Nie daj się nabrać oszustom, a wszelkie próby zgłoś na policję

Na spotkanie w klubie „Zodiak” przy ulicy Wyszyńskiego przyszli dzielnicowi z osiedla na Skarpie. Jego organizatorem była Spółdzielnia Mieszkaniowa „Na Skarpie”. Było ono skierowane zwłaszcza do osób starszych, które najczęściej padają ofiarą oszustów.
A liczby nie kłamią. W 2015 roku było około 13 udanych przypadków wyłudzeń od starszych osób. Ostatnia rekordowa kwota takiego oszustwa w Toruniu to 120 tys. złotych. Sam proceder wyłudzania „na wnuczka” jest znany policjantom już od kilku lat. Ciągle jednak się zmienia.
- Nie ma jednego sposobu działania – mówi st. sierż. Jarosław Starzyński, jeden z czterech dzielnicowych na Skarpie.
Na przykład wyłudzenie pieniędzy ułatwia metoda na pomoc społeczną.
– Oszuści przeprowadzają wywiady wśród mieszkańców i dowiadują się, gdzie mieszkają i starsze osoby. Korzystając z tych informacji mogą skutecznie uderzyć, podszywając się pod wnuczka – dodaje dzielnicowy.

Nie zawsze czyste intencje

Podobnie jest w przypadku niespodziewanych wizyt różnych akwizytorów czy przedstawicieli organizacji charytatywnych. Nie zawsze te osoby mają czyste intencje.
- To też rodzaj wywiadu – ostrzega st. asp. Łukasz Orzechowski w wydziału prewencji. – Dajemy np. drobny datek na jakiś szczytny cel, a przy okazji mówimy jak się nazywamy, czasami nawet podajemy swój numer telefonu i oszuści już mają o nas podstawowe dane personalne. Wszystko pod kątem późniejszych wyłudzeń.
Innym sposobem jest korzystanie z książek telefonicznych.
- Przestępcy wykonują jednego dnia około 30-50 połączeń w Toruniu i to w całym mieście i jedna czy trzy osoby z tego grona dadzą się oszukać – dodaje funkcjonariusz.
Osoba dzwoniąca to nie zawsze mężczyzna.
- Dzwoni najpierw kobieta i wychwytuje podstawowe informacje na nasz temat – wyjaśnia st. sierż. Jarosław Starzyński. - Po niej dzwoni osoba podająca się za pracownika CBŚ, która twierdzi, że osoba dzwoniąca wcześniej to oszustka i chciała wyłudzić pieniądze. Fałszywy „policjant” sprawił, że starsza osoba wypłaciła pieniądze z banku i straciła oszczędności. Niektórzy biorą nawet kredyt.
Zawsze, gdy mamy wątpliwość co do uczciwości takiej osoby, to zadzwońmy z drugiego telefonu pod znany nam numer policji 997 lub 112 i przekażmy swoje spostrzeżenia.
- Policjanci nigdy nie poproszą o przekazanie pieniędzy lub zaciągnięcie kredytu – dodaje st. asp. Łukasz Orzechowski.

Oszuści robią dobre wrażenie

- Musimy także pamiętać, że to zorganizowana grupa przestępcza, a nie żul spod mostu. Te osoby wysławiają się bardzo dobrze, robią dobre wrażenie i potrafią słuchać. Są bardzo przekonywujące – ostrzega Łukasz Orzechowski. – To świetni psychologowie, którzy potrafią podczas rozmowy telefonicznej wyciągnąć od nas ważne informacje.
Trzeba uważać także na fałszywych gazowników czy przedstawicieli innych firm, które chcą podpisać z nami jakąś umowę, bo spisują wówczas nasze dane personalne, które wykorzystają do dalszych oszustw. Są znane także przypadki, gdy oszuści podszywali się także pod pracowników spółdzielni mieszkaniowych.
- Niedawno po Toruniu chodzili fałszywi urzędnicy miejscy, którzy oferowali miejsca na cmentarzu i brali za to pieniądze – dodaje Jarosław Starzyński.
Są też przypadki fałszywych bankowców, którzy nakłaniają nas do wypłacenia oszczędności z konta, zagrożonego atakiem hakerów, i przekazania ich policjantowi, który jest oczywiście farbowanym funkcjonariuszem.
- Nie wolno wpuszczać do domu obcych osób – zwłaszcza, gdy jesteśmy sami – apelują policjanci. – Nie należy także przekazywać pieniędzy obcym. Jeśli ktoś namawia nas do tego, to należy poprosić o chwilę na zastanowienie się i po rozłączeniu rozmowy skontaktować się z najbliższymi lub policją.