Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec przed śmiercią sporządził testament. Teraz trwa kłótnia o dom po zmarłych rodzicach

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Brat nie poinformował siostry o sprzedaży jego części domu. Teraz ona jest właścicielką połowy, a drugą połowę posiada pewien przedsiębiorca.
Brat nie poinformował siostry o sprzedaży jego części domu. Teraz ona jest właścicielką połowy, a drugą połowę posiada pewien przedsiębiorca. Przemek Świderski/zdjęcie ilustracyjne
- Ojciec zapisał mi część domu. Po śmierci rodziców miałam dożyć spokojnej starości w miejscu, w którym jestem od zawsze - mówi pani Zofia. Na to nowy właściciel połowy nieruchomości: - Proponowałem jej wyjątkowo dobre pieniądze. Nie skorzystała.

Zobacz wideo: Wiatr zerwał blachę na dachu bloku w Bydgoszczy

od 16 lat

Tata pani Zofii, jeszcze zanim założył rodzinę, odziedziczył po rodzicach działkę w Bydgoszczy. Potem razem z żoną postawili na niej dom. Był 1972 rok.

Na działce wybudowali jeszcze domek gospodarczy, w którym można by zamieszkać, oraz kompleks: garaż, pralnię, szopkę na opał. Para w tym domu mieszkała i dwoje dzieci wychowywała.

- Mnie i o 5 lat młodszego ode mnie brata - mówi pani Zofia. - Mieszkam tam do dzisiaj. Brat ożenił się w 1981 roku. Ani on, ani jego żona, nie chcieli tu mieszkać. Narzekali na warunki. Trzeba było nosić z podwórza wodę w wiadrach i grzać ją w domu, palić w piecu, wywozić szambo, dbać o ogród. Brat z bratową woleli wygodę.

W 1990 roku przeprowadzili się więc do bloku. - To było 3-pokojowe mieszkanie lokatorskie, na które nasi rodzice w części przekazali bratu pieniądze, głównie na wykończenie i wyposażenie. Meble, firany i zasłony, pościele, koce i ręczniki bratowa z bratem kupili za te fundusze. Lubili luksus i prezenty. Jak bratowa wymarzyła sobie futerko, też szybko dostawała.

Nocna zmiana

Rodzice pani Zofii i jej brata pracowali fizycznie. Matka była zatrudniona w jednym z największych zakładów produkcyjnych w mieście. Ojciec prowadził działalność. - Brat przeszedł na rentę i zaczął pracować z ojcem - dodaje czytelniczka. - To była praca nocna. Ze względów praktycznych rodzice zaproponowali bratu noclegi w domku gospodarczym. Nie musiał po zmierzchu wracać do siebie. Pasowało mu.

Kilka lat później mama pani Zofii, już emerytka, miała wylew. Przeczuwała nadchodzącą śmierć. Poprosiła męża, żeby jeszcze za jej życia sporządził testament. - Uzgodnili, że tata przepisze na mnie swój udział w nieruchomości - wyjaśnia córka. - Od zawsze była mowa o tym, że będę opiekowała się rodzicami na starość. Ojciec w testamencie wskazał, że parter domu z piwnicą, pralnia, szopa i grunt będą moje.

Trzy dni później mama pani Zofii zmarła. Po czasie córka dowiedziała się od ojca o testamencie. Mieszkali razem: tata pani Zofii, ona z mężem i dwojgiem dzieci. - Bratu nie zależało na domu, nadal nie chciał w nim mieszkać. Tata powtarzał, że mój brat i tak otrzymał dużo pieniędzy na nowe mieszkanie, do tego przejmie firmę. Od paru lat z tatą już ją prowadził. Jak tata zachorował, brat zajmował się działalnością, chociaż ojciec mu pomagał. Brat odziedziczył także samochody i wyposażenie zakładu.
Po śmierci matki doszło do podziału spadku po mamie. Należała do niej połowa nieruchomości i podzielono ją na trzy: część dla wdowca, jego córki oraz syna.

W odwiedzinach u ojca

Brat pani Zofii bywał w ich domu. - Nawet, gdy ja z mężem byliśmy w pracy - zaznacza bydgoszczanka. - Miał klucze, bo przychodził do taty. Uważałam to za naturalne, że ma swobodny wstęp i dostęp. Z żoną zaczął budować się pod Bydgoszczą. Sprzedali mieszkanie w bloku i zameldowali się u nas. Miało tak być do czasu, aż wprowadzą się do nowego domu. Chcieli mieszkać u nas. Tata się nie zgodził. Krótko mieszkali w budynku gospodarczym, tym przystosowanym do normalnego zamieszkania.

Młodemu mężczyźnie wciąż brakowało pieniędzy. - Zaciągał kredyty na tatę - wspomina kobieta. - Mawiał, że skoro tata mieszka ze mną i z moją rodziną, to mu już nie są potrzebne pieniądze, bo my go utrzymujemy. Faktycznie, utrzymywaliśmy. Tyle, że stan taty się pogarszał. Musieliśmy kupować drogie lekarstwa, maści, pampersy. Wymagał całodobowej opieki. Przeszłam na wcześniejszą emeryturę, żeby nim się zająć. Po dwóch latach zmarł.

Kłótnie o majątek

Życie rodziny pani Zofii zmieniło się nie do poznania. - Nie tylko przez odejście taty, ale przez to, co fundował nam mój brat - wskazuje ona. - Wtedy mieszkał poza Bydgoszczą, ale regularnie przyjeżdżał. Wszczynał awantury. Majątku się domagał. Wszystko było na głowach mojej i mojego męża. Opłaty również. Brat nie płacił za wodę i prąd, które zużywał w swoim domku gospodarczym. Płaciliśmy za niego.

Któregoś dnia córka robiła po tacie porządki w szafkach. Natknęła się na jego notatki. Zaczęła czytać: „Zapisuję córce (...) dom frontowy i gospodarczy. Zamieszkuje ze mną i udziela mi opieki i zobowiązuje się mną córka opiekować do śmierci (...). Synowi zapisuję dom mieszkalny w podwórzu i garaż murowany”.

Rodzeństwo nabyło po pół spadku, zgodnie z dziedziczeniem ustawowym. Testament, sporządzony kilkanaście lat wcześniej, się zawieruszył. - Minęły znowu lata i nagle, podczas sprzątania, testament się odnalazł - informuje 70-latka. - Zadzwoniłam do brata. Chciałam porozmawiać na temat domu. Nie miałam zamiaru go sprzedawać. Mama z tatą też by tego sobie nie życzyli.

Cicha transakcja

Brat postanowił inaczej. - Po cichu sprzedał swoją część sąsiadowi-biznesmenowi, chociaż księga wieczysta nie była uporządkowana. Złożyłam wniosek do sądu o zmianę dziedziczenia z ustawowego na testamentowe oraz o wstrzymanie wpisu nowego nabywcy do księgi wieczystej do czasu zmiany tego dziedziczenia. Brat w ogóle nie był wpisany do księgi, więc nie wolno mu było tak po prostu sprzedać swojego udziału. Sąd to zauważył dzień po sprzedaży. Gdy natomiast zapisy w księdze wieczystej zostały uporządkowane, a tak stało się później, sąd stwierdził, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem.

Osobna sprawa toczyła się o uznanie testamentu. Brat zeznawał: - Siostra nalegała na ojca, żeby sporządził testament. Mówiła, że jeżeli on tego nie zrobi, ona przestanie mu pomagać.
Sąsiad-biznesmen: - Taki dokument nie może być traktowany jako testament.

Autentyczność testamentu

Grafolog: - Testament został sporządzony w formie własnoręcznej.
Tym samym ekspert potwierdził jego autentyczność. Sprawa trafiła do sądu, a ten stwierdził: „Rozporządzenie własnoręcznie dokonane przez ... (tutaj podane jest nazwisko ojca kobiety - przyp. red.) nie było testamentem, ale jedynie ustanowieniem zapisu na rzecz uczestniczki”. Uczestniczki, czyli pani Zofii.

Sądy uznały testament za ważny, lecz przy podziale nieruchomości Sąd Rejonowy postanowił „uznać za nieistniejący i bezskuteczny zapis testamentowy, zawarty w testamencie własnoręcznym spadkodawcy”. Spadkodawcy, a więc ojca czytelniczki.
Sądy pierwszej i drugiej instancji oddaliły wniosek o zmianę dziedziczenia. - Tym samym pozbawiono mnie tego, co wolą ojca miałam dostać - żali się bydgoszczanka.

Walka trwała. Nawet Sąd Najwyższy analizował sprawę.

Sąsiad-biznesmen wspomina: - Pani konsekwentnie, od chwili nabycia przeze mnie udziału, przez 5 lat uniemożliwiała mi wstęp na teren nieruchomości.

W związku z tym, że nie miał możliwości korzystania z obiektu, domagał się od wodociągów zawieszenia dostarczania wody i odprowadzania ścieków na czas nieokreślony. To zawieszenie nie nastąpiło. Swoiste zawieszenie broni między stronami - też nie.
- Otrzymałam od sąsiada-biznesmena fakturę za wynajem magazynów, których nigdy nie było na naszej działce. Miałam zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nowy właściciel próbował zmusić mnie do wyprowadzki. Proponował następne spłaty. Nic z tego, skoro były nieadekwatne do rzeczywistej wartości nieruchomości.

Brat w pewnym momencie oświadczył, że nie chce już uczestniczyć w postępowaniu, ponieważ nieruchomość, o którą toczy się spór, nie należy do niego w żadnej części.

Sprawy jego siostry i nowego właściciela ciągnęły się w sądach. Wkrótce sąsiad-biznesmen rozebrał zabudowania, których nie dałoby się uratować. - Przez to sąsiadujące działki, czyli jego cała i druga, tzn. po części nasza i jego, zostały połączone - tłumaczy pani Zofia. - To ułatwiło sąsiadowi kolejny ruch. Wynajął prywatnym lokatorom należący do niego, a znajdujący się na naszej wspólnej działce, budynek gospodarczy, zaadaptowany na mieszkalny.

Oferta odrzucona

Najemcy wciąż tam przebywają. Pani Zofia z rodziną mieszka obok. Nie ma kontaktu z sąsiadem-biznesmenem. Zobaczą się pewnie na następnej rozprawie.

Sąsiad-biznesmen: - Składałem kilka propozycji odnośnie zakupu jej części. Ostatni raz oferowałem 400 tysięcy złotych. Kwota, podkreślam, dotyczyła jej połowy. Był 2019 rok. Nikt w życiu nie dałby więcej. To niedoinwestowany budynek, rudera. Kobieta nie zgodziła się. Szkoda, bo zrobiłaby interes życia. Wcześniej była dokonana wycena nieruchomości. Całość była warta wówczas jakieś 340 tys. zł.

Pytam kobietę, czy gdyby padła propozycja, aby usiadła przy jednym stole z sąsiadem-biznesmenem i spróbowali jeszcze raz znaleźć rozwiązanie, to ona by z tej propozycji skorzystała.
- Już nie - pada odpowiedź.

Sąsiad-biznesmen też by nie usiadł z nią przy stole.

PS. Na prośbę kobiety, jej imię zostało zmieniono.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Ojciec przed śmiercią sporządził testament. Teraz trwa kłótnia o dom po zmarłych rodzicach - Gazeta Pomorska

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska