Tak chrzczono w Polsce latarnie uliczne, na które ponadziewano bez umiaru plakaty wyborcze. Pastwiłem się nad tym zjawiskiem i ciągle nie wiem, o co w nim chodzi. Przecież wyborcy nie mogą kierować się wyglądem kandydatów! Bo to nie wybory miss, missis czy mistera! Poza tym zdjęć kandydatów nie ma przecież na kartach do głosowania.
[break]
W kampanii cztery lata temu mieliśmy w Toruniu chociaż aferkę z pracownikiem Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. I nieco większą zadymę z mostem pontonowym. Teraz: w ogóle brak akcji jest - że znów zacytuję inżyniera Mamonia z „Rejsu”. Nikt na konkurencję tzw. haków nie wyciągał. Debat publicznych kandydatów też było mniej. Na szczęście „Nowości” zorganizowały dwie. Aktywności w postaci licznych konferencji prasowych komitetów nie liczę, bo to kampanijna łatwizna.
Dane nam za to były obserwacje, kto kogo w tych wyborach popiera. Prezydent Torunia na wspólnych plakatach pokazał się w duetach prawie ze wszystkimi swoimi kandydatami. Nie zważając, że ci z tego samego okręgu są dla siebie konkurencją. Ciekawe, jak się wyborcy połapią się w tej kadrowej łamigłówce. Co do partii obywatelskiej, to marszałek województwa oczywiście na wspólnych plakatach poparł swoje wybrane „dzieciaki” kandydujące do Rady Miasta. Woltę, jak wiadomo, wykonał wicemarszałek Jan Wyrowiński. Poparł publicznie najpoważniejszą, „czasową” konkurencję swojej partii obywatelskiej w walce o Radę Miasta. Podobno finansowo wspomógł tę konkurencję kandydat tejże partii do sejmiku województwa. W minionej kadencji zasiadał w Radzie Miasta, w poprzedniej czterolatce był nawet szefem tego gremium, ale ostatnio został z niego wykolegowany przez partyjną młodzież. Stąd kandydowanie do sejmiku. Czyżby teraz jego wyborcze poparcie dla konkurencji było słodką zemstą? Z kolei z kandydatami lewicy w filmikach internetowych pokazał się wicemarszałek Jerzy Wenderlich. W kiepskiej roli go obsadzono. Czyli tego, który nie może nadziwić się zmianom w Toruniu. Takiej sugestii, że wicemarszałek za rzadko bywa w rodzinnym mieście, nie powstydziliby się jego najwięksi krytycy.
Na tak zwanej prawicy dobitne poparcie dał tylko poseł Jan Ardanowski. Dostał je oczywiście jego kumpel, ekswojewoda i ekssekretarz Torunia, kandydujący teraz do sejmiku. Poseł dał mu poparcie w duecie z prof. Andrzejem Zybertowiczem, co urasta do rangi kolejnej arcyciekawej przygrywki do obsady list w przyszłorocznych wyborach do Sejmu. Plakatowego poparcia nie dał nikomu poseł Zbigniew Girzyński. Nawet swojemu faworytowi w wyborach do sejmiku, który przy montażu listy kandydatów został poturbowany. Brak poparcia dla kogokolwiek ze strony poseł Anny Sobeckiej z kolei nie dziwi, bo to polityczna indywidualistka. Pani poseł będzie za to bacznie wyglądać niedzielnego wyniku jeszcze innego kandydata do sejmiku, który za polityczny romans miał być ukarany wyborczą banicją, a dostał wysoką pozycję na liście. Zawdzięcza ją ojcu Tadeuszowi Rydzykowi. I to właśnie może niepokoić panią poseł, od lat korzystającej ze wsparcia słynnego zakonnika. Dobry wynik do sejmiku wspomnianego kandydata może sprawić, że za rok zechce on wystartować do Sejmu. Gdy o. Rydzyk i wówczas załatwi mu wysoką pozycję na liście, może być podział głosów tzw. elektoratu radiomaryjnego i kłopoty poseł Sobeckiej.
Jak będzie - zobaczymy po niedzieli i za rok. W międzyczasie spieszmy się też kochać serial „Lekarze”. Z anteny TVN-u ten jedyny element promocji Torunia odchodzi z końcem listopada.
PS Brak w powyższym felietonie imion i nazwisk kandydatów oraz nazw komitetów startujących w niedzielnych wyborach jest absolutnie nieprzypadkowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
