Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mój zawód ma 
- w sumie - coś wspólnego z aktorstwem

Janusz Bąkowski
Redaktor Przemysław Babiarz jest jednym z najbardziej znanych dziennikarzy sportowych w Polsce. Nie tylko mówi o sporcie, ale i go uprawia
Redaktor Przemysław Babiarz jest jednym z najbardziej znanych dziennikarzy sportowych w Polsce. Nie tylko mówi o sporcie, ale i go uprawia
Rozmowa z Przemysławem Babiarzem, znanym dziennikarzem i komentatorm sportowym Telewizji Polskiej

W Toruniu gościł Pan niejednokrotnie. Lubi Pan do niego przyjeżdżać?
Lubię bardzo miasta, które mają piękne centrum, to swoiste serce miasta. Sam pochodzę z Przemyśla, które takie serce ma. Uważam, że Toruń jest numerem dwa po Krakowie, w którym studiowałem. Jest jeszcze Gdańsk, Warszawa gdzie starówki po wojnie odbudowano, czy też Poznań lub Wrocław. Toruń ma jednak kawał tych pięknych starych murów, co wygląda niezwykle imponująco.

Mamy w nim kilka nowoczesnych obiektów sportowych. Jak Pan ocenia halę widowiskowo-sportową „Arena Toruń”?
Hala jest znakomita. Biegałem w niej trzy lata temu na sześćdziesiąt metrów, podczas halowych mistrzostw Polski weteranów. Wiem więc, co to znaczy stanąć tam na dole na bieżni. W tym roku w takich mistrzostwach niestety nie wystartuję, gdyż w tym czasie będą w słoweńskiej Planicy, na finale Pucharu Świata w skokach narciarskich. W tej pięknej hali padło już pięć aktualnych rekordów Polski. Jeden męski kulomiota Konrada Bukowieckiego, 22,00 metra i cztery żeńskie. Ewa Swoboda pobiegła na sześćdziesiąt metrów w czasie 7,07 sekundy.

Komentował Pan ostatnie Halowe Mistrzostwa Polski właśnie z tej hali. Czy liczba kibiców, która zasiadła na trybunach była Pana zdaniem zadowalająca, gdy chodzi o rangę tej imprezy?
Większa liczba widzów była podczas piątego już z kolei mityngu lekkoatletycznego „Copernicus Cup”, gdzie występuje więcej gwiazd. Jest to widowisko bardziej atrakcyjne. Na mistrzostwach Polski z kolei trzeba jednak obowiązkowo rozegrać te konkurencje, gdzie nie mamy najwyższego poziomu. Stąd ta mniejsza liczba widzów mnie nie dziwi.

Od dawna mówi się, że tej hali zazdroszczą nam inne ośrodki. Pojawiały się stwierdzenia, że taka hala nie powinna w ogóle powstać w Toruniu tylko na przykład w Bydgoszczy, w Warszawie, w Łodzi lub w Gdańsku. Czy zgadza się Pan z takimi opiniami?
To, że są powody do zazdrości, to nic w tym specjalnego. Jest bowiem czego zazdrościć. Uważam, że Toruń został do swojej roli świetnie dobrany. To się już sprawdziło w praktyce. Imprezy dużej rangi były przecież świetnie zorganizowane. Dowodem na to niech jest to, że będą w tej hali odbywały się następne imprezy, takie jak mistrzostwa Europy czy mistrzostwa świata w kategorii weteranów.

Który z wyników, które padły podczas tych toruńskich halowych mistrzostw uznał by Pan za niespodziankę in minus, a który in plus?
Generalnie to były udane mistrzostwa, stojące na wysokim poziomie. Największym wydarzeniem to był bieg kobiet na czterysta metrów i na sześćdziesiąt przez płotki. Ten wynik Klaudii Siciarz 7,95 sekundy to bodajże piąty wynik w historii naszej lekkoatletyki. Był świetny występ Piotra Liska w skoku o tyczce, kulomiotów. Ewa Swoboda pobiegła na 
sześćdziesiąt metrów w czasie 7,15 sekundy. Nasza świetna zawodniczka w skoku wzwyż, Kamila Lićwinko urodziła właśnie urodziła dziecko. Ona ma wrócić. Brakuje nam tu obecnie klasowej zawodniczki. Anna Jagaciak, bardzo dobra skoczkini w dal i w trójskoku ma też plany macierzyńskie. To są luki w składzie, które mnie martwią. Musimy je uzupełnić na drużynowe mistrzostwa Europy, gdzie się przecież liczymy.

Jednym z prężnie działających w Toruniu działaczy lekkoatletycznych jest Marian Gęsicki. Był on między innymi półfinalistą biegu na 800 metrów na Olimpiadzie w Montrealu. Jest Panu znane to nazwisko?
Tak, oczywiście. To nasz średniodystansowiec. W tamtych czasach oglądałem namiętnie lekkoatletykę w telewizji. Mariana Gęsickiego pamiętam też bardzo dobrze z występów halowych. W drugiej połowie lat siedemdziesiątych był naszym najlepszym średniodystansowcem. Osiągał świetne wyniki.

Pan komentuje wiele dyscyplin sportowych. Najczęściej jest to pływanie, skoki narciarskie, łyżwiarstwo figurowe, lekkoatletyka. Która z nich jest dla Pana najważniejsza?
Sportem numer jeden jest lekkoatletyka. Pokochałem pływanie, bo ta taka lekkoatletyka w wodzie. Zacząłem je komentować od roku 2003, gdy Otylia Jędrzejczak zdobyła swój swój pierwszy tytuł mistrzyni świata. Rok późnej zdobyła na igrzyskach w Atenach złoty medal na dwieście metrów stylem motylkowym. Komentuję też łyżwiarstwo figurowe. Z Torunia pochodzi obecnie piąta para w Europie, wychowankowie Sylwii Nowak-Trębackiej, Natalia Kali-
szek i Maksim Spodyriew.

Z zawodu to jest Pan aktorem. Czy zdarzają się momenty w których tęskni Pan do tego zawodu?
Mam przyjaciół, z którymi się spotykamy. Odbywają się zjazdy z okazji ukończenia szkoły teatralnej. Przy tej okazji na przykład sobie śpiewamy. Pod tym względem mam kontakt. Niektóre osoby wykonują pokrewne zawody. Myślę, że mój obecny zawód ma jednak coś wspólnego z aktorstwem.

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska