60-latek zasiadający za kierownicą ciągnika rolniczego Zetor próbował w środę po południu wjechać na autostradę A1 na węźle w Lisewie. na dodatek wyłamał zapory. Był kompletnie pijany.
Po autostradzie ciągnikami rolniczymi poruszać się nie wolno. Nie przeszkodziło to jednak prowadzącemu taki pojazd pojawić się przed punktem poboru opłat w Lisewie, niedaleko Chełmna. Zapłacić za przejazd nie miał chyba zamiaru, ponieważ staranował szlaban i zatrzymał się za nim uderzając w barierki rozdzielające poszczególne wjazdy na autostradę.<!** reklama>
- Kiedy na miejsce przyjechali policjanci, okazało się, że 60-latek ma ponad 3 promile alkoholu - mówi Agnieszka Sobieralska z policji w Chełmnie - Jest mieszkańcem Lisewa i na pytanie, gdzie chciał pojechać, odpowiedział krótko, że „do domu”.
Z powodu swojego stanu 60-latek nie zdawał sobie sprawy, że chciał wjechać na autostradę, nie potrafił również precyzyjnie określić, skąd jechał i co tam robił. Po kilkunastu minutach od zdarzenia nie pamiętał też, że zniszczył szlaban.
Usłyszał kilka zarzutów
Traktorzysta nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Po sprawdzeniu w bazach danych okazało się, że jego prawo jazdy jest przeterminowane, a ciągnik nie ma przeglądu technicznego.
60-latek po wytrzeźwieniu usłyszy kilka zarzutów. Odpowie za jazdę w stanie nietrzeźwości, spowodowanie kolizji drogowej oraz brak wymaganych dokumentów.
Nie jest to jedyny przypadek niebezpiecznych zachowań traktorzystów w ostatnich tygodniach. Miesiąc temu w południe funkcjonariusze „drogówki” z Radziejowa, patrolujący drogę wojewódzką w pobliżu miejscowości Osięciny, zauważyli na szosie ciągnik z rozsiewaczem, który nadal pracował. Po prostu rozrzucał nawóz na jezdnię.
Po zatrzymaniu tego zestawu okazało się, że 42-letni mieszkaniec powiatu radziejowskiego był kompletnie pijany. Alkomat wskazał w jego organizmie ponad 3,7 promila. Rolnik, po skończonej pracy na polu, wyjechał na drogę, nie wyłączając rozsiewacza.
42-latek stracił prawo jazdy, ale tylko dlatego, że pojawił się na drodze publicznej. Za jazdę po pijanemu rozsiewaczem na polu nie poniósłby bowiem żadnych konsekwencji.
Tam, gdzie jest ruch
- Kara grozi jedynie za kierowanie pod wpływem alkoholu pojazdami na drogach publicznych i niekoniecznie publicznych, ale takich, na których odbywa się ruch. Na przykład na wyjeżdżonych duktach łączących dwie wsie, które nie są publiczne, ale zwyczajowo mieszkańcy z nich korzystają. Na polu lub własnym podwórku o takim ruchu nie ma mowy - mówi Wioletta Dąbrowska rzecznik prasowy komendy miejskiej policji w Toruniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?