Poruszające relacje torunianek w Niemczech i Holandii. Jak sobie radzą podczas epidemii koronawirusa?
Poruszające relacje torunianek w Niemczech i Holandii. Jak sobie radzą podczas epidemii koronawirusa?
33-letnia Paulina Wojciechowska mieszka w Kolonii w Niemczech i jeszcze niedawno bardzo to sobie chwaliła. Piękne miasto, mili ludzie, cenny w sklepach niższe niż w Polsce. Dziś - po ponad dwóch tygodniach zamknięcia w mieszkaniu - jest bardzo zmęczona. Hotel, w którym na co dzień pracuje, od dawna nie przyjmuje żadnych gości. Cały jego personel jest na tzw. postojowym i czeka na lepsze czasy.
Zajrzyj koniecznie: Wszystko o koronawirusie w Toruniu i okolicach
- Wiele razy myślałam, by mieć jakieś ekstra wolne i robić co mi się podoba. I to się właśnie stało: przeczytałam już wszystkie zaległe książki, nacieszyłam się swoim kotem, przeszłam kolejne poziomy w grach na konsoli, posprzątałam każdy kąt w mieszkaniu. I mam dosyć – przyznaje młoda kobieta. - W Kolonii obowiązują podobne obostrzenia jak w innych europejskich miastach. Dotyczy to ograniczenia wyjść z domu, zakazu zgromadzeń, specjalnych procedur bezpieczeństwa w sklepach. I Niemcy są tu bardzo skrupulatni. Kilka dni temu moja znajoma wyszła z dwójką swoich dzieci na spacer, co nie jest zakazane. W parku spotkała jednak inną panią też z dwojgiem dzieci. Zaczęły rozmawiać, a maluchy bawić się ze sobą. Obie mamy dostały po 300 euro kary za tworzenie nielegalnego zgromadzenia. I żadne tłumaczenia tu nie pomogły.
Polecamy: Te kamery podglądają torunian! Zobacz obraz na żywo