Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minął tydzień: Krytyka nie podoba się

Piotr Bednarczyk
Dariusz Bloch
Podobnie, pewnie, jak większość kibiców żużla z Torunia, nieco się już stęskniłem za zwycięstwem drużyny KS-u. Ostatnio Anioły zjeżdżały do parkingu jako zwycięskie 19 lipca, w meczu z gorzowianami.

[break]
Tak więc minął już ponad miesiąc i nie był to miesiąc żużlowych wakacji, bo rozegrano w tym czasie trzy kolejki. W Rzeszowie nie powalczyliśmy, u siebie z Lesznem nie wykorzystaliśmy czerwonej kartki dla Nickiego Pedersena, a w Grudziądzu... Każdy pamięta, jak było.
* * *
Zanim jednak odbył się mecz z GKM-em, poznaliśmy kary, jakie Komisja Orzekająca Ligi nałożyła m. in. na Nickiego Pedersena i Jacka Gajewskiego. Ten pierwszy za kopnięcie naszego menedżera zapłaci bezwarunkowo 30 tysięcy złotych. Kara, na pierwszy rzut oka, wydaje się duża. Tylko, jak tak się zastanowić na spokojnie, Duńczyk zarobi na nią w dwóch wyścigach i zapomni o temacie. I dalej będzie taki, jaki jest. Będę się upierał, że bardziej wychowawcze w jego przypadku byłoby np. zawieszenie na trzy miesiące w zawieszeniu np. na dwa lata. Wtedy bowiem musiałby się zastanowić nad tym, czy warto mu rozrabiać następnym razem i ryzykować odwieszenie kary. Bo wówczas (o ile nie nabroiłby w ostatnim meczu sezonu) straciłby naprawdę sporo, pewnie koło nosa przeleciałoby mu pół rundy. Inną dość istotną niedogodnością dla Duńczyka byłoby osłabienie pozycji podczas negocjacji kontraktowych. Prezesi mieliby bowiem świadomość, że mocno ryzykują kontraktując zawodnika, któremu grozi kara zawieszenia i odbiłoby się to pewnie na wysokości kwot na umowie.
* * *
Jeśli zaś chodzi o karę dla Jacka Gajewskiego, to - ogólnie rzecz biorąc - drakońska nie była, ale można się przyczepić do tego, za co te osiem tysięcy złotych w zawieszeniu i zakaz przebywania w parkingu w meczu z GKM-em były? Jeśli chodzi o incydent z Pedersenem, to zgoda, nie powinno naszego menedżera być w boksie Duńczyka. Ale co tak naprawdę się stało? Ot, panowie powiedzieli sobie w nerwach parę cierpkich słów (a że Gajewski język angielski zna perfekcyjnie, to mógł powiedzieć dokładnie i wyczerpująco, co o postawie Pedersena sądzi), pomachali sobie przed twarzami rękoma i... gdyby nie to głupie kopnięcie ze strony Nickiego, sprawa zapewne rozeszłaby się po kościach. Bo takich sytuacji w żużlu jest przecież wiele, niemal w każdym meczu zawodnicy mają sobie coś do powiedzenia w parkingu, bo w tak niebezpiecznym sporcie, przy takiej adrenalinie, to jest normalne. I jakoś nikt na to nie reaguje. No, ale skoro już żużlowiec zdecydował się na kopniaka, trzeba było zareagować. A że Gajewski „załapał” się na postępowanie, to już jego pech.
* * *
Przynajmniej była okazja do zemsty za niepokorne wypowiedzi menedżera w mediach. Niewątpliwie Gajewski to człowiek, który ma jasno sprecyzowane poglądy na różne tematy i jeśli nie podoba mu się postępowanie sędziów, komisarzy toru lub działaczy Ekstraligi Żużlowej, nie zachowuje tego dla siebie, tylko dzieli się spostrzeżeniami z dziennikarzami. A ci przekazują to dalej, do kibiców. No i to się chyba władzom nie spodobało. Jak w filmie „Rejs” - „Każdy może, prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się. Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie tych naszych, prawda, punktów, które stworzymy” - mówił w nim starszy pan i, jak widać, po ponad czterdziestu latach są to aktualne słowa. Bo czym jest te osiem tysięcy złotych kary w zawieszeniu? Jasnym przesłaniem - siedź cicho i nie krytykuj, bo jak nie, to zabulisz. Znam jednak Gajewskiego długo i nie sądzę, by to poskutkowało. W przeciwieństwie do większości menedżerów i trenerów ma inne, główne nawet źródło dochodu, czyli własną firmę oraz „kieszonkowe” za sprawowanie funkcji radnego wojewódzkiego. Nie musi więc na każdym kroku uginać karku, bo stać go na niezależność poglądów. Czyli - te osiem „tysiaków” może już przygotować, bo pewnie się przydadzą.
* * *
Po ostatniej porażce w Grudziądzu menedżer Gajewski odbył indywidualne rozmowy ze swoimi zawodnikami, bo żarty się skończyły. Pozostała jedna kolejka rundy zasadniczej, dla nas o tyle ważna, że ważą się losy tego, kto trafi w półfinale na Unię Leszno. Nikt tego nie chce, bo ostatnio Byki niczym walec rozjeżdżają kolejnych przeciwników. Dlatego tak ważny będzie dla KS-u niedzielny mecz z tarnowianami na Motoarenie. Żeby nie kombinować i nie być uzależnionym od wyniku spotkania lesznian z wrocławianami, nasze Anioły muszą wygrać za trzy punkty. Czyli przynajmniej różnicą 11 punktów. Nie jest to niemożliwe, aczkolwiek mało prawdopodobne przy ostatniej ich postawie. Ciekawe, na ile indywidualne rozmowy z menedżerem zmobilizują naszych zawodników, bo warto zauważyć, że w innych ligach lub nawet turniejach Grand Prix jeżdżą całkiem nieźle. Tylko w Polsce jakoś się ostatnio zablokowali. Odblokują się w najważniejszym momencie?
* * *
Znów rozpisałem się o żużlu, ale w innych dyscyplinach w tym tygodniu był spokój. Elana nie zagrała meczu w Brodnicy, bo został, bez większego sensu, przełożony. Polski Cukier konsekwentnie kompletuje skład, reszta naszych drużyn przeważnie przygotowuje się już do rozgrywek. Energa Manekin zadebiutowała w Lidze Mistrzów tenisistów stołowych, niestety, nieudanie. Ot, i tak nam mija końcówka wakacji. Ale przyjdzie przełom września i października i wszystko nagle zwali nam się na łeb. Wtedy z kolei będziemy narzekać na kłopoty bogactwa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska