Nadal skaczę wysoko

Rozmowa z Aleksandrem Perką, nowym koszykarzem pierwszoligowego zespołu Polskiego Cukru SIDEn-u Toruń.

<!** Image 3 align=none alt="Image 194066" sub="Aleksander Perka (z prawej) ostatnie dwa sezonu spędził w Kutnie. Teraz będzie zdobywał punkty dla Polskiego Cukru SIDEn-u [Fot.: Adam Zakrzewski]">Ile razy działacze klubu z Torunia próbowali nakłonić Pana do gry w naszym mieście i dlaczego tym razem im się udało?

To był chyba już trzeci raz. A dlaczego się udało? Działacze Polskiego Cukru SIDEn-u kompletują mocny skład. Toruń to piękne miasto. Jest nowy trener i myślę, że jest spora szansa, żeby daleko zajść z tym zespołem w fazie play off.<!** reklama>

Na ile pozasportowe aspekty miały wpływ na to, że wybrał Pan jednak Toruń?

Raczej niewielki. W Toruniu są ładne dziewczyny (partnerka Aleksa Perki pochodzi z Torunia - dop. aut.), ale przyjechałem tutaj, żeby grać w koszykówkę. W Toruniu tworzony jest niezły zespół. Może będzie młodszy niż w zeszłym roku, ale nie brakuje też w nim doświadczonych graczy z przeszłością w ekstraklasie czy I lidze. Myślę, że to wszystko sprawi, że efekt naszej gry będzie bardzo dobry.

Dwa ostatnie sezony spędził Pan w barwach AZS-u Kutno, gdzie miał status gwiazdy. W Toruniu trzeba będzie sobie taką pozycję wypracować niemal od początku...

Trochę czasu pewnie to zajmie, ale mam nadzieję, że szybko wkomponuję się w zespół i kibice polubią mnie i moje zagrania przypadną im do gustu.

Dwa lata temu w czwartym meczu finałowym blokował Pan rzut Kamila Michalskiego i sędziowie zaliczyli punkty, dzięki czemu doszło do piątego spotkania. Pamięta Pan to wydarzenie?

To już historia. Szkoda, że tamten mecz tak się zakończył, ale cała seria play off w drugiej lidze była udana zarówno dla mnie, jak i dla mojego zespołu. Teraz zaczyna się nowa era w mojej karierze. Jestem w Toruniu i zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Ostatnie dwa miesiące spędził Pan w Houston w Stanach Zjednoczonych. Oprócz wypoczynku brał Pan udział w turniejach streetballowych. Chodziło o trening, czy może pokazanie się w USA?

To były takie turnieje sparingowe, które grałem z kolegami raczej dla pieniędzy. To była też dobra okazja, żeby pokazać się w Stanach Zjednoczonych. Nic z tego jednak nie wyszło. Mam w USA swojego trenera. Przez ostatnie dwa miesiące mocno pracowałem i zobaczymy, w jakiej będę formie, jak rozpoczniemy zajęcia w Toruniu. Mogę zapewnić, że nadal wysoko skaczę.

W toruńskiej drużynie brakuje trochę centymetrów. Z pewnością na Pana spadnie również ciężar walki o zbiórki. Jest Pan na to gotowy?

Myślę, że tak. Typowych graczy podkoszowych jest trzech. Adam Lisewski, Marcin Kowalewski i ja. Z mojej strony mogę zapewnić, że będę robił wszystko, żeby piłka trafiła właśnie w moje ręce.

Z pewnością największym atutem Aleksandra Perki jest wyskok. Jakie inne atuty na boisku Pan posiada?

W ostatnim sezonie bardzo poprawiłem rzut. Szczególnie za trzy punkty. Zacząłem sporo trafiać. W tym sezonie liczę, że również pokażę to na boisku.

Miał Pan do tej pory jakiś kontakt z trenerem Eugeniuszem Kijewskim?

Nie, jeszcze nie mieliśmy okazji współpracować. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Dużo czytałem o trenerze. Na pewno zna się na koszykówce.

Warto wiedzieć

Rzut z dystansu coraz silniejszą bronią

Aleksander Perka od sezonu 2009/10 rywalizuje na polskich parkietach

W barwach Polonii Warszawa w rozgrywkach Polskiej Ligi Koszykówki w 32 meczach oddał tylko dwa rzuty za trzy punkty i jeden z nich trafił.

Sezon 2010/11 rozpoczął w AZS-ie Koszalin (PLK). W dwóch meczach wykonał jedną próbę z dystansu - niecelną.

Resztę sezonu spędził w II lidze w AZS-ie WSGK Polfarmeksie Kutno. W 27 meczach oddał już 30 rzutów zza linii 6,75 i siedem z nich trafił (skuteczność 23,3%).

Miniony sezon już w I lidze spędził również w AZS-ie Kutno. W 25 spotkaniach wykonał z dystansu 54 próby i 19 razy trafił (skuteczność 35,2%).