„Nowości” jako pierwsze informowały o jej złodziejskim procederze.
Kobieta z racji stanowiska i opieki nad kasą i funduszem miała swobodny dostęp do pieniędzy znajdujących się na obu kontach. Mogła na przykład bez problemów wypłacać z nich gotówkę, ponieważ dysponowała czekami na okaziciela. I te możliwości wykorzystała do przestępstwa, które trwało przez co najmniej 11 lat.
Nikt nie podejrzewał
Oskarżona prowadziła w tym czasie własną papierową księgowość, według której wszystko przez wiele lat się zgadzało nawet w czasie kontroli. Nikt też z członków kasy zapomogowo-pożyczkowej niczego się domyślał, bo pieniądze na pożyczki były wypłacane i raty też formalnie spłacane.
Z konta tej kasy kobieta ukradła prawie 290 tys. zł. Kolejne 29 tys. zł zginęło za funduszu socjalnego. Braki wyszły na jaw dopiero, gdy w 2013 roku szpital miejski postanowił przejść na komputerowy system rejestrowania tego, co dzieje się na tych dwóch funduszach.
Na utrzymaniu dzieci
Beata L. od dawna nie pracuje już w szpitalu. Jak powiedziała prokuratorowi, jest na utrzymaniu dzieci. Posiada dom położony w jednej z miejscowości w pobliżu Torunia.
Kobieta przyznała się do winy i zgłosiła chęć dobrowolnego poddanie się karze. Chce wyroku w zawieszeniu i jednocześnie zobowiązała się do spłaty tego, co ukradła z obu kont.
Z jej propozycją musi jeszcze zgodzić się sąd.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?