Prokuratura Rejonowa w Lipnie zamierza postawić 35-letniej kobiecie zarzut narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia (art. 160 par. 2 kk). Grozi za to kara więzienia do 5 lat.
Bo ma chorobę sierocą...
Zdarzenie miało miejsce w poniedziałek po południu. Pracownica socjalna zaalarmowała policję, że w socjalnym baraku przy ulicy Komunalnej kobieta niewłaściwie opiekuje się dzieckiem.
Mundurowi natychmiast tam pojechali, w asyście pracownicy i lekarza. Okazało się, że w mieszkaniu samotnie przebywa 2,5-letnia dziewczynka.
- Była przywiązana paskiem do framugi drzwi - relacjonuje Monika Chlebicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Dziecko zostało oswobodzone i przebadane. Decyzją lekarza, który uznał je za wyziębione i głodne, trafiło do szpitala.
Matkę dziewczynki policjanci zatrzymali na jednej z ulic Lipna. Szła wraz ze swoimi pozostałymi dziećmi: 5-letnim Antkiem, 3,5-letnią Wiktorią i kilkutygodniową Nataszą na ręku.
- Nie chciałam zrobić nic złego. Przywiązałam małą, bo musiałam wyjść kupić pieluchy i mleko - tłumaczyła Magdalena Paczkowska. - Jeszcze chciałam podejść do urzędu, żeby mi wytłumaczyli, dlaczego odmawiają becikowego. Weronika ma chorobę sierocą, ciągle się buja i uderza głową o meble, dlatego przywiązałam ją paskiem, żeby się nie ruszała i nie oparzyła się kuchnią. Zrobiłam to dla jej bezpieczeństwa.
Weronika, jak przekazuje matka, przyszła na świat w szóstym miesiącu ciąży, niedoważona i z wrodzoną wadą serca. Pół życia spędziła w szpitalach: Lipnie, Toruniu, Bydgoszczy, Poznaniu. To tam nabawić się miała choroby sierocej.
Pani Magdalena dzieci wychowuje sama. Cztery miesiące temu zmarł ich ojciec i jej konkubent. Nie kryje, że jest jej bardzo ciężko. Cała rodzina gnieździ się w jednym, niesamowicie zagrzybionym pokoju z kuchnią i utrzymuje z zasiłków.
„Jestem Romką i o to chodzi”
Kobieta uważa, że ze względu na romskie pochodzenie jest dyskryminowana przez opiekę społeczną. Skarży się też, że odwróciła się od niej i dzieci rodzina zmarłego konkubenta.
- Głupio żeś zrobiła, przywiązując małą paskiem. Ale socjalni nie powinni zaraz z tego afery robić i policji wzywać - mówi do pani Magdaleny jej matka, pani Grażyna.
Dzwonili do niej z sądu z pytaniem, czy nie wzięłaby do siebie Weroniki, ale odmówiła.
- Nie mam na to sił, już nie te lata - tłumaczy.
Sąd Rodzinny wczoraj zdecydował, że po wyjściu ze szpitala 2,5-letnia Weronika nie wróci do matki, tylko umieszczona zostanie w pogotowiu opiekuńczym. I będzie tam przebywać aż do ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy.
Jak się okazuje, już miesiąc temu sąd wszczął postępowanie w kierunku ograniczenia pani Magdalenie praw rodzicielskich. Powodem było m.in. pozostawianie potomstwa bez opieki. Rozprawę zaplanowano na 23 stycznia.
Do tematu wrócimy szerzej w piątkowym Magazynie „Nowości”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?