13 maja to czarna data w historii polskiego żużla. W tym dniu w wyniku wypadku w meczu ligowym zmarł Anglik Lee Richardson.
<!** Image 2 align=right alt="Image 189470" sub="Na twarzy Lee Richardsona bardzo często gościł uśmiech. Takiego pamiętać Go będzie wielu fanów żużla i przyjaciół [Fot.: Łukasz Trzeszczkowski]">Jednym z naocznych świadków udzielania pomocy zawodnikowi PGE Marmy Rzeszów był pochodzący z Torunia Łukasz Benz.
Był zawsze uśmiechnięty
- To wielka tragedia człowieka i jego rodziny. Lee osierocił trójkę synów. Jego żona Emma pozostała bez męża - mówi prezenter TVP Sport, stacji, która transmitowała fatalne w skutkach zawody we Wrocławiu. - Miałem nadzieję, że nigdy w życiu nie będę uczestniczył w takich sytuacjach. Widać było niemal od razu, że jest to sprawa dramatyczna. Nawet nie chcę o tym mówić... - przerywa Benz. - Nie na tym to polega. Lee był kapitalnym człowiekiem, zawsze uśmiechniętym. To był prawdziwy dżentelmen. 33 lata to nie jest wiek na takie rzeczy. Nikt się na to nie godzi.
Polecamy:
Gwara młodzieżowa lat 70. QUIZ
Jak dobrze znasz Toruń sprzed lat? TEST
Amerykańska prognoza pogody na lato w Polsce
Karetka z Brytyjczykiem pojechała do szpitala, ale wiadomości na temat jego stanu zdrowia docierały na stadion.
<!** reklama>- Z informacjami co do stanu zdrowia Lee byliśmy na bieżąco - wyjaśnia torunianin. - Po zakończonym meczu we Wrocławiu chcieliśmy usiąść przed telewizorem w klubie, wraz z zawodnikami, aby obejrzeć mecz derbowy w Gorzowie. W chwili, kiedy dowiedzieliśmy się co się stało, pojawiły się łzy w oczach. Nikt z nas nie chciał już nic oglądać.
Zdruzgotany informacją o śmierci żużlowca jest też inny mieszkaniec naszego miasta.
- Trudno pozbierać mi w tej chwili myśli. Lee był fantastycznym człowiekiem, radosnym i zawsze uśmiechniętym. Był pozytywnie nastawiony do życia, do sportu, do rodziny. Był wspaniałym mężem i ojcem trójki małych, fajnych chłopców - zaznacza Karol Lejman, który przez pełne dwa sezony był menedżerem Lee.
Lejman wspólnie Richardsonem kreowali wizerunek Anglika w naszym kraju. Dbali o kontakt popularnego „Rico” z kibicami i mediami.
Czytaj dalej - kliknij poniżej:
Szukał pozytywów
- Był otwarty na pomysły, zawsze starał się szukać czegoś nowego - dodaje Lejman. - Nawet gdy nie szło mu na torze zawsze się uśmiechał. Szukał pozytywów. Starał się naprawiać błędy. Zaszczytem i wielką radością była współpraca z Nim. Cieszę się, że Lee był obecny w moim życiu.
Ku pamięci tragicznie zmarłych
Tragiczne zdarzenia na torach nie ominęły, niestety, również żużlowców toruńskiego klubu.
Stanisław Domaniecki (1962 rok, zginął w wieku 24 lat) - zacięła się manetka gazu, przez co uderzył w bandę. Zmarł w drodze do szpitala.
Polecamy: Toruń kiedyś i dziś PRZESUŃ SUWAK I ZOBACZ RÓŻNICĘ
Marian Rose (1970 rok, 37 lat) - na pierwszym wirażu pierwszego biegu uderzył głową w drewnianą bandę. Zdzisław Hap nie zdołał go ominąć.
Benedykt Błaszkiewicz (1970 rok, 18 lat) - nie opanował motocykla i wjechał w siatkę, a motor spadł mu na głowę. Doznał urazu czaszki. Zmarł po przewiezieniu do szpitala.
Janusz Lipertowicz (1972 rok, 24 lata).
Kazimierz Araszewicz (1976 rok, 21 lat) - zderzył się z Janem Ząbikiem, po czym nie zdołał go ominąć Marek Nabiałek. Zmarł w drodze do szpitala.
Grzegorz Kowszewicz (1992 rok, 17 lat) - podczas treningu wpadł na siatkę, uderzając w podtrzymujący ją słupek. Zmarł w drodze do szpitala.
W wypadkach na torach żużlowych, także tych długich, trawiastych, czy lodowych, zginęło ponad trzystu zawodników.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?