Kiedy się pan zafascynował curlingiem?
Pod koniec lat 80., gdy cur-ling nie był jeszcze sportem olimpijskim. Pamiętam moment, kiedy jedliśmy z rodziną kolację, a w wiadomościach sportowych pokazano fragment meczu curlingowego i zapowiedź nocnych transmisji. Początkowo ten sport wydał mi się komiczny - faceci zamiatają szczotkami przed lecącym po lodzie kamieniem. A jednak nie mogłem się oderwać od tego obrazu i obejrzałem wszystkie mecze, pokazywane grubo po północy. Później, kiedy weszliśmy w erę telewizji satelitarnej i Internetu, o oglądanie meczów curlingowych było łatwiej. Ale prawdziwa przygoda z tym sportem zaczęła się pięć lat temu, gdy z grupą przyjaciół zagrałem w curling pierwszy raz w życiu, podczas charytatywnej imprezy „Świąteczna Bitwa Gwiazd”. Wtedy dowiedziałem się, że także w Toruniu jest klub curlingowy i można uprawiać ten sport. Nie mogłem zmarnować takiej okazji.
Od razu zaczął pan trenować?
Był początek grudnia 2012 r. Stworzyliśmy drużynę mieszaną. Trójka z nas wciągnęła się w curling na sto procent. Zajęliśmy czwarte miejsce, na szesnaście amatorskich drużyn i byliśmy zachwyceni tym wynikiem. Od stycznia 2013 zaczęliśmy swoją przygodę na poważnie. W tym samym roku zagrałem, już w męskiej drużynie, w mistrzostwach Polski.
Curling nazywany jest szachami na lodzie...
Rzeczywiście tak mówi się czasami o curlingu, choć ja sam zbyt wielu podobieństw nie widzę. Na pewno konieczność stosowania przemyślanej taktyki, możliwość użycia schematów przy jednoczesnej wielości kombinacji - to łączy te sporty. Curling jest jednak sportem technicznym, wymagającym szczególnej precyzji, no i przede wszystkim grą zespołową, więc porównanie z szachami może być mylące. Mnie bardziej kojarzy się z bilardem.
Na czym polega rozgrywka?
Dwie czteroosobowe drużyny grają przeciwko sobie na torze lodowym o długości około 45 m i szerokości 5 m. Każda drużyna ma do dyspozycji 8 granitowych kamieni ważących po około 20 kg, z kolorowymi rączkami - dla jednej drużyny zwykle czerwonymi, dla drugiej żółtymi. Nieodłącznym atrybutem gracza jest szczotka. Przydają się też buty z teflonową podeszwą na jednej nodze, zapewniającą doskonały poślizg na lodzie. Każdy zawodnik zagrywa dwoma kamieniami na przemian z przeciwnikiem. Celem jest dom znajdujący się na końcu toru. Chodzi o to, żeby po zagraniu wszystkich kamieni w partii (tzw. end) przynajmniej jeden z naszych znalazł się bliżej środka niż kamień przeciwnika. Punktują tylko te, które są bliżej środka niż jakikolwiek kamień przeciwnego koloru. Standardowo w meczu jest 10 partii. Po każdej przyznaje się punkty, a mecz wygrywa drużyna, która w sumie zdobyła ich więcej.
A po co się szczotkuje lód?
Po pierwsze szczotkowanie wydłuża bieg kamienia. Tak rozgrzany lód zwiększa swoją śliskość i dzięki temu kamień może przebyć drogę dłuższą nawet o 2-3 metry. Drugą funkcją szczotki jest wpływ na tor ruchu kamienia. Kamienie cur-lingowe poruszają się po zakrzywionym torze. Dzięki rotacji i zjawiskom fizycznym zachodzącym na styku lodu i podstawy kamienia, kamienie po prostu skręcają, nawet o 6 stóp w stosunku do wyznaczonej linii zagrania, a szczotkowanie może spowodować, że skręt będzie mniejszy. Dzięki temu możemy na przykład uchronić zagrywany kamień od kolizji z innym stojącym już na torze, który akurat chcemy ominąć.
Zobacz także: Sądowe zagrywki i przykrywki [MINĄŁ TYDZIEŃ]
Ponoć w curlingu między drużynami nie ma zawiści.
Curling jest sportem bardzo przyjaznym dla zawodników i drużyn. W zasadzie nie trzeba sędziego. Podczas zawodów ma on raczej funkcję organizacyjną, a wszystkie sytuacje sporne, zdarzające się na lodzie, drużyny rozwiązują między sobą. Zawodnik, który popełnił faul, na przykład dotknął wypuszczonego kamienia, natychmiast to zgłasza i albo zatrzymuje ten kamień, albo pozwala przeciwnikowi odtworzyć sytuację sprzed zagrania. Charakterystyczne, także na zawodach o najwyższą stawkę, jest uznanie dla drużyny przeciwnej. Gdy uda się wyjątkowo trudne zagranie, wiwatuje nie tylko publiczność, gratulacje odbiera się też od przeciwników.
W jakim wieku można uprawiać curling?
Na świecie grać i trenować zaczynają dzieci w wieku 10-12 lat. Do 21. roku życia mamy kategorię juniorów, potem do 50. roku kobiety i mężczyzn, bo tak się ta grupa wiekowa nazywa, a gdy ktoś skończy 50 lat, staje się curlingowym seniorem. Seniorzy 50+ także mają swoje mistrzostwa świata. Sam zacząłem uprawiać curling w wieku 45 lat, dzisiaj mam 50 i liczę na długą karierę sportową. Dużą wartością curlingu jest też to, że towarzysko mogą grać ze sobą drużyny z różnych kategorii: wiekowych, płci, a nawet niepełnosprawni na wózkach z pełnosprawnymi. Curling ma więc wielką wartość integracyjną i jest czymś więcej niż sportem. Jest sposobem na życie.
Jak wygląda curling w Toruniu?
Od ponad 10 lat działa Toruński Klub Curlingowy. Wystawiamy drużyny w mistrzostwach Polski. Gramy w ekstra-lidze, gdzie kolejny rok z rzędu otarliśmy się o podium. Jeździmy na turnieje towarzyskie. Największym problemem jest baza treningowa - trenujemy na „Tor-Torze” lub na lodowisku „Mentor Sport”, ale nie są to obiekty zbyt dobrze przystosowane do ćwiczenia curlingu. A sezon w Toruniu zaczynamy od 22 września trzydniowym turniejem „Toruń Curling Cup”. To już 10. edycja. Zagrają m.in. aktualne mistrzynie Polski. Mamy też drużyny z Białorusi i Włoch. Będzie to dobra okazja do kibicowania, ale i do spróbowania swoich sił w curlingu. Zapraszam.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?