Żadne ustalenia nie zapadły na pierwszej rozprawie procesu, który Zygmunt Solorz-Żak, prezes Polsatu, wytoczył prof. Andrzejowi Zybertowiczowi, doradcy premiera do spraw bezpieczeństwa.
<!** Image 2 align=right alt="Image 62039" sub="Profesor Zybertowicz (z prawej) powiedział kolejny raz, iż kontakty ze służbami specjalnymi pomogły szefowi Polsatu odnieść finansowy sukces / Fot. Jacek Smarz">Proces rozpoczął się wczoraj w toruńskim Sądzie Okręgowym. Dotyczy wypowiedzi Zybertowicza w ubiegłorocznym, jesiennym programie „Misja Specjalna”, emitowanym w telewizyjnej „Jedynce”, w którym profesor powiedział, iż Solorz był elementem środowiska służb specjalnych. I te agenturalne kontakty pomogły mu w zbudowaniu imperium finansowego.
Zdaniem prezesa Polsatu, naruszone zostały jego dobre imię i cześć. Kategorycznie zaprzecza, aby czerpał jakiekolwiek korzyści ze współpracy ze służbami specjalnymi. Przyznaje, że podpisał zobowiązanie współpracy z SB, ale nigdy jej nie podjął.
Wczoraj sąd starał się przede wszystkim rozstrzygnąć kwestie formalne. Choćby tę, czy możliwa jest ugoda pomiędzy stronami.
- Nie mogę tego wykluczyć - powiedziała na sali rozpraw mecenas Maria Jackowiak, jeden z dwóch pełnomocników prezesa Solorza. On sam nie przyjechał do Torunia. Motywował to tym, że profesor Zybertowicz jeszcze przed procesem stara się wywrzeć presję na niezawisły sąd i opinię publiczną, organizując konferencje prasowe na temat postępowania. Podczas nich powtarza cały czas nieprawdziwe stwierdzenia dotyczące prezesa Solorza. W piśmie do sądu, szef Polsatu i jego pełnomocnicy żądają tak zwanego zabezpieczenia postępowania. Chodzi o to, aby sąd zakazał profesorowi Zybertowiczowi, na czas procesu w tej sprawie, publicznych wypowiedzi godzących w dobra osobiste powoda, czyli prezesa Solorza.
<!** reklama left>Z takim stanowiskiem nie zgadza się oczywiście profesor Zybertowicz.
- Strony procesu są osobami publicznymi i w związku z tym opinia publiczna ma prawo znać ich stanowiska w tej sprawie - mówił wczoraj mecenas Wojciech Błaszczyk, pełnomocnik profesora Zybertowicza. - Poza tym taki zakaz godziłby w wolność badań naukowych, ponieważ profesor Zybertowicz nie ma osobistej urazy do Zygmunta Solorza. Zajmuje się nim w swoich badaniach naukowych nad wpływem służb specjalnych na życie polityczne i gospodarcze w okresie transformacji. W przyszłym tygodniu na zjeździe socjologicznym chce wygłosić wykład pod tytułem „Twarze i plecy. O sukcesie biznesowym Zygmunta Solorza”. W przypadku wydania zakazu będzie to praktycznie niemożliwe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?