Pacjenci skarżyli się rzecznikowi

Rzecznik praw pacjenta przy Narodowym Funduszu Zdrowia w minionym roku miała sporo skarg. Pacjenci mieli zastrzeżenia do pracy lekarzy i do całego systemu służby zdrowia.

- Pierwszy i czwarty kwartał były najbardziej burzliwe. Zdecydowanie nasiliły się skargi na kolejki, szczególnie wiele ich zgłoszono w listopadzie i grudniu - mówi Mariola Tuszyńska, rzecznik praw pacjenta w kujawsko-pomorskim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia.- Dotkliwe jest wydłużające się oczekiwanie do poradni specjalistycznych i na zabiegi, przede wszystkim operację zaćmy i wstawienia endoprotezy. Czeka się na nie ponad dwa lata.

Zdaniem rzecznika, w 2005 r. pacjentom doskwierał, m.in., system rejestracji na następny rok. W jednych przychodniach w ogóle wcześniej tego nie robiono, w innych nie było możliwości ustalenia konkretnego terminu bądź zapisania się przez telefon.

- Każda zgłoszona sprawa była przeze mnie sprawdzona. Drastycznych uchybień jednak nie stwierdziłam - zaznacza Mariola Tuszyńska. - Jednym z poważniejszych było pobranie opłaty za wizytę ubezpieczonego pacjenta, który przyjechał z Torunia do Tucholi, tam zachorował i poszedł do lekarza. Nawet jeśli ktoś nie posiada przy sobie dowodu ubezpieczenia, ma prawo do bezpłatnej pomocy.

Jak dodaje rzecznik, sporo skarg dotyczyło ograniczania dostępu do badań. Lekarze podstawowej opieki zdrowotnej kierują pacjentów do specjalistów bez badań i chorzy są odsyłani. O ile nie jest to przypadek nagły, każde skierowanie chorego do szpitala musi być uzasadnione wstępną diagnozą.

Sporo pacjentów nie wie, jakie ma prawa, np. do zmiany lekarza pierwszego kontaktu.

- W ciągu roku może go zmienić dwa razy nic nie płacąc - wyjaśnia Mariola Tuszyńska.- Za trzecim razem trzeba wpłacić symboliczną sumę.