Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Motoparalotniarze zakłócają spokój właścicielom nieruchomości nad Wisłą. Nie wszyscy latają legalnie

Justyna Wojciechowska-Narloch
Gdy paralotniarze latają blisko zabudowań mieszkalnych, hałas może zagłuszyć nawet rozmowę na tarasie Fot.: Piotr Krzyżanowski, Polska Press
Gdy paralotniarze latają blisko zabudowań mieszkalnych, hałas może zagłuszyć nawet rozmowę na tarasie Fot.: Piotr Krzyżanowski, Polska Press

Na hałas uniemożliwiający nie tylko wypoczynek, ale i rozmowę oraz brak intymności we własnym ogródku skarżą się mieszkańcy Kaszczorka. Paralotniarze przeszkadzają nie tylko im.
[break]

- Tak się nie da żyć. Zaczyna się co wieczór, gdy tylko wiatr trochę ucichnie - opowiada pani Małgorzata, mieszkanka ulicy Turystycznej w Kaszczorku. - Ludzie na paralotniach nadlatują nad nasze domy, z góry zaglądają nam do ogródków, robiąc przy tym niewyobrażalny hałas. Latają na tyle nisko, że są w stanie zobaczyć, czy w filiżance na tarasie piję kawę czy herbatę.

- Kilka dni temu była u mnie siostra. Usiedliśmy sobie na zewnątrz, bo wieczór był ciepły. Rozmawiać się jednak nie dało, bo nadleciała paralotnia i narobiła takiego hałasu, że byliśmy zmuszeni schować się do domu - opowiada właściciel posesji w Kaszczorku.

Podobne problemy - nie tylko wieczorami, ale także w weekendy - mają m.in. mieszkańcy Przysieka i Rozgart. Okazuje się, że odpowiedzialni za zakłócanie ciszy wcale nie są członkowie Aeroklubu Pomorskiego w Toruniu.

- Loty w rejonie Kaszczorka to sprawa paralotniarzy, którzy nie są u nas zrzeszeni. My mamy zapisanych tylko kilka osób - zapewnia Janusz Rosołek z Aeroklubu Pomorskiego. - Niestety, nie mamy wpływu na loty niezrzeszonych. Chcę podkreślić, że członkostwo łączy się z koniecznością wykonywania lotów zgodnie z przepisami i opłatą składek. Dlatego paralotniarze niezrzeszeni wolą startować z łąk, pól czy innych miejsc.

Składka członkowska, którą zrzeszeni paralotniarze płacą w Aeroklubie Pomorskim, to 300 zł rocznie.

Jak ustaliliśmy, w samym Toruniu paralotniarzy jest kilkudziesięciu. Dysponują coraz lepszym i mocniejszym sprzętem, co powoduje coraz większy hałas.

Na dodatek wielu zamiast latać powyżej 100 metrów nad ziemią - jak nakazują przepisy - lata znacznie niżej. Niektórzy poruszanie się tuż nad koronami drzew uważają za rodzaj ekstremalnego sportu.

Kolejna kwestia to taka, że paralotnie nie są dziś już tak ekskluzywne i drogie jak jeszcze kilka lat temu. Kompletny sprzęt z dwusuwowym silnikiem kupić można już za 8 tys. zł.

Wiele z latających po naszym niebie paralotni to konstrukcje amatorskie, czasem bez wymaganej dokumentacji dopuszczającej do lotów. I tu trzeba dodać, że przepisy dla użytkowników paralotni są mniej restrykcyjne - szkolenie jest krótkie, a do oceny stanu zdrowia wystarczy opinia... lekarza sportowego.

Najbardziej niefrasobliwi użytkownicy motoparalotni nie dbają nawet o ubezpieczenie OC, które jest w tym przypadku obowiązkowe.
- Na starty i lądowania na łące potrzebna jest zgoda właściciela terenu oraz administratora - wójta czy burmistrza. Wielu paralotniarzy spoza naszego Aeroklubu w ogóle o to nie dba - mówi Janusz Rosołek. - Tym, których hałas paralotni męczy, radzę powiadamiać policję. Te loty odbywają się na dziko i nie są niczym innym jak zakłócaniem spokoju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska