Mimo sezonu urlopowego, szpitale na brak pracy nie narzekają. Kondycja finansowa wymusza niepopularne decyzje. Narodowy Fundusz Zdrowia zalega z płatnościami.
<!** Image 3 align=none alt="Image 192483" sub="Szpital Miejski na Batorego ma finansowe kłopoty m.in. przez zaległości w rozliczeniach z NFZ. Na zdjęciu rejestratorka medyczna Małgorzata Zielińska [Fot.: Grzegorz Olkowski]">Mieszkaniec podtoruńskiej wsi trafił na ostry dyżur do szpitala na Batorego, gdzie stwierdzono chorobę płuc. Ponieważ w szpitalu nie ma oddziału płucnego, pacjent został przewieziony na Bielany. Stamtąd jednak wrócił karetką na Batorego z dyspozycją odwiezienia do domu, i zaleceniem, by na św. Józefa zgłosił się za kilka dni.<!** reklama>
Nic nie dostali
- Nie byłoby pewnie problemu, gdyby pacjent mieszkał w Toruniu, ale dowóz poza miasto, to znacznie większe koszty - podkreśla dr Andrzej Przybysz, wicedyrektor ds. lecznictwa w Specjalistycznym Szpitalu Miejskim w Toruniu.
A NFZ, mimo wcześniejszych zapewnień, nie reguluje płatności.
- Bez przerwy wysyłamy pisma i dostajemy lakoniczne odpowiedzi, z których wynika, że NFZ czeka na zbilansowanie ubiegłego roku. - Musieliśmy zaciągnąć kredyty w banku i gminie, gdyż nasza sytuacja finansowa jest bardzo trudna - dodaje dr Przybysz. - Jestem lekarzem i jednocześnie administratorem. Wydaję zalecenia, którym mnie jako lekarzowi, trudno byłoby sprostać. Wymuszamy na oddziałach by ściśle trzymały się kontraktu, bo fundusz nie płaci za nadwykonania. Najtrudniejsza sytuacja jest na hematologii. Drugi taki oddział w województwie jest w bydgoskim Bizielu. Tam już jednak nie przyjmują pacjentów. Jeśli my byśmy też odmawiali, chorzy zostaliby bez pomocy. Pisaliśmy do NFZ, ale nie widać żadnego odzewu.
Pomimo sezonu urlopowego pacjentów w szpitalach nie ubywa. Nie wszyscy chorzy są jednak przyjmowani. Wielu jest przywożonych przez pogotowie, więc trudno od razu ocenić, czy przyjęcie do szpitala jest uzasadnione. Dlatego zawsze robione są badania diagnostyczne. Nie zawsze również uzasadnione jest kierowanie do szpitala pacjentów przez lekarzy z tzw. rejonów. W zasadzie szpital powinien przyjmować tylko osoby ze skierowaniem albo z zagrożeniem życia. W praktyce bywa jednak różnie. Stąd narastające kłopoty finansowe.
Gdzie najwięcej
Szpital przy Batorego procesuje się z NFZ o nadwykonania za 2010 rok. Ponadto, już ma przygotowany pozew dotyczący 2011 roku. Za same tzw. nielimitowane świadczenia NFZ nie zapłacił szpitalowi ponad miliona złotych.
- Teraz NFZ nie płaci ani za nadwykonania, ani nawet tego, co wynika z kontraktu. Jesteśmy bezsilni - zaznacza dr Przybysz.
Podobnie sytuację ocenia Roger Hartwig, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu. - W tej chwili fundusz jest nam winien kilkanaście milionów złotych - zaznacza. - Wysyłamy pisma, monitujemy. Bez echa. Dla pacjenta skutkuje to tym, że staramy się ściśle trzymać kontraktów a mimo wszystko, na niektórych oddziałach nie udaje się uniknąć przekroczeń.
Jan Raszeja, rzecznik kujawsko-pomorskiego oddziału NFZ tłumaczy:
- Staramy się zaległości sukcesywnie spłacać. Juraszowi w Bydgoszczy oddaliśmy 2 miliony za nielimitowane świadczenia. Na toruńskie szpitale przyjdzie czas. Kiedy? Trudno ocenić. Była mowa o końcu czerwca, bo liczyliśmy, że nasze konto zostanie zasilone. Niestety, tak się nie stało.
Szpitale i pieniądze
Specjalistyczny Szpital Miejski w Toruniu ma tylko za pięć miesięcy tego roku ogółem nadwykonań na kwotę 4,166 mln zł, z tego 2,522 mln zł na samym oddziale hematologii, tzw. niewykonań ma za ok. 300 tys. zł.
Tzw. świadczenia nielimitowane, to m.in. porody, leczenie noworodków, onkologia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
