Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prorok Mahomet na linii frontu

Joanna Wasicka, Nelli Rokita-Arnold
Uczucia religijne stają się pretekstem do gry interesów muzułmańskich radykałów i rządów tych państw. Większość muzułmanów chce spokoju


Uczucia religijne stają się pretekstem do gry interesów muzułmańskich radykałów i rządów tych państw. Większość muzułmanów chce spokoju

<!** Image 2 align=right alt="Image 17132" >Rozmowa z dr hab. KATARZYNĄ PACHNIAK z Zakładu Arabistyki i Islamistyki Instytutu Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego

Między światem islamskim a zachodnim znowu iskrzy. Po opublikowaniu przez jedną z duńskich gazet karykatur Mahometa, i przedrukowaniu ich przez inne europejskie tytuły, protestuje niemal cały muzułmański świat.

Od kilku lat relacje między islamem a światem zachodnim są napięte. Dlatego publikowanie tych karykatur nie było przemyślaną decyzją, zwłaszcza w kontekście wzajemnego niezrozumienia tych dwóch światów. Muzułmanie są wyczuleni na wszystko, co odbierają jako pogardę dla ich cywilizacji, ich religii. Nie rozumieją, czym jest wolność prasy. Z kolei ludzie Zachodu nie są w stanie zrozumieć, kim jest dla muzułmanów prorok Mahomet i dlaczego poczuli się oni urażeni tymi publikacjami. Przecież w prasie europejskiej pojawiały się karykatury papieża. Budziły niechęć, ale nikt tego nie interpretował jako wypowiedzenia wojny Kościołowi.

Kim dla muzułmanów jest prorok Mahomet?

To ostatni prorok jedynego Boga, który przyniósł najmłodszą religię monoteistyczną - islam. Jest tzw. pieczęcią proroków, gdyż jego misja stanowi kontynuację i zarazem zakończenie przesłania wcześniejszych proroków. To postać dla muzułmanów niezwykle ważna. Do jego zachowań, czynów i słów muzułmanie odwoływali się już w średniowieczu i odwołują się do teraz. Naśladowanie życia Mahometa jest obowiązkiem każdego muzułmanina. Do tego dochodzi funkcjonujący w tamtejszej kulturze zakaz przedstawiania postaci ludzkich. Co prawda nie był on do końca respektowany (przykładem miniatury perskie), niemniej jednak starano się nie przedstawiać tych postaci na obiektach kultu - na Koranie, w meczetach, salach modlitewnych. I chociaż ten zakaz jest czasami łamany w samych państwach muzułmańskich, to dla muzułmanów ważna jest różnica, czy robią to oni sami czy też ludzie Zachodu, których podejrzewają o brak szacunku do ich religii.

I dlatego po publikacjach karykatur pełen nienawiści tłum podpala ambasady, m.in., Danii, Norwegii, żąda obcięcia rąk, a nawet śmierci karykaturzystów.

Obawiam się, że obecnie urażone uczucia religijne muzułmanów (tych, którzy protestowali w sposób pokojowy wysyłając noty, listy protestacyjne, bo tacy też byli) zaczynają schodzić na plan drugi. Ustępują manipulacjom ze strony radykałów, pewnie nawet służb bezpieczeństwa w państwach muzułmańskich. W grę wchodzą złożone gry interesów wewnętrznych, a wspomniane wyżej siły dla własnych korzyści potrafią takie sytuacje wykorzystywać. Doskonale manipulują emocjami ulicy, podsycają niechęć, podżegają do buntu tłumy - zwłaszcza młodzież z ubogich środowisk. Mówi się o zaangażowaniu Iranu, który niekiedy wysyła swoich agentów, aby podsycali bunt tłumów, a który tym razem może chcieć odwrócić uwagę od eksperymentów z bronią nuklearną. Możliwe jest też zaangażowanie Syrii. Pamiętajmy, że świat muzułmański to naczynia połączone, ale nie do końca w przewidywalny sposób, gdy wchodzą w grę interesy krzyżujące się na wszystkie możliwe strony.

Obserwując to, co dzieje się po publikacji karykatur trudno uznać, że islam jest religią tolerancyjną.

Pewne źle odbierane za Zachodzie zalecenia islamu, które znalazły się w Koranie, jak np. dżihad, są zrozumiałe na tle sytuacji społeczno-politycznej czasów, w jakich ta religia powstała, czyli na początku VII w. Prorok Mahomet musiał walczyć o narzucenie monoteizmu politeistycznym Arabom. Problem polega na tym, że dzisiaj, prawie 15 stuleci później, nadal są ludzie, którzy uważają, że te zalecenia należy stosować w czystej formie, interpretują je dosłownie. Na pewno relacji islamu i Zachodu nie ułatwia fakt, że muzułmanie często powołują się na krzywdy, które wyrządzono ich państwom w czasach kolonializmu. Z kolei Zachód tłumaczy, że taki był bieg historii i nie da się go odwrócić. Jednocześnie problemem w Europie staje się coraz liczniejsza mniejszość muzułmańska, która szuka tutaj swojej tożsamości, próbuje żyć w kulturze zachodniej.

Wydaje się jednak, że to nie wychodzi. Przykładem Francja, gdzie zbuntowana arabska młodzież paliła samochody i demolowała budynki.

Francja, również Wielka Brytania. Rządy niektórych państw zachodnich same w przeszłości, nieświadomie, wpuszczały na swój teren muzułmańskich fundamentalistów. Przykładem jest Londyn, gdzie znalazła się śmietanka terrorystycznego ruchu fundamentalistycznego. Powstało coś, co się zwie „Londonistanem”. Tam mieszkają i mieszkali wojowniczy mułłowie nawołujący przez Internet i z meczetów do wojny z Zachodem. Usunięcie ich z tych państw nie jest wcale takie proste - niekiedy mają ich obywatelstwo lub karty stałego pobytu. Najbardziej spektakularni są ci muzułmanie, którzy są najbardziej wojowniczy, palą flagi, nawołują do walki z cywilizacją Zachodu, którzy w ogóle mówią o wojnie cywilizacji. Natomiast mało widoczna jest większość, która pragnie spokojnie żyć, przestrzegać zasad swojej religii i chociaż wymaga dla niej szacunku, nie posuwa się do skrajnych zachowań terrorystycznych.

Po publikacji karykatur przez „Rzeczpospolitą” premier Marcinkiewicz przeprosił świat muzułmański. Szefowie rządów zachodnich tego nie uczynili.

Reakcja polskiego premiera została dobrze odebrana w mediach muzułmańskich. Z punktu widzenia relacji Polski z islamem na pewno złagodziło to napięcie. Pamiętajmy, że muzułmanie nie rozumieją, że rząd nie ponosi odpowiedzialności za to, co się publikuje w prasie. W większości państw muzułmańskich jest cenzura. Oczywiście trudno tu generalizować, bo państwa muzułmańskie to ogromny teren, prawie miliard ludzi, którzy żyją w różnych krajach, arabskich i niearabskich, o zróżnicowanej sytuacji. Jednak na ogół cenzura ingeruje w to, co się w prasie publikuje, a pewne wartości uchodzą za nienaruszalne. I to jest właśnie religia, to jest islam. Kiedy w latach 90. XX w. pewien egipski uczony opublikował książkę, w której analizował Koran jak źródło literackie, rozpętała się burza. Wytaczano mu kolejne procesy, oskarżając o obrazę religii. W obawie o swoje życie musiał z Egiptu wyjechać do Europy. W państwach muzułmańskich z religii nie można kpić. Jednocześnie islam jest silnie polityczny i bardzo trudno w nim oddzielić religię od polityki.

Włoska dziennikarka, Oriana Fallacci, w książce „Wściekłość i duma” wytyka Zachodowi zbytnią uległość wobec islamu. Ostatnie wydarzenia jakby temu przeczą. Czy finałem może być wojna dwóch światów?

Raczej konfrontacja dwóch cywilizacji, bo wojny nikt by nie chciał. Jesteśmy blisko tej konfrontacji. Oriana Falacci twierdzi, że muzułmanie są niezwykle wyczuleni na wszystko, co dotyczy ich religii i ich kultury. Wszystko traktują jako obrazę, nawet ci mieszkający w Europie niekiedy wymagają, aby stosować wobec nich szariat, prawo muzułmańskie. Z trudem przyjmują kulturę, w której żyją, tę, która ich przyjmuje. Na pewno ta sytuacja jest trudna i skomplikowana. Zachód ma poważny problem - musi przyjąć politykę postępowania wobec mniejszości muzułmańskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska