- Uciekłem spod kosy. Niewiele brakowało, abym został na zawsze tam, gdzie zostałem zaatakowany - mówi 44-latek, który wczoraj wyszedł ze szpitala. - Nóż został wbity głęboko i jeszcze przekręcony, ale na szczęście w taką stronę, że nie została uszkodzona tętnica. Tylko dlatego żyję. Miałem wiele szczęścia.
Jak wynika z jego relacji, w nocy z piątku na sobotę szedł sam ulicą Jamontta. Kiedy przechodził obok śmietnika, zaczepił go nieznany mu mężczyzna.
- Zastąpił mi drogę i zapytał mnie, gdzie idę - relacjonuje. - Powiedziałem, że do domu, bo jestem wypity. Chciałem go wyminąć i wtedy dźgnął mnie nożem.
Napastnik uciekł, ale w pobliżu było dwóch kolegów 44-latka, którzy wezwali pogotowie. Szybko udzielona pomoc uratowała życie zranionemu. Kiedy pojawili się policjanci, poszkodowany opisał im napastnika. Po kilkudziesięciu minutach poszukiwań znaleźli go i zatrzymali.
Jak się okazało, 35-letni nożownik nie ma stałego miejsca zamieszkania. Został tymczasowo aresztowany. Postawiono mu zarzut usiłowania zabójstwa. Grozi mu nawet kara dożywocia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?