Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nawet szanowane firmy bezwzględnie traktują ciężarne pracownice

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Kamil Mójta
Przed sądem pracy w Toruniu o odszkodowanie walczy właśnie kolejna młoda kobieta, zwolniona przez znaną firmę z branży ubezpieczeń. Jej historia mrozi krew w żyłach.

Firma jest duża, znana i szanowana. Do tego - utytułowana przez władze samorządowe regionu. Płaci dobrze, ale tylko „bezproblemowym” podwładnym. Problemowymi stają się kobiety w ciąży.
[break]
„Wykorzystał poronienie”
Pani Alicja (imię zmienione) wykonywała w firmie pracę biurową i zarabiała ok. 4 tys. zł na rękę. Umowę o pracę, na czas określony, miała ważną do końca 2014 roku. Spodziewała się jej przedłużenia, ale zamiast tego, w listopadzie, otrzymała wypowiedzenie. Nie podpisała go, bo była już w ciąży, o czym poinformowała szefa.
Prezes firmy, znając przepisy (zakaz zwalniania ciężarnej, niezależnie od typu umowy o pracę) wypowiedzenie wycofał. Pani Alicja miała jednak kłopoty zdrowotne i dwukrotnie przebywała na zwolnieniu lekarskim.
- W trakcie drugiego kobieta trafiła do szpitala i poroniła. Na życzenie szefa przedstawiła mu wypis ze szpitala i akt zgonu dziecka. Potem jej kontakt z przełożonym urwał się. Dopiero podczas wizyty w ZUS, można powiedzieć - przypadkowo - dowiedziała się, że została zwolniona. Pracodawca wykorzystał fakt, że poroniła - relacjonuje adwokat Piotr Domański.
„Psychiatra? Symuluje!”
Ta sama szanowana firma ubezpieczeniowa całkiem niedawno przegrała proces w sądzie pracy i musiała wypłacić 12 tysięcy zł odszkodowania innej pracownicy biurowej - pani Marcie (imię zmienione).
Pani Marta zarabiała godziwe 4 tys. zł netto i szczęśliwie urodziła zdrowe dziecko. Sama jednak podupadła na zdrowiu psychicznym. Po wykorzystaniu urlopu macierzyńskiego leczyła się psychiatrycznie, przedstawiając w pracy zaświadczenia od specjalisty.
- Ten sam pracodawca zarzucał kobiecie, że symuluje i zwolnił ją dyscyplinarnie z pracy. Proces sądowy, jak na toruńskie realia, nie trwał długo, bo trzy miesiące. Sąd stanął po stronie młodej torunianki i nakazał firmie wypłacić jej 12 tysięcy zł tytułem odszkodowania za niezgodne z prawem zwolnienie - podkreśla adwokat Piotr Domański.
Specjalizujący się w prawie pracy adwokaci mówią, że takie sytuacje w Toruniu to żadne wyjątki. „Dzieją się”, i to w środowisku tzw. białych kołnierzyków. Okazuje się jednak, że młode torunianki mają problemy ciążowe jeszcze... zanim znajdą pracę.
„Już trzy mi zaszły”
Inna firma, z siedzibą na Mokrem, specjalizuje się w handlu wyrobami metalowymi na dużą skalę. Ma kontrahentów za wschodnią granicą. Właśnie poszukuje pracownika ze znajomością języka rosyjskiego.
Swoje CV wysłała pani Julia (imię zmienione). Została zaproszona przez szefa na rozmowę. - Gdy tylko mnie zobaczył (a przecież wiek mógł wyczytać z CV), zaczął się dziwnie zachowywać. W końcu powiedział, że jestem za młoda, pewnie zaraz zajdę w ciążę i w związku z tym średnio widzi naszą współpracę - relacjonuje. - Nie pomogły zapewnienia, że na razie dzieci nie planuję. Narzekał, że „już trzy mu zaszły i ma dość”.
- To dyskryminacja. Kobiecie, której potencjalny pracodawca odmówił zatrudnienia z obawy o to, że zajdzie w ciążę, przysługuje prawo wytoczenia powództwa o odszkodowanie - zaznacza Elżbieta Kaczmarek, radca prawny PIP.
Pani Julia do sądu się nie wybiera, bo nie ma czasu ani pieniędzy. Szuka pracy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska