Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legenda trafiła do Lubicza

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
„Batory” ma prawie 80 lat, połowę życia spędził na wodzie. W październiku 1939 roku wsławił się brawurową ucieczką z Helu do Szwecji.

„Batory” ma prawie 80 lat, połowę życia spędził na wodzie. W październiku 1939 roku wsławił się brawurową ucieczką z Helu do Szwecji.

<!** Image 2 align=right alt="Image 145420" sub="Kwiecień 1974 roku. „Batory” w Toruniu podczas swojej ostatniej, tryumfalnej podróży przez Wisłę. Na drugim planie świeżo wtedy wybudowany bulwar / Fot. Archiwum">- Słyszycie? Tak brzmią lata trzydzieste - mówi, stukając w okrętowy komin Sławomir Lewandowski, który od lata zajmuje się renowacją staroci, głównie tych militarnych, a od kilku miesięcy na zlecenie Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni stara się przywrócić dawny blask „Batoremu”, legendarnemu ścigaczowi polskiej Straży Granicznej. Poza kominem do Lubicza trafiły jeszcze świetliki maszynowni. Po konserwacji wszystko pojedzie do Gdyni, gdzie w muzeum czeka oczyszczony już kadłub okrętu.

Nie miał sobie równych

<!** reklama>„Batory” przyszedł na świat w 1932 roku w Stoczni Modlińskiej, jako jedna z pierwszych konstrukcji rodzącego się polskiego przemysłu okrętowego. Początki bywają trudne, jednak w tym wypadku były bardzo udane, w latach 30. ścigacz straży granicznej praktycznie nie miał sobie równych na Bałtyku. Kiedy wybuchła wojna, „Batory” walczył z niemieckimi bombowcami, przewoził rannych z Gdyni do Helu. Pierwszego października 1939 roku, gdy trwały już rozmowy dotyczące kapitulacji półwyspu, w morze wypłynęło kilkanaście różnych statków pełnych marynarzy, którzy nie mieli zamiaru składać broni. Niemiecka flota była na to przygotowana, niemal wszyscy śmiałkowie zostali więc wyłapani. Niemcy wykryli również przemykającego się w stronę Szwecji „Batorego”, hitlerowski okręt wojenny ruszył w pogoń, jednak polski ścigacz po brawurowej ucieczce dopłynął do szwedzkiego wybrzeża. Tu, niestety został internowany i do Helu wrócił dopiero po wojnie.

Przez wiele lat jako jednostka Straży Granicznej pływał po Odrze i Bałtyku, wreszcie w latach 60. trafił na Zalew Zegrzyński, gdzie swoje pierwsze kroki stawiały dzięki niemu przyszłe wilki morskie.

<!** Image 3 align=right alt="Image 145420" sub="Sławomir Lewandowski i konserwowane elementy okrętu / Fot. Adam Zakrzewski">Okręt został pomnikiem

Na początku lat 70. przed smutnym końcem na złomowisku uratowali go Andrzej Piotrowski z Ligi Obrony Kraju, oraz Gerard Łukaszewicz, oficer Marynarki Wojennej.

- Jak na tamte czasy zorganizowali naprawdę wielką kampanię medialną - opowiada Sławomir Lewandowski. - Okręt, jako bohater, został przeholowany z Warszawy do Helu i tam w bazie Marynarki Wojennej stanął na lądzie jako pomnik.

Podczas ostatniego rejsu po Wiśle ścigacz 1 kwietnia 1974 roku trafił również do Torunia. Jego wizytę opisały „Nowości”, a po artykule zapowiadającym zasłużonego gościa okazało się, że w Toruniu nadal wtedy mieszkali ludzie, którzy w przeszłości na „Batorym” pływali.

Przez ponad 30 lat okręt znajdował się na zamkniętym terenie jednostki wojskowej. Już niebawem jednak ostatniego zachowanego do dziś obrońcę wybrzeża z 1939 roku i jedyny obok „Błyskawicy” istniejący przedwojenny polski okręt, po remoncie będzie mógł podziwiać każdy, kto się wybierze do Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska