Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec Aleksander od trzech lat remontuje klasztor w Trutowie

Małgorzata Chojnicka
Kościół św. Anny
Kościół św. Anny Małgorzata Chojnicka
Klasztor Ojców Karmelitów w Trutowie (gm. Kikół) jest miejscem niezwykłym. Widać go z daleka, bo położony jest wśród pól na niewielkim wzniesieniu.

Cisza, spokój, a dookoła pola uprawne. Tu zdecydowanie czas się zatrzymał i biegnie o wiele wolniej, odmierzany zegarem z klasztornej wieży. On też jest niesamowity, bo ma tylko jedną wskazówkę i w jego przypadku dokładna godzina staje się pojęciem względnym. Wchodząc do kościoła św. Anny czuje się trzy stulecia, które na nas patrzą. Latem grube mury dają chłód i ochronę przed pędzącym światem. Baczny obserwator zauważy barokowe malowidła na sklepieniu.

Remont za remontem

Dawniej budowano z większą troską i starannością, ale i tak trzysta lat zrobiło swoje. Remonty są konieczne i ciągną się latami - taki już urok obiektów zabytkowych.
Ojciec Aleksander Pikor, przeor Klasztoru Ojców Karmelitów, jest tam od trzech lat i prowadzi remont za remontem. Trzeba naprawdę mieć w sobie dużo determinacji, aby nie zniechęcać się piętrzącymi się trudnościami.

Jubileusz za pasem

Punktem wyjścia było wykonanie nowej elewacji, potem dachu na klasztorze i odwodnienia całego budynku. Kompleksowo wyremontowano też wieżę. Bez wsparcia władz samorządowych i hojności sponsorów prywatnych niewiele można by zrobić. Warto podkreślić, że zakres wszelkich robót musi zostać pozytywnie zaopiniowany przez konserwatora zabytków.
W miniony poniedziałek rozpoczął się remont dachu na kościele, który powinien zakończyć prace na zewnątrz. Jego łączny koszt wyniesie ponad 350 tys. zł. Karmelici otrzymali dofinansowanie, m.in. ze strony samorządu województwa, powiatu i gminy, ale jeszcze pieniędzy brakuje.
- W Trutowie jesteśmy od roku 1717 - opowiada ojciec Aleksander Pikor, przeor Klasztoru Ojców Karmelitów w Trutowie. - Dzięki majętnemu fundatorowi powstał klasztor i kościół świętej Anny. Zdobi go polichromia, która opowiada dzieje naszego zakonu. Chciałbym, żeby kiedyś udało się tym malowidłom przywrócić dawną świetność. Na początek marzę o tym, żebyśmy mogli pozbyć się olejnej lamperii, szpecącej ściany świątyni. Przed powstaniem styczniowym mieszkało tu 16 braci, ale potem dotknęły nas bolesne szykany. W ramach represji za pomoc powstańcom nasz klasztor został zlikwidowany i nie udało się nam powrócić do dawnej świetności. Teraz nasza społeczność liczy tylko trzech mnichów.
Przygotowania do roku jubileuszowego idą pełną parą - zadbano zarówno o stronę materialną, jak i duchową.
- Zaplanowaliśmy szereg wydarzeń kulturalnych, które będą się odbywać przez cały rok 2017 - kontynuuje ojciec Aleksander. - Chcemy otworzyć izbę pamięci, poświęconą osobom zasłużonym dla ziemi dobrzyńskiej oraz muzeum regionalne. Będzie to takie połączenie modlitwy i pamięci, dostarczające głębszych przeżyć. Zależy mi na dotarciu do młodych ludzi, żeby przeszłość i patriotyzm przestały być dla nich pojęciami abstrakcyjnymi. Na przyszły rok zaplanowaliśmy odsłonięcie obelisku, poświęconego Żołnierzom Wyklętym. To kolejny, bardzo bolesny kawałek naszej historii, o którym trzeba mówić.

Punktem wyjścia są plany

W czasach świetności klasztor okalał przepiękny sad. Teraz jest tam pastwisko dla krów, ale powstał już projekt reaktywacji ogrodów, które byłyby utrzymane w stylu barokowym. Oprócz części użytkowej przewidziano tam miejsca rekreacyjne, z których mogliby korzystać wszyscy. Plany są dalekosiężne, ale zawsze trzeba wiedzieć, dokąd się zmierza. W przeciwnym wypadku nigdzie się nie dojdzie.
- Mam nadzieję, że kiedyś klasztor stanie się takim miejscem, które będzie uczyć poprzez zabawę i każdy opuści nasze progi bogatszy wewnętrznie - podsumowuje przeor. - Trzysta lat historii, które można wręcz dotknąć i piękno przyrody skłonią chyba współczesnego człowieka do przemyśleń nad sensem naszego istnienia.

Odwieczny porządek

Życie za klasztornym murem jest bardzo uporządkowane, ale mnisi nie żyją w oderwaniu od współczesnego świata. Przyziemnych obowiązków im nie brakuje.
Wstają o godzinie 6.30, a pół godziny później wspólnie odmawiają brewiarz. Po śniadaniu każdy zabiera się za pracę. Przeor oprócz tego, że zarządza domem, uczy religii w Szkole Podstawowej w Woli. Drugi z braci jest ekonomem, czyli zajmuje się finansami, a trzeci sprawuje funkcję zakrystianina.
Obiad jest o godz. 13, po której każdy ma godzinę wolnego i znów bracia wracają do pracy. O godz. 17 uczestniczą w mszy świętej, a potem są wspólne nieszpory. Po kolacji jest tzw. rekreacja, czyli czas do dyspozycji każdego z braci. A o godz. 22 zaczyna się silentium sacrum, czyli święta cisza, która trwa do pobudki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska