Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Od początku idę wyboistą drogą i walczę - mówi Magdalena Czerwińska

Paulina Błaszkiewicz
Paulina Błaszkiewicz
Rozmowa z aktorką Magdaleną CzerwińskąRozmowa z aktorką Magdaleną Czerwińską
Rozmowa z aktorką Magdaleną CzerwińskąRozmowa z aktorką Magdaleną Czerwińską Grzegorz Olkowski
Rozmowa z Magdaleną Czerwińską, aktorką pochodzącą z Torunia, którą jesienią zobaczymy w filmie „Bogowie”. Gra w nim profesor Annę Religę.

Kilkanaście lat temu wyjechała Pani na studia do Krakowa. Dziś jest Pani dyplomowaną i mam wrażenie uważnie dobierającą role aktorką. To, że nie gra Pani w telenowelach, to kwestia szkoły?

Ależ skąd. To nie jest tak, że jak się idzie na studia do PWST w Krakowie, to nie gra się w serialach. To raczej kwestia losu, szczęścia, a na końcu decyzji. Aktorzy niestety rzadko podejmują decyzje. Na to mogą pozwolić sobie tylko nieliczni. Jeśli chodzi o mnie, to będąc w szkole teatralnej nigdy nie dostałam propozycji grania w serialu i dzisiaj mogę powiedzieć, że na szczęście. Od początku idę wyboistą drogą i walczę o to, by cały czas się rozwijać. Kolokwialnie mówiąc, czasem muszę wygrzebywać pracę pazurami. Zdarza się, że rola przychodzi do mnie w postaci prezentu, bo ktoś mi ją od razu proponuje, ale nie ukrywam, że chodzę na castingi, a jak trzeba, potrafię się cofnąć o trzy kroki.
[break]
Rola w filmie „Bogowie” będzie wielkim krokiem do przodu?
Nie spodziewam się wielkiego trzęsienia ziemi, ponieważ przede wszystkim musimy się odnieść do tego, kim była żona profesora Religi, którą gram, i jak jest skonstruowany scenariusz filmu „Bogowie”. To nie jest historia małżeństwa. Ten film opowiada o pierwszym w Polsce przeszczepie serca. Mówi się, że nie byłoby profesora Religi, gdyby nie jego żona. Moim zdaniem to prawda, która dotyczy każdego mężczyzny. „Bogowie” to kolejna historia pokazana z męskiego punktu widzenia. Ja w tym filmie miałam przyjemność spotkać się z wyjątkową postacią i spróbować odzwierciedlić to, co działo się w prawdziwym życiu. Poza tym bardzo ucieszyłam się na spotkanie z Tomkiem Kotem, z którym byłam na jednym roku w szkole teatralnej, ale nie mieliśmy okazji razem pracować.
Mam wrażenie, że mówi to Pani z żalem, że w Polsce nie ma dużych ról dla kobiet. Trzeba brać to, co dają?
Tak. W Polsce przede wszystkim się nie odmawia. Jesteś uprzywilejowana, jeśli możesz grać w filmie fabularnym. Zaproszenie na casting jest dla aktorki wyróżnieniem, bo jest słabo. Jest świat filmu, seriali, teatru i dubbingu - to takie wyspy, na których można funkcjonować. Inne wyspy to układy towarzyskie, czyli wspólny światopogląd, podejście do zawodu. Na tych wyspach buduje się świat. Ja swój buduję wokół ludzi. Taka jest moja droga, która za miesiąc albo trzy dni może być zupełnie inna.
Może być inna, bo czeka się na wielką rolę?
Ponad rok czekam na swój kolejny film, o którym już teraz mogę powiedzieć, że jest moim wielkim sukcesem i najważniejszą rzeczą, jaką udało mi się zrobić w życiu zawodowym. Film nosi tytuł „Matka” i opowiada historię kobiety uzależnionej od alkoholu, której zostało odebrane dziecko. To poruszająca historia oparta na faktach.
I opowiedziana z kobiecej perspektywy?
Kobiece tematy są mi bardzo bliskie. Nie rozumiem, dlaczego w Rumunii czy we Francji robi się wspaniałe filmy o tej tematyce, a u nas nie. Mam nadzieję, że powoli do tego dojdziemy, aczkolwiek widzę, że nadal dotykamy albo aktualnych tematów, które do nas przychodzą, albo robimy filmy historyczne. Życie, które toczy się na co dzień, nie jest atrakcyjne dla filmowców. Z kolei mnie bardzo fascynuje na przykład to, z czym kobieta musi się zmagać na co dzień.
Ale feministką Pani nie jest?
Jestem chora na punkcie kobiecych tematów, ale nie wiem, czy jestem feministką. Jestem kobietą, która ustanawia swoje prawa w połączeniu z tym, w jaki sposób mnie wychowano. Pozwalam też życiu kształtować siebie.
W jaki sposób?
Doceniam tradycje i wartości, ale pozwalam też sobie na popełnianie błędów. Na nich się uczę. Albo i nie. Jak w dowcipie. Kiedy kobieta mówi, że popełniła dwa albo trzy razy ten sam błąd? No tak, popełniła, ale potrzebuje pięć czy sześć razy, żeby się przekonać, czy na pewno.
Za tydzień zobaczymy Panią w Toruniu, ale chyba częściej odwiedza Pani swoje rodzinne miasto?
Pojawię się na Festiwalu Piosenki i Ballady Filmowej, gdzie zaśpiewam utwór z filmu „Papusza” oraz piosenkę z repertuaru Davida Sylviana „Forbidden Colours”. Motyw muzyczny, który się w nim pojawia, jest bardzo charakterystyczny. Bardzo go lubię i mam do niego sentyment, ponieważ słuchałam go w liceum. Coraz częściej dostaję zaproszenia z Torunia, ale nie będę ukrywać, że przyjeżdżam tu przede wszystkim do mamy i taty. To moje miasto, które chcę pokazać synkowi. Poza tym, że jestem aktorką, jestem też mamą. Lubię tu przyjeżdżać i biegać z nim pomiędzy uliczkami na starówce. Zupełnie jak w czasach liceum. Tak niedawno...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska