MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na ratunek Liliance. Ta historia bulwersuje już tysiące osób!

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Rzecznik praw dziecka Marek Michalak obiecał pomoc dwuletniej Liliance Drzewieckiej. Historie nagłośniły „Nowości”, materiały przekazała Beata Krzemińska
Rzecznik praw dziecka Marek Michalak obiecał pomoc dwuletniej Liliance Drzewieckiej. Historie nagłośniły „Nowości”, materiały przekazała Beata Krzemińska Jacek Smarz
Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, obiecał interwencję w sprawie 2-latki z Torunia

Ta historia bulwersuje już tysiące osób! Firma Interset domaga się od dziewczynki 19 tysięcy euro za szkody, jakie miał spowodować jej ojciec - tragicznie zmarły kierowca tira.
[break]
Wczoraj Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, gościł w Toruniu. Za pośrednictwem Urzędu Marszałkowskiego przekazaliśmy mu papierową dokumentację sprawy Lilianki Drzewieckiej. Wcześniej, pocztą elektroniczną, skontaktowaliśmy się z biurem rzecznika w Warszawie. Zostaliśmy zapewnieni przez Marka Michalaka, że zajmie się tą bulwersującą sprawą.
Ujawniamy treść żądania
Przypomnijmy. Wojciech Drzewiecki, ojciec 2-letniej dziś Lilianki, zginął na autostradzie w Niemczech w czerwcu 2013 roku. Był w pracy. Prowadził tira firmy Interset z Rogówka (gm. Lubicz).
Matka Lilianki nie mogła doprosić się od pracodawcy protokołu powypadkowego, który jest potrzebny, by ZUS mógł określić wysokość renty. Ponieważ, jak relacjonuje, firma nie uregulowała też innych należności wobec dziewczynki, którą sąd uznał za spadkobierczynię zmarłego, wystąpiła z pozwem cywilnym do sądu. Niejako odbijając piłeczkę firma Interset do tego samego I Wydziału Cywilnego Sądu Rejonowego w Toruniu złożyła dokument, pod obiecującym tytułem „Wniosek o zawezwanie do próby ugodowej”. Jedynym jego punktem jest żądanie od dziecka kwoty 18 tysięcy 992 euro „tytułem zapłaty za koszty wypadku komunikacyjnego z dnia 6 czerwca 2013 roku w Wundsdorf w Niemczech”.
Radca prawny Marek Poksiński, w imieniu Intersetu, pisze, że „małoletnia Liliana Drzewiecka jest zobowiązana do pokrycia kosztów wypadku”. I wylicza, skąd wspomniana suma w euro: usunięcie z jezdni, przetransportowanie i składowanie tira Scani, naczepy oraz towaru. W ocenie firmy odpowiedzialność za szkodę ponosi jej zmarły pracownik. Dlaczego?
- Pojazd prowadzony przez Wojciecha Drzewieckiego wpadł w poślizg. Nie wykazano zaistnienia konkretnych przyczyn, które mogłyby do niego doprowadzić, takich jak oblodzenie jezdni albo plamy oleju. Wojciech Drzewiecki, jako zawodowy kierowca, z pewnością musiał brać pod uwagę wpływ dostosowania techniki jazdy do zewnętrznych warunków i okoliczności na bezpieczeństwo i stabilność jazdy - dowodzi w piśmie radca Marek Poksiński.
Głębokie oburzenie: jak można?!
Sprawę szeroko komentują internauci i Czytelnicy, dzwoniący do redakcji. Pytają nie tylko o to, jak firma Interset ma czelność tak postępować, ale i o to, czy miała ubezpieczony pojazd i towar. - Też pracuję w firmie transportowej, różne rzeczy się działy, ale zawsze wszelkie szkody pokrywał ubezpieczyciel, nigdy kierowca! - pisze jeden z internautów.
Sprawą zainteresowały się też inne media, w tym Telewizja Polska i TVN.
Dominika Słowikowska jest załamana sytuacją. - Żądana od mojej córki kwota to odpowiednik 80 tysięcy zł. Nigdy w życiu nie widziałam na oczy takich pieniędzy - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska