Nowe prawo otwiera rodzicom furtkę do odwołań, jeśli ich dzieci nie dostaną się do przedszkoli

Tegoroczna rekrutacja do 17 miejskich przedszkoli i oddziałów przedszkolnych w podstawówkach ruszyła z dwutygodniowym opóźnieniem, nie jak zwykle pierwszego, ale dopiero 14 kwietnia.
[break]

Poślizg spowodowało przyjęcie przez samorząd dodatkowych uchwał, które wymusiły wcześniejsze zmiany w Ustawie o systemie oświaty. Uporządkowały one przestarzałe zasady naboru do przedszkoli prowadzonych przez samorządy.

Spokojnie i elektronicznie

Rodzice nadal mogą aplikować aż do pięciu różnych przedszkoli, a rekrutacja odbywa się za pośrednictwem internetu. W ustawie znalazły się jednak konkretne kryteria przesądzające o przyjęciu dziecka do placówki.

- Wymieniana jest tu m.in. wielodzietność, niepełnosprawność kandydata, jego rodziców bądź rodzeństwa oraz samotne wychowywanie dziecka - wylicza Janusz Pleskot, dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta. - Każda gmina mogła dołożyć także własne kryteria. My zdecydowaliśmy się na cztery dodatkowe.

Pierwszym z nich - wzorem ubiegłych lat- jest fakt zamieszkiwania w Toruniu i opłacania tu podatków. Wszak z nich utrzymywane są przedszkola. Kolejne kryterium to zatrudnienie (bądź dzienne studia) obojga rodziców. Pierwszeństwo przy naborze będą mieć również te maluchy, których rodzeństwo już uczęszcza do danej placówki. Dodatkowe punkty urzędnicy dadzą tym dzieciom, które do tej pory nie były objęte opieką przedszkolną.

Jak do tej pory nabór odbywa się bardzo spokojnie. W Przedszkolu Miejskim nr 4 na Bydgoskim Przedmieściu dla nowych dzieci przygotowano 91 miejsc. W sumie w placówce jest ich 220, ale większość zajmują maluchy, które w „czwórce” będą kontynuować edukację przedszkolną.

- Planujemy utworzyć dwie grupy 3-latków i jedną grupę 4-latków. Będzie to w sumie 66 dzieci, bo grupy u nas z racji specyficznych warunków lokalowych są mniejsze, liczą po 22 dzieci - wyjaśnia Halina Jankowska, dyrektor Przedszkola Miejskiego
nr 4. - Pozostałe miejsca rozdysponujemy pomiędzy maluchy, które uzupełnią już istniejące grupy.

Argumenty na piśmie

Wszystkie przedszkola organizujące nabór musiały powołać komisje kwalifikacyjne. W „czwórce” w skład tego ciała wchodzi główna księgowa, intendentka oraz wicedyrektorka placówki.

To właśnie te osoby będą sprawdzać prawidłowość złożonych przez rodziców dokumentów, przydzielać punkty i ostatecznie - przyjmować lub odmawiać przyjęcia dzieci na nowy rok szkolny.

Dopiero 30 maja placówki opublikują listy przyjętych. Od 7 czerwca rodzice będą mogli domagać się od komisji kwalifikacyjnej pisemnego uzasadnienia odmowy przyjęcia maluch do przedszkola. Poczekają na nie maksymalnie 5 dni. Potem rodzice będą się mogli odwołać od niekorzystnej dla nich decyzji.

To duża zmiana, bo w poprzednich latach rodzice mogli kwestionować decyzje komisji tylko wówczas, gdy przy ich podejmowaniu popełniono błędy proceduralne.

- Spodziewamy się, że tych odwołań może być całkiem sporo. Rodzice mają takie prawo, a my musimy je respektować - kwituje Janusz Pleskot. - Prawda jest jednak taka, że nowe uregulowania prawne mocno wydłużają cały proces rekrutacji.
Z tym nie można się nie zgodzić. Tegoroczny nabór skończy się bowiem dopiero w lipcu.

Na korzyść przedszkoli miejskich działa argument ekonomiczny. Po przyjęciu tzw. ustawy przedszkolnej, placówki te są znacznie tańsze niż ich niepubliczni odpowiednicy. Za każdą godzinę opieki rodzice płacą zaledwie złotówkę. Czesne wraz z wyżywieniem może więc być niższe niż 200 zł miesięcznie. W przedszkolach niepublicznych to nierealne.