Pechowy start załogi automobilklubu toruńskiego

Jednego dnia kolizja, drugiego awaria Rajd Dolnośląski miał dla Huberta Ptaszka wyjątkowo niepomyślny przebieg.

Po świetnym wyniku w Rajdzie Polski, najważniejszej cyklicznej imprezie rajdowej w naszym kraju, zawodnikowi Automobilklubu Toruńskiego przyszło przełknąć gorycz wyjątkowo pechowej porażki. Dziewiętnastolatek zarówno pierwszego, jak i drugiego dnia zawodów z rywalizacji odpadł wyjątkowo szybko.<!** reklama>

Początek XXII Rajdu Dolnośląskiego był dla Huberta Ptaszka bardzo obiecujący. Torunianin znakomicie zaprezentował się na pierwszym odcinku specjalnym. Ten etap rywalizacji przejechał ze średnią prędkością sięgającą blisko 100 km/h i uzyskał osiemnasty wynik w klasyfikacji generalnej. Wśród uczestników Pucharu Fiesty był w tym momencie na wysokim, trzecim miejscu, do drugiego w tym zestawieniu Jerzego Tomaszczyka Ptaszek tracił zaledwie 0,8 sekundy.

Na kolejnym etapie kierowca z Torunia popełnił błąd i wypadł z trasy. Uderzył w stojącą tuż obok... stodołę. Uszkodzenia Forda okazały się na tyle poważne, że o dalszej jeździe tego dnia nie mogło już mowy.

- To była stara, solidna, poniemiecka stodoła - relacjonuje Hubert Ptaszek. - Normalnie pancerna... Ona ani drgnęła, jak w nią uderzyliśmy. Samochód zaś miał rozbity cały przód.

Serwis szybko naprawił uszkodzone auto. Dzięki temu drugiego dnia rajdu auto ponownie stanęło na starcie. Pierwszy z odcinków drugiego etapu Hubert Ptaszek pojechał bardzo dobrze. Jego strata do Radosława Typy, lidera Castrol Edge Fiesta Trophy, wyniosła jedynie trzy sekundy. Niestety, późnej awaria silnika wykluczyła go z walki.

- Po prostu pech - stwierdza reprezentant Automobilklubu Toruńskiego. - Takie są rajdy. Niespełna miesiąc temu zaliczyłem najbardziej udany start w mojej dotychczasowej karierze rajdowej, a teraz z kolei prawdopodobnie najgorszy.