Pościg na Żółkiewskiego - w czasie pogoni za audi uszkodzony został radiowóz

W poniedziałek, około godziny 19, funkcjonariusze toruńskiej drogówki, pełniący służbę w oznakowanym radiowozie, zauważyli na ulicy Łyskowskiego w Toruniu osobowe audi, którego kierowca nie miał zapiętych pasów bezpieczeństwa. Postanowili zatrzymać auto do kontroli.

Włączyli sygnały świetlne oraz dźwiękowe i dali kierowcy znak, aby stanął. Ten jednak tego nie zrobił. Zaczął uciekać Szosą Lubicką w stronę centrum miasta. Policjanci ruszyli za nim i o pościgu powiadomili oficera dyżurnego, który skierował w tę okolicę też inne radiowozy.

Kiedy policjanci na wysokości centrum handlowego przy ulicy Żółkiewskiego zrównali się ze ściganym autem, jego kierowca zajechał im drogę. Funkcjonariusz kierujący radiowozem, aby uniknąć zderzenia z innymi pojazdami, zjechał z jezdni i wjechał na teren robót drogowych. Między innymi najechał na bariery, odgradzające ten teren od asfaltu.

- Radiowóz został uszkodzony, ale policjantom nic się nie stało - mówi Wojciech Chrostowski z toruńskiej policji. - Audi wjechało natomiast na parking przy centrum handlowym. Tam kierowca porzucił samochód i zaczął uciekał pieszo. Dzięki dobrze poprowadzonej akcji pościgowej, wezwani do pomocy funkcjonariusze zatrzymali go.

Ściganym był 34-letni mieszkaniec Torunia. Okazało się, że ma cofnięte uprawnienia do kierowania pojazdami. W świetle znowelizowanych niedawno przepisów za prowadzenie bez uprawnień samochodu grozi mu do 2 lat więzienia, bo jest to przestępstwo. Po badaniu testerem wyszło też na jaw, że 34-latek był pod wpływem amfetaminy.

Piratowi postawionych zostanie kilka zarzutów. Wśród nich będzie również ten dotyczący spowodowania kolizji drogowej z udziałem radiowozu. Dlatego policja zamierza pokryć koszty jego naprawy z ubezpieczenia audi. Jeżeli okaże się to niemożliwe, podejmie inne kroki, z drogą sądową włącznie.