Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magistrze, ugryź się w język!

Katarzyna Bogucka, fot. Archiwum Bartosza Wiśniewskiego
„Prawdziwy humanista zawsze sobie poradzi, nawet bez zmieniania zawodu, bo ma umiejętność wszechstronnego bycia w świecie i otwartą głowę, jest kreatywny, potrafi analizować. (...) Nawet będąc antropologiem, etnologiem, czyli humanistą specjalistą, można sobie świetnie radzić zawodowo”.

„Prawdziwy humanista zawsze sobie poradzi, nawet bez zmieniania zawodu, bo ma umiejętność wszechstronnego bycia w świecie i otwartą głowę, jest kreatywny, potrafi analizować. (...) Nawet będąc antropologiem, etnologiem, czyli humanistą specjalistą, można sobie świetnie radzić zawodowo”.

<!** Image 2 align=none alt="Image 196956" >

Rozmowa z BARTOSZEM WiŚNIEWSKIM, absolwentem hebraistyki, studentem Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM w Poznaniu, który na konferencji „Kształcenie dla pracy”, zorganizowanej przez WSG, miał wykład pt. „Etnolog na rynku pracy”. <!** reklama>

Prasa złowieszczy, że dla humanistów pracy nie ma i nie będzie. Pan mówi coś odwrotnego...

Słabo już mi się robi na widok tego typu publikacji. Jestem żywym przykładem na to, że studiując kierunek humanistyczny, można przeżyć, a co więcej rozwijać się. Problem tkwi nie tyle w rynku pracy, ile w postawie studentów i w polityce uczelni wyższych, które nie pomagają swoim podopiecznym w uświadomieniu sobie, że kwestia znalezienia się na rynku pracy to jest sprawa studenta, a nie szkoły czy rektora wyższej uczelni. Sami odpowiadamy za swoje życie, jakkolwiek banalnie to brzmi. Jeśli uczelnia staje się przedłużeniem młodości, przedłużeniem liceum, troskliwą matką, która troszczy się o dziecko nawet wtedy, gdy ono staje się pełnoletnie, wtedy u progu dorosłego życia staje człowiek bezradny i narzekający na cały świat.

Skończył Pan kierunek, o którym statystyczny Polak niewiele wie, ma Pan pracę, niejedną zresztą. Jak brzmi recepta na sukces?

Etnologia to moje kolejne studia. Pierwsza była hebraistyka. Od początku wiedziałem, że żaden z tych kierunków nie przysporzy mi ofert pracy na dzień dobry. Antropologię kulturową wybrałem po to, żeby się rozwinąć, nauczyć się krytycznego i analitycznego myślenia, poszerzyć horyzonty. Cel osiągnąłem. Studia mnie niesamowicie rozwinęły intelektualnie, społecznie, właściwie pod każdym względem. Oczywiście myśl o pracy kiełkowała mi w głowie już od początku nauki. Postanowiłem zdobyć doświadczenie, uczestnicząc w stażach, w praktykach, akcjach społecznych. Udzielałem się, gdzie tylko mogłem. Byłem jednak zorientowany na kulturę. To bardzo ważne, żeby jasno określić profil swojej przyszłej działalności. Można powiedzieć, że upatrzyłem sobie jedną z poznańskich instytucji kultury i gdy tylko widziałem, że ta instytucja organizuje jakiś staż, natychmiast się zgłaszałem. Narodowe Centrum Kultury organizowało staż „Kadry dla kultury”. Skorzystałem i z tej oferty. Oprócz tego, przez trzy lata pracowałem w weekendy. Przemyślane, kierunkowe działanie zaowocowało. Po tych trzech latach zdobyłem sporo umiejętności, od tych najbardziej podstawowych począwszy (archiwizowanie danych i proste prace biurowe), poprzez organizację imprez kulturalnych

Czyli coś Pan robił podczas stażu. Niektórzy studenci wyłącznie kserują albo parzą kawę...

Uznałbym taki czas za stracony i raczej nie ryzykowałbym wpisania „pracy” w tej firmie do mojego CV. Przyszły pracodawca za pomocą kilku pytań ustaliłby przecież, że staż (być może nawet w prestiżowej firmie) nie przyniósł żadnej przydatnej dla niego umiejętności. Co do mnie, zdarzało się, że oprowadzałem gości albo byłem pilotem dla zagranicznego artysty. Minęły trzy lata. W instytucji kultury zwolniło się, przynajmniej na jakiś czas, miejsce pracy. Pracodawca miał trzy opcje: nie zatrudniać nikogo, zatrudnić kogoś i przygotować go od początku do zadań na tym stanowisku, wybrać mnie, osobę, która o funkcjonowaniu tej jednostki sporo wiedziała. Dostałem pracę.

Czyli sukces tkwi w wyborze i w konsekwentnym wydeptywaniu ścieżek. A czy Pana zdaniem kwestię wyboru życiowej drogi ułatwiają także rodzice, którzy ukierunkowują swoją pociechę niemal od kołyski...

Nie wiem, czy to ukierunkowanie, czy może bardziej nakręcanie tzw. wyścigu szczurów. Nie wiem, czy nie lepsze byłoby, zamiast bombardowania bodźcami, odpuszczenie, swobodny rozwój. Uważam też, że nie jest fair, gdy człowieka tuż po maturze zmusza się do określania, jak będzie wyglądać jego życie zawodowe do czterdziestki. Takie radykalne wybory w młodym wieku nie zawsze się sprawdzają. Specjalizacja - owszem, ale przecież, gdy jest zbyt wąska, może stać się pułapką. Powiedzmy, że ktoś wybierze kierunek: zarządzanie administracją europejską i nie dostanie etatu, ponieważ miejsca pracy w tej branży są zajęte. Co robić? Jeszcze bardziej szczegółowo się specjalizować? Była już administracja europejska w Polsce, to może teraz w Małopolsce? Dochodzimy do jakiegoś absurdu. Studia przestaną być studiami wyższymi, wszechstronnie kształcącymi, a staną się wyższą szkołą zawodową. To zamykanie horyzontów i blokowanie rozwoju. Prawdziwy humanista zawsze sobie poradzi, nawet bez zmieniania zawodu, bo ma umiejętność wszechstronnego bycia w świecie i otwartą głowę, jest kreatywny, potrafi analizować. Potwierdziły tę tezę badania naszej uczelni, w których uczestniczyłem. Nawet będąc antropologiem, etnologiem, czyli humanistą specjalistą, można sobie świetnie radzić zawodowo.

Z tym, że najpierw trzeba dać się poznać pracodawcom, a ci często nie wiedzą, kim jest etnolog, co robi antropolog...

Rzeczywiście. Zapytaliśmy o to około tysiąca osób. Niektórzy wyciągali wnioski z nazwy i mówili, że etnolog zajmuje się badaniem wulkanu Etna, albo że wykonuje podobną pracę, jak bohaterowie serialu „Kości”. Etnolog mylony też był z badaczem owadów. Byliśmy zaniepokojeni, ponieważ w grupie tysiąca osób mogli przecież być nasi przyszli pracodawcy. Drugi etap badań polegał na rozmowie ze studentami. Ustaliliśmy dziewięć branż (m.in. dyplomacja, nauka, NGO, turystyka, media, badania komercyjne), w których chciałyby pracować badane przez nas osoby, a później próbowaliśmy znaleźć absolwentów naszych studiów wykonujących zawody w tych branżach. Znaleźliśmy nawet jednego dyplomatę etnologa! Prawie wszyscy byli zadowoleni z wyboru studiów. Wnioski z tych badań doskonale przekładają się na sytuację humanistów. Prawda jest taka, że to od studentów wiele zależy, od ich zaangażowania w studia.

Nawet w bardzo nudne zajęcia?

Część przedmiotów faktycznie, także mnie, wydawała się całkowicie zbędna. Pozornie. W naszym instytucie zaproponowano studentom, m.in., warsztaty z translatoryki. Niepotrzebne? A kto lepiej przetłumaczy książkę antropologiczną niż sam antropolog? Kolejny przykład - warsztaty z profesjonalnej obróbki dźwięku. Niepotrzebne? Mogłem tak myśleć do czasu, gdy niedawno musiałem samodzielnie zrobić niewielki spot reklamowy.

Studiował Pan też hebraistykę. Przydała się?

Zaskoczę Panią, ale tak. Moja instytucja organizowała festiwal muzyczny. Po jego zakończeniu otrzymywaliśmy od jego uczestników pisemne potwierdzenia, że są płatnikami podatków w swoim kraju. Jeden list przyszedł od artysty z Izraela i był napisany właśnie po hebrajsku. Moglibyśmy skorzystać z zewnętrznego tłumacza, ale byłem przecież ja, znawca alfabetu i pisma czytanego z prawej do lewej strony.

Gdyby stracił Pan pracę, odłożyłby Pan na bok ambicję i poszedł do pracy fizycznej?

Nie boję się tego typu wyzwań, mam wiele doświadczeń zawodowych. Czasem trzeba się ugryźć w język i przeżyć kilka miesięcy pracując w supermarkecie. Nie można jednak traktować tego jako coś ostatecznego, nie wolno między tymi półkami osiąść! Trzeba szukać, robić kursy, może zacząć uczyć się hiszpańskiego albo niemieckiego, może zgłębić tajniki grafiki komputerowej. Mam znajomych, którzy pracują fizycznie, w magazynie, po to, żeby zebrać pieniądze na życie w czasie, gdy będą pisać pracę magisterką i doktorat. Pojawiło się w Polsce jakieś chore myślenie, że praca fizyczne nie jest godna studenta z wyższym wykształceniem.

Czytałam pełen żalu list osoby z wyższym wykształceniem, która ma 31 lat i jest sprzątaczką...

Nie wiem, co ta osoba robiła przez ostatnie 7 lat. Czy rzeczywiście nie było szansy zmiany kwalifikacji? Oczywiście, są dramatyczne przypadki, gdy ktoś zrobił wiele kursów i nadal tej pracy nie ma. Takich ludzi należy wspierać. Zdania jednak nie zmieniam. Nie wolno popadać w stagnację, myśleć: oto mam skończone studia wyższe, pracuję w magazynie i w nim zostanę do końca. To zdanie powinno brzmieć tak: Skończyłem studia, pracuję w magazynie, czuję się źle na tym stanowisku, ale w weekendy uczę się grafiki komputerowej, ponieważ w przyszłości chciałbym pracować w firmie X, gdyż wiem, że tam będą szukać grafików...

Twoja kariera - Twój wybór

Młoda Polska na bezrobociu

  • W tym roku Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej uruchomiło pilotażowy program „Twoja kariera - twój wybór”, w którym biorą udział 23 powiaty. Na udział w tym przedsięwzięciu mają szansę ci,którzy nie skończyli 30 lat, zarejestrowali się w urzędzie pracy po raz pierwszy, a szkołę ukończyli najwyżej 2 lata wcześniej.
  • Młody bezrobotny będzie miał indywidualnego doradcę zawodowego, który przygotuje dla niego plan działania i zajmie się podopiecznym aż do czasu znalezienia mu pracy. Uczestnik programu będzie mógł otrzymać bon na półroczny płatny staż w firmie (płaci za to urząd pracy). Po tym czasie firma będzie musiała go zatrzymać na kolejne pół roku, ale nie za darmo - urząd wypłaci jej 1,5 tys. zł premii. Do wyboru będzie też bon szkoleniowy w wysokości przeciętnego wynagrodzenia (3587 zł), którym będzie można opłacić kursy - bezrobotny sam je wybierze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska