylko móc zachować ten dach nad głową.
„Nowości” spytały magistrat, czy skłonny jest do negocjacji. Okazuje, że nie. - Decyzja dotycząca tej nieruchomości jest ostateczna: odmowa sprzedaży - mówi Magdalena Krzyżanowska.
Jeśli takie twarde stanowisko władze podtrzymają, Rybackiej, jak mówi, nie pozostanie nic innego, jak iść do sądu. I starać się o zwrot pieniędzy przez dziesięciolecia inwestowanych przez jej rodzinę w dom i działkę.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?