Wrocławska prokuratura złożyła wniosek o aresztowanie 55-letniego ginekologa Andrzeja W., oskarżonego m.in. o branie pieniędzy od pacjentek za leczenie schorzeń, na które nie cierpiały.
Tymczasem ginekolog wciąż przyjmuje w swoim prywatnym gabinecie pacjentki. Do prokuratury zgłosiła się kolejna poszkodowana, u której ginekolog wykrył nieistniejące schorzenie. W. podjął się w sierpniu wyleczyć kobietę. „Leczenie” kosztowało ponad 2 tys. zł.
<!** reklama>Według prokuratury, Andrzej W. wykrywał u kobiet schorzenia, na które w rzeczywistości nie cierpiały. Potem podejmował się odpłatnej kuracji. Usypiał pacjentki, choć nie miał takich uprawnień. A gdy kobieta się budziła, twierdził, że jest już po zabiegu.
Andrzej W. usłyszał 53 zarzuty, a zeznania w prokuraturze złożyło 26 kobiet. Nowe poszkodowane wciąż się jednak zgłaszają, bowiem wiele z nich dopiero z prasy dowiaduje się, że miały do czynienia z oszustwem.
Według prokuratury, ginekolog dopuszczał się także innych oszustw, np. mówił pacjentkom o zastosowaniu u nich drogich specyfików o cenie kilkuset złotych, podczas gdy w rzeczywistości stosował najtańsze, w cenie kilkudziesięciu złotych.
Lekarz nie przyznaje się do winy, przyznaje jedynie, że usypiał swoje pacjentki, choć nie miał do tego uprawnień. Podejrzany jest też m.in. o przyjmowanie korzyści majątkowych od 2 do 3 tys. zł za np. cesarskie cięcie podczas porodu. Od tych łapówek zaczęło się śledztwo, w toku którego okazało się, że lekarz dopuszczał się jeszcze innych przestępstw.(PAP)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?