<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/nienartowicz_marek.jpg" >Afera z nadaniem medalu „Za Zasługi dla Miasta Torunia” na wstędze dla profesora Jonasa Glemžy ma dwa wątki.
Jest ten międzynarodowy, bo mamy w Toruniu odprysk licznych sporów polsko-litewskich. Obok świeżej sprawy rozliczeń finansowych za patrole polskich lotników na litewskim niebie w ramach współpracy NATO-wskiej i odwołanej wizyty prezydent Litwy Darii Grybauskaite w Warszawie, ciągnie się konflikt o sytuację polskiej mniejszości na Litwie.
<!** reklama>Jest też generalny spór o traktowanie polskiego dziedzictwa przez Litwinów. A z nim właśnie prof. Jonas Glemža walczył. Cóż z tego, że w czasach sowieckich. Zasługi za pozytywną opinię o wpisie Torunia na listę UNESCO tego nie zatrą.
Drugi wątek afery jest lokalny. W całej sprawie czuć wpływy, jakie we władzach Torunia ma Jerzy Bańkowski, konsul honorowy Litwy. Do tego dochodzi pogoń tychże władz za rozdawnictwem tytułów i medali, choćby „Thorunium” przyznawanego masowo przez prezydenta Zaleskiego.
Wpadkę personalną przerabialiśmy już cztery lata temu. Wtedy Honorowym Obywatelem Torunia miał zostać prof. Aleksander Wolszczan. Wycofano się z tego pomysłu, gdy pojawiły się zarzuty dotyczące współpracy naukowca z SB.
Wtedy władze miasta szukały kandydata do obywatelstwa na siłę, bo uznały, że galeria nim uhonorowanych za wolno się wydłuża. Teraz mamy obchody 15-lecia wpisu na listę UNESCO, więc kandydat do medalu musiał się znaleźć. W efekcie znów mamy niesmak. Tak się dzieje, gdy potęga władzy odbiera krytycyzm.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?