Niemal w całym kraju widać spore trudności w szczelnym zapełnianiu trybun stadionów. Kiedyś na żużel w jakimkolwiek mieście chodziły tysiące osób, teraz frekwencja nie powala na kolana. Zwłaszcza w Polskiej Lidze Żużlowej, ale i w PGE Ekstralidze bywa z tym różnie.
Grudziądz jest na tym tle wyróżniającym się ośrodkiem. Zresztą tak było od samego początku, czyli powrotu zespołu przed rokiem do elity.
- Poprzedni sezon pokazał, że w Grudziądzu jest klimat dla żużla, a na trybunach zasiada często komplet publiczności - powtarzał na naszych łamach niejednokrotnie Arkadiusz Tuszkowski, prezes GKM S.A.
W obecnym sezonie w Grudziądzu rozegrano trzy mecze. Na trybunach trudno było o wolne miejsce. Oficjalne statystyki PGE Ekstraligi mówią o średniej liczbie 5,8 tysiąca widzów, podczas gdy pojemność stadionu (ale z miejscami stojącymi) to - według różnych danych - około 8 tysięcy.
Pod względem liczby widzów MRGARDEN GKM plasuje się na końcu całej stawki, ale to tylko dlatego, że posiada najmniejszy i kameralny stadion.
Dość powiedzieć, że w Tarnowie, gdzie w niedzielę rywalizowali żółto-niebiescy, zawody może oglądać 13 tysięcy widzów, a robi to średnio sześć.
Posiłkując się danymi frekwencyjnymi ze strony PGE Ekstraligi policzyliśmy, w jakim procentowym stopniu zapełniają się trybuny w poszczególnych ośrodkach.
Wygrał Rybnik (92%). Ale tam był do tej pory tylko jeden mecz, do tego jest to przecież beniaminek, gdzie długo ekstraligi nie było. Na drugim miejscu Zielona Góra (75,7%), a na trzecim Grudziądz (72,5%). Nieźle pod względem frewkencji wypadają jeszcze Wrocław i Gorzów, a słabiej Leszno, Toruń i Tarnów, gdzie na Grudziądz mogą patrzeć z zazdrością.
W niedzielę cierpliwość kibiców GKM została wynagrodzona. Doczekali się oni pierwszego bonusa.
- Cieszymy się z niego, bo jest pierwszym, jaki zdobyliśmy w ekstralidze - komentuje Robert Kempiński, trener MRGARDEN GKM.
Stało się to, na co cały żużlowy Grudziądz czekał blisko półtora roku. Ekipa MRAGRDEN GKM wreszcie zgarnęła punkt bonusowy na torach ekstraligowych.
A mogło być jeszcze lepiej. Grudziądzanie w środkowej części meczu przegrywali już w Tarnowie różnicą ośmiu punktów, ale przed ostatnią gonitwą zdołali wyrównać.
Wiadomo było, że zdobędą bonus, bo u siebie wygrali aż 57:33. Ale wczoraj mogło być jeszcze lepiej. Po drodze był defekt na starcie kapitalnie dysponowanego Artioma Łaguty, podczas gdy Rosjanin jechał z rezerwy taktycznej. Z kolei w samym ostatnim wyścigu para gości po starcie prowadziła podwójnie, jednak kapitalny manewr rywali o 180 stopni odwrócił sytuację i ostatecznie to Unia wygrała 47:43.
Pochwała dla juniora MRGARDEN GKM
- Można powiedzieć, że w tym wyścigu odjechało nam zwycięstwo - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Robert Kempiński, trener zespołu MRGARDEN GKM. - Wyszliśmy na 5:1, ale zawodnicy gospodarzy byli trochę szybsi i to oni wygrali podwójnie. Chciałbym pochwalić głównie Marcina Nowaka, który pokazał się naprawdę z dobrej strony. Może środek tego meczu miał trochę gorszy, ale jego dwa ostatnie biegi, były piękne.
Młodzieżowiec gości dwukrotnie wygrywał dubletem z Antonio Lindbaeckiem, czym przywrócił zespół do walki o pełną pulę. Szwed przespał początek zawodów, dobrze radził sobie Łaguta, solidnie Rafał Okoniewski. Nieco więcej spodziewano się po Tomaszu Gollobie i zwłaszcza Krzysztofie Buczkowskim, których zabrakło w biegach nominowanych kosztem właśnie Nowaka.
Mało w siebie wierzył
- Niektórzy seniorzy spisali się trochę gorzej, ale ktoś musi wygrywać i ktoś musi przegrywać - dodał szkoleniowiec MRGARDEN GKM.
- Przede wszystkim pragnę podziękować trenerowi i kierownikowi drużyny za szansę daną mi w czternastym biegu, bo tak naprawdę oni mieli więcej wiary we mnie, niż ja sam - stwierdził z kolei Marcin Nowak. - Na szczęście to poskutkowało pozytywnie. Mecz był na styku. Niestety, w ostatnim biegu gospodarze okazali się lepsi i to oni wygrali.
O samym meczu można przeczytać tutaj.
Walka do samego końca?
Tarnów to w tej chwili kandydat numer jeden do spadku, bo tracił już punkty u siebie, stracił też bonus z grudziądzanami.
Ale nieciekawie wygląda również sytuacja Betardu Sparty, która też poległa u siebie, czy Fogo Unii Leszno. Na tym tle Grudziądz już teraz bliski jest utrzymania w ekstralidze.
- Walczymy dalej o to utrzymanie, będziemy to robić do ostatniego meczu - uważa Robert Kempiński. - Teraz wiadomo, że w tej tabeli się to miesza Myślę, że do ostatniego meczu nie będzie wiadomo kto spadnie, a kto się utrzyma w ekstralidze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?