Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Soja: W KT7 CNC Budowlani Toruń atmosfera była, jak w dobrej rodzinie...

Redakcja
Drugie miejsce w pierwszej lidze trener Budowlanych - Mariusz Soja - uważa za bardzo dobry wynik
Drugie miejsce w pierwszej lidze trener Budowlanych - Mariusz Soja - uważa za bardzo dobry wynik Sławomir Kowalski
Rozmowa z Mariuszem Soją, trenerem naszych siatkarek, które zajęły drugie miejsce w I lidze.

Naszą rozmowę rozpocznijmy, od niedawnego finału. Porażka z ŁKS-em Łódź jeszcze siedzi w pamięci?
Nie. Już nie. ŁKS był bardzo dobrze nastawiony na ostatni mecz finału (KT7 CNC Budowlani przegrali serię finałową 2:3 - przyp. red.). Kibice łódzkiej drużyny spisali się znakomicie. Kto tam był, to widział, że wygrana w Łodzi byłaby cudem. W cuda jednak nie wierzę. Obydwa zespoły, co widać było na parkiecie, bardzo chciały tego zwycięstwa. W naszej drużynie zauważalne było natomiast to, że w nogach dziewczyn zostało tych pięć półfinałowych starć z Wisłą Warszawa. W końcówce sezonu więcej sił miał ŁKS i to zadecydowało o jego zwycięstwie.

Czego, poza siłami, zabrakło Budowlanym, aby sięgnąć po triumf w całych rozgrywkach? Może umiejętności?
Nie, nie chodziło tutaj o umiejętności. Większy wpływ miał charakter i wyzwolenie emocji. W ostatnim meczu kibice z Łodzi naładowali swoje siatkarki taką dawką adrenaliny, że to popchnęło je do zwycięstwa. Pułap tych emocji był tak wysoki, że nasze dziewczyny nie były w stanie na niego wskoczyć. Nie było siły, nie było mocy, aczkolwiek nie chodzi tutaj o przygotowanie, tym bardziej, że padały słowa i opinie, że jesteśmy lepiej przygotowani do tego finału, niż nasz rywal. Doping mentalny i ta fala euforii dały jednak efekt. Z czymś takim, a trochę w tej siatkówce pracuje i bywałem na wielu meczach, także w Orlen Lidze, z takim kibicowaniem i żywiołowym dopingiem, dotąd się nie spotkałem. Szczęka opadła. To było ogromne wsparcie.

W ostatnim meczu nie było więc szans na zwycięstwo?
Próbowaliśmy walczyć. Jeszcze przed meczem mówiliśmy sobie, że może być tak, jak w pięściarstwie, że będziemy musieli wychodzić z narożnika. I rzeczywiście tak było, że dostaliśmy kilka „strzałów”, sierpowych, w dwóch pierwszych setach, które zachwiały naszą postawą, ale my na deski nie padliśmy. Spróbowaliśmy się odgryźć i uderzyliśmy w trzecim secie. W czwartym ŁKS-owi dopisało jednak szczęście. Pomógł też wspomniany doping kibiców. Na kolana jednak nie padliśmy w tym meczu.

Początek sezonu wskazywał jasno na to, kto walczyć będzie o najwyższe cele. Zarówno łodzianki, jak i Budowlane, a także Wisła Warszawa, potwierdziły wysokie aspiracje. Niespodzianek w pojedynczych meczach nie brakowało, aczkolwiek na koniec zaskoczeń nie było.
Na końcu potwierdziło się to, jak wyglądała cała ta liga. Niespodzianki to normalna kwestia, choć - suma summarum - takich niespodzianek mieliśmy najmniej, ale teraz to nie ma już znaczenia. Wcześniej mówiłem, że warto będzie bić się i zająć pierwsze miejsce w sezonie zasadniczym, gdyż bardzo ważne, przy stanie 2:2 w każdej serii, było to, gdzie dany mecz był rozegrany. Nam pomogło to w półfinale, do którego przystępowaliśmy jako zespół wyżej sklasyfikowany od Wisły Warszawa. To był zespół mocniejszy od nas, porównywalny siłą, a być może mocniejszy również od ŁKS-u. Wiśle zabrakło jednak doświadczenia, w końcu był to beniaminek tych rozgrywek.

Każda ze wspomnianych drużyn szybko skompletowała swoje zespoły. W Toruniu też nie było większego kłopotu z negocjacjami.
Uważałem na początku sezonu i teraz mogę to potwierdzić, że udało się nam skompletować zespół, który powinien zająć miejsce na podium. Tak też się skończyło. O ostatecznych wynikach zadecydowało to, o czym wspomniałem, czyli atut własnej hali. Sezon skończył się, jak się skończył, ale muszę dodać, iż jestem bardzo szczęśliwy i dumny tak, jak działacze, z osiągniętego przez nas wyniku.

Były jakieś trudne momenty w tym sezonie? Na pewno aspekt finansowy komplikował Waszą sytuację...
Wiadomo, że pieniądze to była sprawa najtrudniejsza. Klub nie płacił na bieżąco i problemy trwały do grudnia, a to było męczące i nie ułatwiało pracy zawodniczek oraz sztabu szkoleniowego. Było - minęło, ale w porównaniu do innych najlepszych drużyn w pierwszej lidze wyglądaliśmy słabo. Taka jest prawda. Wiedzieliśmy jednak, że od nowego roku wesprze nas miasto. Dlatego była w nas wiara. Gdyby nie wsparcie miasta i prezydenta Michała Zaleskiego, bardzo byśmy kuleli. Dlatego bardzo dziękujemy. Miejsce zajęte przez nas, to także ich zasługa. Taka jest prawda.

Jak była atmosfera w zespole w tym sezonie?
Jak w dobrej rodzinie. Gdzieś były swary, gdzieś były kłótnie. Niemniej jednak, gdyby była zła, nie doszlibyśmy tak daleko. Od play off wszystko funkcjonowało bardzo dobrze. Niektóre wcześniejsze sytuacje wynikały właśnie ze wspomnianych finansów. Aczkolwiek były to kwestie pozasportowe. A sportowo, no cóż, gryźliśmy się trochę, jak to trener i zawodniczki o silnych charakterach. Jedna strona nie odpuściła, druga również, ale na koniec wyszło bardzo dobrze. Dotarliśmy się - bo trzeba pamiętać, że był to zupełnie nowy zespół, a to pozwoliło zajść tak wysoko. Napędzało nas zwycięstwo i tylko o nim myśleliśmy. Tak było do samego końca. Patrząc sobie w oczy, możemy powiedzieć, że zarówno dziewczynom, jak i nam, trenerom, zależało na zwycięstwie.

Od momentu powrotu do pierwszej ligi prowadzony przez Pana zespół co sezon osiąga coraz lepsze wyniki. Idąc prawem serii za rok powinien okazać się najlepszy na zapleczu Orlen Ligi, a może będziecie grać już w Orlen Lidze...
Na ten moment na wszystkie pytania odnośnie naszej przyszłości, niestety, muszę odpowiedzieć - nie wiem. Być może więcej będziemy wiedzieć w przyszłym tygodniu. Natomiast co do pierwszej części pytania, bardzo cieszę się, że z roku na rok osiągamy lepszy wynik. Takie były nasze założenia, o tym właśnie myśleliśmy, żeby krok po kroku, sezon po sezonie, cieszyć się z wyższego miejsca.

Czy to oznacza, że na przestrzeni ostatnich lat, z roku na rok Budowlani dysponowali mocniejszą drużyną?
Nie chciałbym tak na to patrzeć, a przede wszystkim oceniać, czy porównywać naszych zespołów. Tak, jak powiedziałem, jestem dumny z tego, że udało się nam dojść do finału i zająć drugie miejsce w lidze. A do czego nas to doprowadzi, jaka będzie nasza przyszłość, czas pokaże.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska