Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minął tydzień: Koszykarki Energi z odciętym prądem

Piotr Bednarczyk
Dariusz Bloch
Nie wiadomo do końca, co kombinują ze składem na przyszły sezon w KS-ie Toruń, ale jakieś tam przecieki docierają. Na pewno torunianie są bardzo bliscy porozumienia (albo już się porozumieli) z Martinem Vaculikiem. W kręgu zainteresowań jest też Greg Hancock.

[break]
Pojawiła się również „egzotyczna” kandydatura Antonio Lindbaecka, do której podchodzę mocno sceptycznie. Raz, że nie jest to jakiś pewniak, bo może mu się zdarzyć jakiś wybitny mecz, ale po nim przyjdą dwa-trzy słabe, dwa, że jest to zawodnik nieobliczalny. Już trzy razy wpadł za jazdę „po pijaku” w Szwecji. Co będzie, jeśli znowu z czymś wyskoczy i w połowie sezonu okaże się, że nie będzie do dyspozycji menedżera?
* * *
Dlatego wolałbym bardziej przewidywalnych żużlowców. Dla mnie idealnym doborem obcokrajowców w klubie byłby tercet Vaculik - Hancock - Doyle. Wprawdzie zatrudnienie tej pierwszej dwójki wiąże się z dużymi kosztami, ale jak się chce odnieść sukces, to czasami trzeba zainwestować. Gdyby drużyna miała się opierać tylko na jednym liderze (czyli wariant - albo Vaculik, albo Hancock), byłoby to niebezpieczne. Nie tylko ze względu na możliwość odniesienia przez niego kontuzji. Moim zdaniem trzeba wyciągnąć wnioski z minionego sezonu. Wyścigi nominowane były piętą achillesową KS-u. Życie pokazało, że można w nich stracić zwycięstwo, bonus, a nawet awans do finału. Gdyby lider był jeden, tylko na nim spoczywałaby odpowiedzialność za ostatni bieg. W przedostatnim można byłoby wystawić Pawła Przedpełskiego (trudno, by jechał w ostatnim i zastępował zawodnika, który akurat danego dnia miałby drugi dorobek wśród seniorów), ale byłaby to jedynie taktyka pasywna - jak najmniej stracić w końcówce meczu. A nie o to chyba chodzi. Dlaczego zaś jako trzeci Doyle, a nie np. Chris Holder? Bo - po pierwsze - tańszy (co ważne w kontekście wydatków na Vaculika i Hancocka)i chyba jednak mający obecnie większy potencjał. W tym roku uczył się dopiero naszej ekstraligi, nie do końca też dograł wszystko logistycznie, ale jak wyciągnie wnioski, może być naprawdę solidnym zawodnikiem. Holder zaś, przy całej sympatii do tego zawodnika, po kontuzji nie jest już tym samym żużlowcem, co wcześniej. Owszem, ze słabszymi rywalami wygra, ale z liderami rywali już ma kłopot. To było zresztą widać też podczas zawodów z cyklu Grand Prix. Doyle (choć tam też debiutował) spisał się w nich - generalnie - lepiej. A z Lindbaeckiem, dajcie sobie lepiej, panowie spokój. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że lubi tor na Motoarenie.
* * *
Czarna rozpacz - chyba tylko tak można określić to, co się dzieje z koszykarkami Energi. Tym razem rozbiła je w Toruniu Pszczółka z Lublina, a prawdziwa nawałnica (dziś w Bydgoszczy, potem mecz z Wisłą u siebie) dopiero nadciąga. Mam ten komfort, że dzięki chłopakom z TV Toruń oglądam sobie mecze Katarzynek wygodnie w domu, a to daje możliwość dokładnego śledzenia tego, co się dzieje podczas przerw na żądanie na toruńskiej ławce. A właściwie tego, co się „nie dzieje”. Trener Anatolij Bujalski najpierw kilkanaście sekund milczy, potem rzuca dwa-trzy zdania i znów milknie. Same zawodniczki muszą się mobilizować, dyskutować, jak grać. A tu nie o to chodzi. Akurat w koszykówce trener ma ogromny wpływ na to, jak wygląda gra jego drużyny. Tu nie ma aż tyle spontaniczności, jak w innych dyscyplinach (choć i do nich schematy już dawno wkroczyły wielkimi krokami). Są przykłady, w których szkoleniowiec potrafił wykrzesać z przeciętnej drużyny naprawdę dużo, są też i takie, że mając dobry skład niczego wielkiego nie osiągnął. Na razie, patrząc na nasze koszykarki, odnoszę wrażenie, że z meczu na mecz grają coraz gorzej. A czy skład mamy taki, żeby na siedem meczów przegrać pięć (a za chwilę pewnie będzie na dziewięć - siedem)? I nad ostatnim zespołem w tabeli mieć punkt przewagi? Oj, coś mi się wydaje, że powinno być lepiej...
* * *
Lepiej jest za to bez wątpienia w Polskim Cukrze Toruń, który wpadkę w meczu z Asseco Gdynia szybko powetował sobie w Koszalinie, gdzie odniósł drugie w tym sezonie wyjazdowe zwycięstwo (i to - na dwa mecze). Podobnie jak w Dąbrowie Górniczej zaczął słabo, ale, jak to mawiał swego czasu były premier Leszek Miller - prawdziwych mężczyzn poznać po tym, jak kończą. A nasi skończyli z dziewięciopunktowym zwycięstwem. Po pierwszej kwarcie przegrywali 13:24, wychodzi więc na to, że trzy kolejne wygrali różnicą dwudziestu punktów. I oby tak dalej, nasz zespół jest w tej chwili wiceliderem ekstraklasy!
* * *
Jak obchodzisz święto Torunia? - zapytał mnie w zeszłym tygodniu wieczorem w piątek jeden ze znajomych. W pewnym momencie zgłupiałem, o co mu chodzi. Ale zaraz się wyjaśniło. - No, przecież hokeiści wygrali! - dodał. A więc - taki żarcik. Inna sprawa, że faktycznie, święto było. Za dziesiątym podejściem w tym sezonie na Tor-Torze Nesta Mires zlitowała się i w końcu wygrała mecz. Ofiarą zostało Zagłębie Sosnowiec. Być może zawodnicy chcieli godnie pożegnać kolegę z zespołu, Przemysława Bomastka, który akurat tego dnia zakończył oficjalnie karierę?Bo w to, że chcieli godnie pożegnać ustępującego trenera Olega Małaszkiewicza, jakoś trudno mi uwierzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska