[break]
Kiedy mieszkaliśmy w Wilnie, już we wczesnym dzieciństwie nauczyłem się grać na pożyczonej mandolinie. Potem szybko opanowałem inne instrumenty, które wpadły mi w ręce: gitara, bałałajka, cymbały, harmonijka ustna.
Pierwszy zespół
Dane mi było przez dwa lata studiować w Konserwatorium Wileńskim. Porzuciłem je jednak dla Politechniki Warszawskiej. Tutaj założyłem swój pierwszy zespół - jak się wtedy mówiło - rewelersów, wzorowany na chórze Dana. Sukcesem świeżo założonego kwartetu był wytęp na Balu Młodej Architektury, transmitowanym przez radio.
Przez dwa lata uczyłem się śpiewu u prywatnej nauczycielki pani Parczewskiej. Plonem tych lekcji miały być comiesięczne audycje w Warszawskiej Rozgłośni, jakie mi obiecano po próbie przy akompaniamencie słynnego profesora Ludwika Ursteina.
Przyszła wojna. Powrót do Wilna. Mój niespokojny duch muzyczny kazał mi założyć trio Jarugi. Obrałem sobie taki pseudonim, aby publiczność nie plątała mnie z moim bratem Robertem, śpiewakiem i reżyserem operowym. W naszym zespole śpiewał wówczas nieznany, a w późniejszych latach bardzo popularny Mieczysław Wojnicki, ten od „Jabłuszka pełnego snów”.
Z ulicznych głośników
Po wojnie wraz z liczną rzeszą Wilniuków przyjechaliśmy do Torunia. W maju 1945 roku na jednym z domów przy placu św. Katarzyny zobaczyłem napis „Polskie Radio”.
Zaszedłem do tego studia, gdzie panowie Jabłczyński i Świerczyński prowadzili radiowęzeł.
Nadawali wiadomości i puszczali muzykę przez uliczne głośniki. Zaproponowałem im nagranie audycji słowno-muzycznej, której wykonawcami byli koledzy z mojego założonego w Toruniu zespołu estradowego.
Jako honorarium za ten program otrzymaliśmy pieniądze ze sprzedaży jednego poniemieckiego radioodbiornika, jakich wiele znajdowało się w ówczesnym studio.
W 1947 roku nagrałem kilkanaście płyt w wytwórni „Mewa” w Poznaniu. I te archiwalne nagrania, co jest dla mnie dużym zaskoczeniem, przypominane są od czasu do czasu na antenie ogólnopolskiego radia. W późniejszych latach w Toruniu założono radiofonię przewodową. Przewód szedł ulicami od domu do domu, gdzie w mieszkaniach zainstalowano tzw. kołchoźniki.
Pociągała mnie estrada, teatr muzyczny. Byłem piosenkarzem, konferansjerem, ale jednak zawód aktora mi nie odpowiadał.
Zgłosiłem się do Studia Polskiego Radia w Toruniu i zostałem spikerem, a po dwóch latach reżyserem. Wówczas istniała Rozgłośnia Polskiego Radia Bydgoszcz-Toruń. W nazwie podawano Toruń, bo tutaj znajdowała się radiostacja. Z biegiem lat Toruń jednak wypadł z nazwy, a maszt, znajdujący się w niedalekim sąsiedztwie Dworca Głównego, rozebrano.
Radiowe majsterkowanie
W pierwszych powojennych latach audycje Rozgłośni Pomorskiej nadawano na przemian z Torunia lub z Bydgoszczy. Z Torunia ja zapowiadałem program, a z Bydgoszczy Jeremi Przybora lub jego siostra pani Mianowska.
Od samego początku Toruń specjalizował się w programach kulturalnych, literackich, a także dziecięcych, że przypomnę Klub Niezawodnych Przyjaciół pani Kasprzykowskiej-Królikowskiej.
Ja natomiast stworzyłem grupkę młodych ludzi i na antenie zajmowaliśmy się majsterkowaniem. Ten program raz w miesiącu przez dwadzieścia lat emitowano na antenie ogólnopolskiej.
Na antenę ogólnopolską wraz żoną Hanką przygotowywaliśmy duże, godzinne słuchowiska literackie, realizowane dla Teatru Polskiego Radia będące adaptacją dzieł Czechowa, Ibsena, Kraszewskiego, Dickensa czy wówczas mało znanego Norwida. Od strony technicznej prawie wszystkie nasze słuchowiska nagrywał nieodżałowany pan Leon Juchniewicz.
W tych rozbudowanych słuchowiskach prezentowali się aktorzy toruńskiego teatru, wówczas, dzięki radiu, bardziej popularni od bydgoskich.
W 1976 roku przeszedłem na radiową emeryturę, prowadziłem jednak liczne zespoły wokalne, grupy teatralne, tak jak przez całe życie, dużo pracowałem z młodzieżą.
Uważam, że radio jest znacznie bardziej przyjazne człowiekowi niż telewizja. Pobudza wyobraźnię, pozwala zachować intymny kontakt ze słuchaczem, nie wprowadza do domu tyle nerwowości co migocące agresywne obrazy.
W ubiegłym roku skończyłem dziewięćdziesiąt lat, a dla człowieka w tym wieku prawdziwą ostoją i radością może być rodzina: żona, córka, wnuczka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?