Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piersiaste, pupiaste, falbaniaste

Redakcja
Wychudzone modelki na wybiegach nijak się mają do ideału piękna z przełomu XIX i XX w. Mężczyźni szaleli wtedy na punkcie kobiet krągłych i rumianych. - Bo chude znaczyło biedne, chore - mówi dr Olga Kwiatkowska z Muzeum Etnograficznego w Toruniu w rozmowie o babskich sposobach na urodę.

<!** Image 3 align=none alt="Image 206764" sub="[Fot. Jacek Smarz]">Wychudzone modelki na wybiegach nijak się mają do ideału piękna z przełomu XIX i XX w. Mężczyźni szaleli wtedy na punkcie kobiet krągłych i rumianych. - Bo chude znaczyło biedne, chore - mówi dr Olga Kwiatkowska z Muzeum Etnograficznego w Toruniu w rozmowie o babskich sposobach na urodę.

W zapowiedzi muzealnego spotkania, które odbyło się 6.03. pt. „Ładno, dziewulo urodno, czyli babskie sposoby na urodę” napisano, że będzie mowa, m.in., o tym, jak robiono makijaż w czasach, gdy nie było podkładu, pudru, tuszu do rzęs, słowem, współczesnych kosmetyków. Tylko czy w kulturze ludowej kobiety się malowały?

Dawniej kobiety na wsi nie robiły sobie makijażu w dzisiejszym rozumienia tego słowa. Użyliśmy słowa makijaż metaforycznie. Odwołaliśmy się do współczesnego języka, mówiąc o minionym świecie, po to, by przybliżyć go odbiorcom, pokazać, że w kulturze tradycyjnej panie również miały swoje sposoby na to, aby być pięknymi. Część naszego spotkania zaplanowaliśmy w kontekście naszej stałej wystawy pt. „Tajemnice codzienności. <!** reklama>Kultura ludowa i jej pogranicza od Kujaw do Bałtyku (1850-1950)”, która prezentuje życie codzienne ludzi zamieszkujących wsie i małe miasta regionów etnograficznych: Kujaw, Ziemi Chełmińskiej, Kaszub, Borów Tucholskich, Kociewia, Pałuk, Ziemi Dobrzyńskiej i Krajny. Tym razem zwiedzanie wystawy było tak pomyślane, by wyeksponować spośród wielu rozmaitych wątków te, które dotyczą kobiecych sposobów upiększania się i dbania o urodę.

Nie było kosmetyków, ale czymś jednak kobiety kusiły potencjalnych partnerów...

Zaczęłabym od tego, że w okresie, o którym opowiada nasza wystawa, funkcjonował odmienny od współczesnego kanon piękna. Kobietę urodziwą definiowano jako dobrze zbudowaną, dorodną, pulchną, nie za wysoką, nie za niską, akuratną. Ceniono obfite, jędrne piersi, zaokrąglone biodra, uda, pośladki. Jak pisze Adam Paluch w „Etnologicznym atlasie ciała ludzkiego i chorób”, na wsi polskiej na przełomie XIX i XX w. ładna kobieta to „piersiasta”, „cycata” (piersi przyrównywano do bębnów), „dupiasta”, „tłusta jak jałowica”. Zarysowany powyżej obraz urody kobiecej można uznać za dominujący kanon, warto pamiętać, że nie był on jednak monolitem i ulegał przeobrażeniom w czasie, o którym opowiada nasza wystawa.<!** Image 4 align=none alt="Image 206764" sub="Eksponaty Muzeum Etnograficznego w Toruniu. Na damskiej półeczce nie ma jeszcze kosmetyków, ale panie i bez nich radziły sobie świetnie. [Fot. Jacek Smarz]">

To umiłowanie ciał dobrze odżywionych weszło też do powiedzeń...

Mówiono bardzo dosadnie: „Baba bez brzucha jak garnek bez ucha”.

Czy rozmiar XL podpowiadał panom, że taka kobieta jest, m.in., bardziej płodna?

Ten wątek był bardzo istotny. Mleczna cera, błysk w oku, uśmiech, rumieńce i zaokrąglenia były traktowane jako oznaki zdrowia, kojarzono je też z majętnością i dostatkiem. Kobieta z takimi przymiotami była postrzegana jako dobra kandydatka na żonę i matkę. I odwrotnie, chudość, bladość, mętny wzrok, brak uśmiechu wskazywały na chorobę i biedę, a kobiety, które się tym cechowały, postrzegano jako brzydkie. Mówiąc współczesnym językiem, nie były one wtedy na topie. Panie próbowały radzić sobie z pewnymi brakami...

Ratunkiem dla wąskich bioder były halki. Ile trzeba było ich założyć, aby stać się ponętną?

Kobiety podkreślały swoją urodę, strojąc się w świąteczne dni w barwne stroje, szyte z lepszych gatunkowo tkanin niż odzież codzienna i wzbogacone rozmaitymi zdobieniami. Za pomocą wielowarstwowych strojów, bufiastych spódnic i rękawów zaokrąglały swoje kształty. Jednym z najbardziej spektakularnych przykładów takich praktyk są słynne spódnice i zapaski łowickie, tak szyte i marszczone, by poszerzać biodra i pośladki. Przyjrzyjmy się jednak bliższej nam terytorialnie kujawskiej odzieży.

Świąteczny strój kobiety miał dwie halki, czerwoną i białą. Oprócz tego spódnice były odpowiednio marszczone, żeby jeszcze bardziej poszerzyć sylwetkę. Inną metodą maskowania swoich braków było kolorowanie zbyt bladej twarzy sokiem z buraków. Natura pomagała także w dbaniu o włosy. Wcierano w nie zioła, płukano w je occie, w soku z kiszonej kapusty. Sok pomagał również pozbywać się z głowy insektów. Stosowano też bardziej egzotyczne dla nas metody - w niektórych regionach etnograficznych Polski wykorzystywano do upiększania włosów tłuszcz zwierzęcy. Smarowano smalcem czy słoniną włosy po to, by dobrze przylegały do głowy i błyszczały.

O włosy dbano chyba szczególnie...

Były bardzo ważne. Inaczej do nich podchodzono, jeśli kobieta była panną, inaczej, gdy wyszła za mąż. Panny mogły chodzić z odkrytą głową. Mężatkom natomiast nie wypadało mieć odsłoniętych włosów, dlatego nosiły czepce, na Kujawach nazywano je kopkami. Czepce bywały bardzo drogie i bardzo ozdobne. Gdyby tak podrążyć wątek włosów, doszlibyśmy do wniosku, że długie i piękne włosy były elementem bardzo mocno związanym z seksualnością. Być może z tego powodu mężatki zakrywały głowy, bo już nie wypadało im kusić mężczyzn.

A co z fryzurami panienek?

Można się spotkać w literaturze z relacjami, zgodnie z którymi w XIX wieku panny na Kujawach nosiły długie włosy, czesane w tzw. bruzdę (zwaną również ścieżką czy dróżką), rozdzielano włosy pośrodku głowy i zaplatano je w dwa warkocze. Noszenie ich ropuszczonych uznawano za nieprzyzwoite. Warkocze były więc upinane w koszyczek na wysokości ucha podwójnymi szpilkami.

Czy doszukała się Pani w materiałach zbieranych na wystawę informacji o higienie?

Wiemy, że w końcu XIX wieku codziennie myta była jedynie twarz. Józef Tchórznicki w tekście „Dla zdrowia ludu” z 1898 roku napisał, że najpierw nabierało się wodę w usta, po czym wypuszczało się ją po trochu na dłonie i przemywało nią twarz i oczy. Mycia zębów nie praktykowano, w ramach dbania o nie niekiedy zjadano przed snem razowy chleb lub twarde owoce, co usuwało resztki jedzenia i ścierało kamień. Na początku XX w. myto twarz, ręce i nogi codziennie, ciało do pasa w każdą sobotę. Całościowo myto się przed świętami religijnymi i uroczystościami związanymi z cyklem życia ludzkiego.

W cyklu życia istotne były także rozmaite przesądy, magia...

Pewną magiczną moc przypisywano koralom. Uważano, że naszyjniki z korali chronią przed chorobami, przed urokiem. Szczególne właściwości korali wiązały się z ich czerwoną barwą. Im więcej sznurów korali na szyi, tym bogatsza była kobieta. Korale były bardzo drogie, często przekazywano je sobie, np. w posagu. Mniej zamożne panie nosiły ich imitację.


Warto wiedzieć

Kobiecy ideał

Średniowiecze propagowało umiłowanie „chudości”. Kobiety uznawane za piękne ważyły bardzo mało, bo około 40 kilogramów i miały zapadnięte twarze. Kobiety z epoki romantyzmu przypominały swoje przodkinie ze średniowiecza, ale blada cera została okraszona rumieńcem. Damy okresu I wojny światowej swoim stylem ubioru, krótkimi fryzurami zaczęły upodabniać się do mężczyzn. Lata 90. XX wieku to okres, w którym ideałem była kobieta o wąskich biodrach i małych piersiach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska