Miesiąc temu rozmawiałam z Martą - była kilka tygodni po pierwszej skomplikowanej operacji, w trakcie bolesnej i żmudnej rehabilitacji. Mówiła o tym, że musi mieć jeszcze jeden skomplikowany zabieg, ale nie wie, czy uda jej się zabrać tak szybko pieniądze. W poniedziałek Marta napisała, że na jej drodze pojawił się anioł.
PRZECZYTAJ:200 tysięcy złotych wpłacił ktoś jednorazowo na fundacyjne subkonto chorej Marty Szwonder
Ten anioł żyje wśród nas i jest dobrym, pełnym empatii człowiekiem. Marta Szwonder o tym, co ją spotkało, mówi, że to cud, że takiego wsparcia i życzliwości od ludzi się nie spodziewała. Dla mnie to dowód, że jednak warto wierzyć w to, że ktoś może coś zrobić dla nas całkiem bezinteresowanie.
No, może nie do końca tak jest w przypadku Marty, bo jeśli darczyńcą jest mężczyzna, to być może liczy na to, że za kilka miesięcy uda mu się zobaczyć ją w krwistoczerwonych szpilkach. Trudno się temu dziwić. W końcu to obietnica Marty i jej wielkie marzenie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?