Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto? Eee, co to za atrakcja...

Jacek Kiełpiński
Fachowo proces ten nazywa się suburbanizacją. Dotyczy większości polskich miast, pustoszejących kosztem okolicznych gmin. Czy uda się go zatrzymać? Czy też Bydgoszcz i Toruń nadal będą tracić mieszkańców, a więc i znaczenie, w zastraszającym tempie?

<!** Image 3 align=none alt="Image 218766" sub="Gmina Osielsko pod Bydgoszczą (na zdjęciu osiedle w Niemczu). W 1992 roku liczyła 5 tysięcy mieszkańców, teraz jest 12 tysięcy zameldowanych. - Bywały lata, że przeprowadzało się do nas tysiąc rodzin rocznie. Teraz ten proces przyhamował - przyznaje wójt Wojciech Sypniewski.
[Fot. Dariusz Bloch]">

Fachowo proces ten nazywa się suburbanizacją. Dotyczy większości polskich miast, pustoszejących kosztem okolicznych gmin. Czy uda się go zatrzymać? Czy też Bydgoszcz i Toruń nadal będą tracić mieszkańców, a więc i znaczenie, w zastraszającym tempie?

A pomyśleć, że kiedyś Bydgoszcz widziano ogromną... Prognozy mówiły o nawet 700 tysiącach mieszkańców. Toruń pewnie do dziś w świadomości większości torunian pozostaje miastem ponad 200-tysięcznym, czyli należącym do elitarnej grupy 17 największych polskich miast. Tymczasem Bydgoszcz dziś liczy 337 tysięcy, a Toruń nieco poniżej 190.<!** reklama>

Działki dla 70 milionów

- Tę sytuację można było przewidzieć dawno - zapewnia Stanisław Wroński, urbanista, przez lata pracujący w urzędach miejskich Torunia i Bydgoszczy, znający specyfikę głównych miast województwa kujawsko-pomorskiego. - Brakuje polityki państwa wobec miast. Gospodarką przestrzenną nie może zarządzać sam wolny rynek. Tymczasem nie istnieje u nas hierarchia planów. Gdyby tak było, plan zagospodarowania województwa mógłby określać, ile działek każda gmina podmiejska może przeznaczyć pod zabudowę. A tak panuje chaos - gminy zwietrzyły interes, sposób na większe wpływy z podatków i namnożyło się miejscowych planów zagospodarowania. Są w Polsce gminy, których nie stać na wykupienie dróg do wytyczonych działek, choć jest to ich obowiązkiem. Plany miejscowe w całym kraju oferują tereny budowlane dla 70 milionów ludzi, a przecież jest nas coraz mniej! <!** Image 4 align=none alt="Image 218766" sub="Zdaniem specjalistów, skłonić uciekinierów z miasta do powrotu mogą apartamentowce, powstające blisko centrum (na zdjęciu przykład z Torunia). Skutecznym wabikiem ma być łatwa dostępność miejskich atrakcji, by na piwo czy do parku było kilkaset metrów. Czy jednak pokusa zadziała i ludzie zaczną sprzedawać domy podmiejskie, by wrócić do takich warunków? [Fot. Grzegorz Olkowski]">

W regionie kujawsko-pomorskim zjawisko to wygląda modelowo.

- Gdy w 2006 roku przygotowywałem prezentację, dotyczącą procesów suburbanizacyjnych Bydgoszczy, przedstawiałem m.in. prognozy co do liczby mieszkańców - dodaje Stanisław Wroński. - Najbardziej czarną podawał Główny Urząd Statystyczny. Według niej, w 2030 roku Bydgoszcz ma liczyć zaledwie 280 tysięcy. Życie pokazuje, że jest jeszcze gorzej, bo GUS przewidywał na rok obecny 350 tysięcy, a jest o 13 tysięcy mniej. Badania już wówczas wskazywały, że ok. 33 procent bydgoszczan chce się z tego miasta wyprowadzić. I tak się dzieje.

Powody? Okoliczne gminy oferowały i oferują nadal działki budowlane na tyle tanie, że wielu mieszkańców blokowisk decyduje się na budowę wymarzonego domku.

- Zjawisku suburbanizacji nie poddały się nieliczne polskie miasta: Warszawa, Białystok, Gdańsk, Olsztyn, Rzeszów i Zielona Góra - wymienia Robert Łucka z Katedry Architektury Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczgo i były architekt miejski Bydgoszczy. - Suburbanizacja ma socjologiczne uwarunkowania - budowano domy dla rodzin. Proces zacznie się odwracać, gdy dzieci opuszczą rodziców. Znam przypadek profesora z Białegostoku, który został z żoną w 700-metrowym domu. Udało mu się go sprzedać cudem - kupiła gmina muzułmańska z przeznaczeniem na... meczet. W naszym regionie też wielu myśli o powrocie do miasta, bo życie tuż za jego granicą nie zawsze jest rajem.

Wójtowie nie kryją zadowolenia

Podstawowy problem - dojazdy. Nawet gdy zaradne gminy podmiejskie, walcząc o nowych mieszkańców, przynoszących do gminnej kasy podatki, zadbały o infrastrukturę, to i tak praca, a często także szkoła pozostały w mieście. Wielu zaczyna doskwierać konieczność codziennych przejazdów i zaczynają myśleć o powrocie.

Choć wójtowie podmiejskich gmin przyznają, że zauważają u siebie coraz więcej nieruchomości na sprzedaż, nie potwierdzają, by mieszkańcy mieli wracać do miasta.

- Gdy tu nastałem w 1992 roku, nasza gmina liczyła 5 tysięcy mieszkańców, teraz mamy 12 tysięcy zameldowanych - mówi Wojciech Sypniewski, wójt Osielska pod Bydgoszczą. - Bywały lata, że przeprowadzało się tysiąc rodzin rocznie. Teraz ten proces przyhamował, a domy bywają faktycznie wystawione na sprzedaż, jednak sądzę, że przyczyną jest trudna sytuacja kredytowa wielu osób, a nie chęć ucieczki.

Wójt Marek Olszewski z Lubicza pod Toruniem słyszał o procesie powrotów do centrów miast, ale jeszcze tego zjawiska u siebie nie zaobserwował.

- W 1991 roku gminę zamieszkiwało 10 tysięcy ludzi, dziś blisko dwa razy więcej. Fakt, wiele osób narzeka na zakorkowany wjazd do Torunia. Ale nie słyszałem, by z tego powodu chcieli się od nas wynieść - podkreśla.

- Ten proces będzie jednak następował - przekonuje Robert Łucka. - Ale jeśli ludzie wyprowadzili się ze Szwederowa w Bydgoszczy czy Rubinkowa w Toruniu, to nie będą tam raczej chcieli wrócić. Czymś miasta muszą ich przyciągnąć. Potrzebna jest prawdziwa rewitalizacja, polegająca na odnowieniu nie tylko substancji mieszkaniowej, ale i stosunków międzyludzkich. Mało tego, trzeba stworzyć wręcz snobizm na mieszkanie w miastach.

Ważną rolę, zdaniem naukowca, odgrywa marka miasta. I tu twierdzi, że Toruń jest w nieco lepszej sytuacji, bo markę posiada (Kopernik, Krzyżacy, gotyk itd.), Bydgoszcz musi ją zaś sobie wypracować.

Miasto kusi działkami

- Mechanizm opuszczania miast znamy doskonale: działki poza miastem są tańsze, gdyż najczęściej są nieuzbrojone - tłumaczy Anna Stasiak, szefowa Miejskiej Pracowni Urbanistycznej w Toruniu. - Jednak potem okazuje się, że koszty życia, związane choćby z dojazdami, są wyższe niż w mieście i stąd chęć powrotu. Tymczasem miasto dysponuje nadal wieloma uzbrojonymi działkami pod zabudowę wielo- i jednorodzinną. Powstaje też modelowe, docenione na forum ogólnopolskim, osiedle JAR, które ma liczyć 20 tysięcy mieszkańców.

- Projektowano je, gdy jeszcze torunian nie ubywało - wtrąca szef Wydziału Architektury Urzędu Miasta Torunia Adam Popielewski.

W najnowszym ministerialnym raporcie „Diagnoza stanu polskich miast” o Toruniu napisano, że ma silnie rozwiniętą funkcję akademicką, ale bez potencjału pozwalającego na zatrzymanie absolwentów na rynku pracy.

- I to jest święta prawda - przyznaje Maciej Karczewski, prezes Fundacji Stare Miasto, która walczy o autentyczną rewitalizację Torunia, a w szczególności jego ścisłego centrum. - To miasto nie ma strategii. Raz ma być miastem sportu, potem festiwali, potem dla ludzi starszych... A moim zdaniem, trzeba się oprzeć na młodych i na siłę ich zatrzymywać. Jak? Z naszych badań wynika, że w ciągu ostatnich pięciu lat wyprowadziło się ze Starego Miasta 36 proc. mieszkańców. Do niszczejących dziś pustostanów wprowadźmy twórczych ludzi po studiach, którzy mają podpisane umowy o pracę z toruńskimi firmami. Dajmy im te mieszkania nawet za darmo. Przecież to się i tak opłaca, bo tutaj zostawią podatki.

Podobnego zdania jest Stanisław Wroński, który już przed laty podobne pomysły przedstawiał w Bydgoszczy. Tam chodziło o działki miejskie, które sugerował oddawać na skrajnie preferencyjnych warunkach, byle zatrzymać młodych w mieście.

Lumpeks - nie, muzeum - tak

Dziś szefowa Miejskiej Pracowni Urbanistycznej w Bydgoszczy, Anna Rębowicz-Dziekciowska, zapewnia, że priorytetem jest podniesienie atrakcyjności bydgoskiej starówki zgodnie z przyjętymi w 2012 roku kierunkami rewitalizacji przestrzeni publicznej.

- Przykład: zamiast lumpeksu lepsze będzie muzeum mydła. Chodzi nam o wprowadzanie klimatu artystycznego do przestrzeni publicznej, by podnieść atrakcyjność miasta. Rewitalizacja Wyspy Młyńskiej to tylko symbol tych zmian, chodzi o autentyczne otwarcie na Brdę, pomoc inwestorom remontującym kamienice, wsłuchiwanie się w ich potrzeby. To powolny proces, ale już się rozpędza. Chodzi też o stworzenie systemu rekreacji, który na dłużej przyciągałby turystów. I, mam nadzieję, uda się powstrzymać odpływ ludzi z Bydgoszczy. Ma się tu po prostu dobrze mieszkać - to jest nasz cel. Ci, którzy wynieśli się pod Bydgoszcz, wrócą do atrakcyjnej przestrzeni. Czekają na nich też działki, które miasto gotowe jest oddawać w użytkowanie wieczyste, by nie musieli ponosić kosztu ich zakupu, a od razu zajęli się budową domów w naszym mieście. To trudny proces, ale trzeba o mieszkańców walczyć.

Władze Bydgoszczy nie zapominają również o poprawie komunikacji - synchronizacji świateł sygnalizacji miejskiej i kolejnych buspasach.

Na komunikację, ale w szerszym zakresie, zwraca też uwagę Maciej Karczewski z Torunia.

- Toruń i Bydgoszcz byłyby o wiele atrakcyjniejsze, gdyby połączyła je szybka kolej po prawej stronie Wisły, gdzie osiedla się tysiące osób. Przecież to oni, wynosząc się z Torunia do Rozgart, w stronę Czarnowa, wskazali kierunek urbanizacji. Czy politycy tego chcą, czy nie, nasze miasta będą się łączyć, bo razem mają prawdziwy potencjał. Toruń nie wykorzystał w pełni autostrady, bo na moście autostradowym pobierane jest myto, co nie ułatwia życia mieszkańcom, nie wykorzystał też budowy mostu do pociągnięcia linii tramwajowej na Podgórz i Stawki. To może chociaż wykorzystać most kolejowy, uruchomić krótką linię, by wygodnie i szybko dojeżdżać z lewej strony rzeki do Dworca Toruń Miasto? Trzeba działać i to szybko, bo szkoda tego miasta.

Mieszkanie, praca, wypoczynek

Anna Stasiak przypomina na koniec święte założenia karty ateńskiej, podpisanej przez Międzynarodowy Kongres Architektury Nowoczesnej w 1933 roku. Miasto miało spełniać trzy funkcje - umożliwiać mieszkanie, pracę i wypoczynek. Wszystko w jednym miejscu. Wtedy doceniono w pełni rolę zieleni i wolnej przestrzeni w mieście. Czyli oddechu. O którym dziś, w dobie coraz bardziej ściśniętych i do tego szczelnie grodzonych osiedli, najwyraźniej zapomnieliśmy. To chyba także jedna z przyczyn obecnych miejskich problemów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska