Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[PROCES KARKOSIKÓW] Żonglerka akcjami na wokandzie

Redakcja
Romana Karkosika, jednego z najbogatszych Polaków, humor nie opuszcza. W piątek przed wejściem do sali rozpraw Sądu Okręgowego w Toruniu chętnie odpowiadał na pytania dziennikarzy, a nawet żartował
Romana Karkosika, jednego z najbogatszych Polaków, humor nie opuszcza. W piątek przed wejściem do sali rozpraw Sądu Okręgowego w Toruniu chętnie odpowiadał na pytania dziennikarzy, a nawet żartował Grzegorz Olkowski
Jeden z najbogatszych ludzi w Polsce i jego żona są oskarżeni o manipulacje akcjami Boryszewa. Nie przyznają się do winy. Kolejna rozprawa dotycząca transakcji znanego biznesmena trwała niecałą godzinę. Zdaniem prokuratury, Roman Karkosik mógł wprowadzić w błąd inwestorów.

Wątpliwości, czy Roman Karkosik pojawi się w sądzie, rozwiała jego okazała limuzyna zaparkowana przez budynkiem sądu w Toruniu.

Chociaż biznesmenowi i jego żonie Grażynie grozi nawet 5 milionów złotych grzywny i do 5 lat pozbawienia wolności, przed salą rozpraw małżonkowie nie sprawiali wrażenia zdenerwowanych. Przeciwnie, Roman Karkosik chętnie odpowiadał na pytania dziennikarzy, zdobywając się nawet na żarty. Kiedy mąż rozmawiał z mecenasami i pełnomocnikami, żona siedziała nieco dalej na ławeczce.

Już w sądowej sali kobieta zajęła miejsce tuż obok pełnomocników. Była ubrana skromnie: w długą granatową spódnicę w czarne kwiaty, kremową koszulę i granatowe bolerko. Rękę z gracją podpierającą brodę zdobił złoty zegarek o okrągłej kopercie. Skromny strój uzupełniły delikatne kolczyki.

Roman Karkosik na wokandę stawił się w świetnie skrojonym ciemnym garniturze. Zamiast formalnej białej koszuli założył czarny półgolf. Zajął miejsce na ławkach dla publiczności obok jednego ze swoich zaufanych pełnomocników. Przez większą część rozprawy siedział spokojnie z założonymi rękoma.

Nie przyjechali do Torunia

Niestety, na rozprawę nie dotarł ani przedstawiciel Komisji Nadzoru Finansowego, ani Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która sformułowała akt oskarżenia. Ten w zastępstwie został odczytany przez Andrzeja Rosińskiego, prokuratora miejscowej Prokuratury Okręgowej.

Przypomnijmy, małżeństwo jest oskarżone o to, że w kwietniu 2013 roku, w krótkim okresie wspólnie i w porozumieniu dokonało manipulacji akcjami spółki Boryszew poprzez składanie zleceń oraz zawieranie transakcji, mogących wprowadzić w błąd co do rzeczywistego popytu i podaży oraz powodujących sztuczne ustalenie ceny akcji i zapewniających kontrolę nad popytem i podażą.

- To jest śmieszne - komentował te zarzuty jeszcze przed wejściem na salę Roman Karkosik. - Już tłumaczę. Jak mam akcje, powiedzmy, po 10 groszy za 100 tysięcy i drugi pakiet za milion złotych po złotówce. Gdybym w pierwszym roku sprzedał te tanie akcje po 50 gr, to zapłaciłbym duży podatek. Każdy rozsądny człowiek sprzedałby wszystkie akcje i odkupił, żeby nie zapłacić podatku. Proste i logiczne.

Małżeństwo nie przyznaje się do winy. - Absolutnie nikt na tych transaksacjach nie stracił - powtarza Roman Karkosik.

- Nawet biegły twierdzi, że żaden inwestor nie poniósł żadnej szkody - podkreśla Mirosław Kutnik, pełnomocnik biznesmena. - Biegły potwierdził też, że transakcja nie wpłynęła na kurs akcji.

Nawet biegły twierdzi, że żaden inwestor nie poniósł szkody. Transakcja nie wpłynęła też na kurs akcji. - Mirosław Kutnik, pełnomocnik

Grażyna Karkosik odpowiadała tylko na pytania obrońcy. Tłumaczyła, że celem zawieranych transakcji była optymalizacja podatkowa.

Kiedy obrońca Jacek Krężelewski zapytał, czy optymalizacja podatkowa była jedynym celem transakcji, prowadząca rozprawę pani sędzia zganiła go za sugerowanie odpowiedzi.

Odmówił wyjaśnień

Roman Karkosik zgodnie z przysługującym prawem w ogóle odmówił składania wyjaśnień, wobec czego odczytano wyjaśnienia składane w prokuraturze. Tam biznesmen mówił wprost, że to kolejna odsłona konfliktu z KNF, który trwa od około dekady.

W 2007 roku KNF nałożył na przedsiębiorcę grzywnę w wysokości 200 tysięcy złotych, która została uchylona dwa lata później przez Naczelny Sąd Administracyjny.

Główną linią obrony oskarżonego - co zostało wyartykułowane podczas poprzedniej rozprawy - jest fakt, że Komisja Nadzoru Finansowego nie uchwaliła tzw. praktyk postępowania na rynku, więc nie można złamać czegoś, co nie istnieje. A proceder tzw. transakcji crossowych, co ma obciążać oskarżonych, jest stosunkowo młodym narzędziem finansowym, ale stosowanym na rynku. Nie doszło również do zmiany ceny akcji ani nie doprowadzono do niekorzystnego rozporządzenia mieniem przez osoby trzecie. Ponadto w lipcu wchodzą w życie przepisy unijne, które postawią sprawę obrotu akcjami w nowym świetle.

Gromy na głowę biegłego

Biznesmen od początku ma wątpliwości co do obiektywizmu biegłego, na którego opinii opiera się akt oskarżenia, ponieważ w przeszłości ten zasiadał w KNF. W swoich wyjaśnieniach Roman Karkosik stwierdził dobitnie, że liczba błędów wskazuje albo na brak obiektywizmu, albo na brak wiedzy biegłego. Kolejna rozprawa odbędzie się 6 czerwca. Udział małżeństwa nie jest wymagany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska